Łukasza Warzechy Teatrzyk „Przegniły Batonik” przedstawia sztukę historyczną „Straszna wizja”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

Teatrzyk „Przegniły Batonik” przedstawia

sztukę historyczną „Straszna wizja”

Osoby:

Donald Tusk – premier RP

Bartosz Arłukowicz – minister zdrowia

Duch Marii Antoniny Austriaczki

Paweł Graś – wierny Graś premiera

 

Miejsce: Gabinet Tuska w Kancelarii Premiera. Wieczór, Tusk i Arłukowicz siedzą przy stoliku, na którym stoją szklanki z napojem wyskokowym.

 

Arłukowicz (zatroskany): Wiesz, Donald, trochę głupio wyszło. Idę ostatnio do sklepu, a tam mnie łapie jakiś taki źle wyglądający jegomość i zaczyna, że jest wykluczony, a ja jestem ministrem od wykluczonych, i żebym mu pomógł. Nie miał pojęcia, że już takiego ministra nie ma. Nawet nie miałem go do kogo skierować. Może trzeba było kogoś zrobić tym ministrem na moje miejsce?

Tusk: Bartek, Bartek, aleś ty durny. Który minister sam chodzi do sklepu? Chcesz, żeby cię ludność zlinczowała? Każę Cichockiemu dać ci borowców, będą ci robić zakupy. A jak się będzie jakiś menel czepiał, to go rzucą na glebę i po kłopocie.

Arłukowicz: No, nie wiem… Wiesz, ja jestem jednak lekarzem, muszę zachować pewną wrażliwość.

Tusk (pociągając ze szklaneczki): Przestań pieprzyć, bo jeszcze pomyślę, że się do naszej drużyny nie nadajesz.

 

Przez zamknięte drzwi przenika Duch Marii Antoniny, ubrany w suknię z epoki. Duch jest bez głowy, trzyma ją pod pachą. Z głowy, która patrzy przenikliwie na Tuska, obficie kapie krew.

Tusk (blednąc i zmieniając się na twarzy): Co?… Kto?! Zaraz wezwę borowców!

Arłukowicz (ewidentnie nie widząc Ducha): Donald, co tobie?

Duch (a dokładnie – głowa Ducha): Wzywaj, wzywaj, wyjdziesz na wariata. Tylko ty mnie widzisz. Historyku z wykształcenia, wiesz, kim jestem. Wysil mózgownicę.

Tusk (przerażony): Bez głowy… znaczy, z głową, ale odciętą… Marie-Antoinette!

Duch: Bingo. Pamiętasz, co powiedziałam, jak mi doniesiono, że lud nie ma chleba do jedzenia?

Tusk (przełykając głośno ślinę): Tak… Żeby jedli ciastka.

Arłukowicz (coraz bardziej przerażony): Donek, Donek, źle się czujesz? Jakie ciastka?! Tu są tylko słone paluszki!

Duch: A pamiętasz, co się potem ze mną stało?

Tusk (blednąc i zieleniejąc na przemian): Ta…ak… Ścięli ci… Ścięli…

Duch (przerażająco wyjąc, podtyka krwawiącą głowę pod sam nos Tuska): Głoooooowę!

 

Tusk na przemian czerwienieje, zielenieje i blednie. W końcu pada zemdlony twarzą na blat. Duch znika. Arłukowicz rzuca się, aby wykonać fachowe lekarskie czynności ratownicze. Wchodzi Paweł Graś.

Graś (raczej obojętnie): Co tam, Bartek? Znów zemdlał?

Arłukowicz (fachowo przywracając funkcje życiowe premiera): Tak… Coś nagle zaczął gadać o jakichś ciastkach, o odciętej głowie, jakby z kimś rozmawiał…

Graś (siada spokojnie przy stoliku, nalewa sobie napoju wyskokowego): A, to pewnie ducha zobaczył. Ostatnio ciągle mu się ktoś pojawia. Dwa dni temu straszyli go Piłsudski z Dmowskim, w zeszłym tygodniu był Wernyhora, Witos i Jan Sobieski, wcześniej Kazimierz Wielki, Jan Długosz, Spytko z Melsztyna, Mickiewicz, Emilia Plater i Kościuszko. Tu mam wszystkich zapisanych. (wyciąga notesik) Aha, nawet Juliusz Cezar. Po tym Cezarze zaraz posunął Grześka Schetynę.

 

Graś pociąga ze szklaneczki, Arłukowicz kontynuuje czynności.

Kurtyna

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych