Przeprowadzałem eksperyment na specjalnym programie komputerowym opracowywanym przez lata w USA właśnie do takich symulacji. Wprowadziłem dane o modelu, kształcie samolotu, materiałów, z jakich został zbudowany, wewnętrznej budowie skrzydła, prędkości, z jaką leciał samolot. Czyli stworzyłem model tego samolotu do badań. Do tego także model drzewa – przyjąłem nawet większą grubość pnia niż była w rzeczywistości. Programu przewiduje, jak takie dwa ciała będą się zachowywały przy zderzeniu. Te obliczenia są przeprowadzane bez ingerencji człowieka, liczy to komputer na podstawie praw fizyki i dynamiki. Przez ponad tydzień przeprowadzałem te symulacje. Wyniki są takie, że w żadnym przypadku ani razu skrzydło się nie urwało. Ale zawsze było przecięte, a krawędź zniszczona. Zdjęcia wraku pokazują, że krawędź przednia w tym miejscu nie jest zniszczona. To wskazuje, że do uderzenia w brzozę w ogóle nie doszło
- mówi prof. Wiesław Binienda w rozmowie z "Faktem".
Zapytany o to dlaczego w takim razie brzoza była przełamana, odpowiedział że nie znaczy to wcale, iż uderzył w nią tupolew.
Wiemy, że przed polskim samolotem w Smoleńsku lądować miał rosyjski Ił, który w ostatniej chwili został zawrócony i który leciał bardzo nisko. Nie wiemy, czy to nie on złamał drzewo. Ponadto jest ona złamana w inną stronę niż tor lotu samolotu – nie wzdłuż tylko w poprzek.
Prof. Binienda odniósł się też do kwestii wybuchu, który prawdopodobnie miał miejsce na pokładzie samolotu.
Ja tego nie badam. Ale ta hipoteza dr. Szuladzińskiego jest bardzo przekonująca. Ponadto niedawno, 30 kwietnia na pustyni w stanie Nowy Meksyk, Amerykanie przeprowadzili eksperyment, crash landing, co się dzieje z samolotem, który runął na ziemię. Badano samolot Boeing 727, bardzo podobny do tupolewa, który leciał z podobną prędkością. Wewnątrz były manekiny z czujnikami. Okazało się, że maszyna przełamuje się na pół, a nie rozpada na tak wiele kawałków. Badanie wykazało, że nie przeżyliby piloci i osoby siedzące na przodzie samolotu. Wszyscy inni uszliby z życiem. Z kolei podczas wykonanych w USA dwa lata temu badań, jak zachowuje się samolot po eksplozji, wynika, że rozpada się podobnie jak tupolew. Dlatego uważam, że wiele przemawia za tą hipotezą. Wielu badań w tej kwestii jednak nie znamy, ale nie wierzę, że Rosjanie ich nie wykonali
- stwierdza profesor, wskazując m.in. na badania obecności tlenku węgla w ciałach ofiar, czy sprawdzenia, czy błony bębenkowe popękały.
Rosjanie nie przekazali Polsce takich badań, a nie wierzę, że ich nie wykonali. Rozmawiałem z amerykańskimi specjalistami, patologami i oni mówili mi wprost: Rosjanie doskonale wiedzą, jak się robi wszelkie badania. Oni się dobrze znają na rzeczy. Więc takie badania na pewno zrobili.
Zdaniem prof. Biniendy zbadanie wraku, nawet jego małych fragmentów, powinno dać odpowiedź na wiele kwestii, jednak prawdopodobnie nie na wszystkie, z uwagi na to, że większości wraku już nie ma.
To, co nam przekażą Rosjanie, to nie więcej niż 30 ton z całości. I nie jest prawdą, że nie da się zebrać wszystkich szczątków po katastrofie. Amerykanie po katastrofie wahadłowca Columbia, który rozpadł się na terenie trzech stanów USA, zebrali absolutnie wszystkie najdrobniejsze nawet kawałki. To nie jest tak, że szczątki giną, a na pewno nie tony.
mall, Fakt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/133194-prof-binienda-w-fakcie-zbadanie-nawet-malych-fragmentow-tupolewa-powinno-dac-odpowiedz-na-wiele-kwestii
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.