Skandaliczne słowa rosyjskiego wiceministra sprawiedliwości w Strasburgu: "wydarzenia katyńskie", "polskich oficerów należy traktować jako osoby zaginione"

Fot. PAP
Fot. PAP

Katyń to krwawiąca rana dla Polaków. Bolesna także dla niektórych Rosjan.

– mówił przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu dr Ireneusz Kamiński z Instytutu Nauk Prawnych PAN, współautor skargi katyńskiej.

Wskazał, że obraźliwe było używanie przez reprezentantów rosyjskich władz w piśmie do Trybunału określenia „wydarzenia katyńskie" zamiast „zbrodnia katyńska". Choć Rosjanie nie uznają dziś mordu katyńskiego za zbrodnię wojenną, władze sowieckie uważały polskich oficerów za jeńców wojennych, a taki status gwarantowały Polakom Konwencje Haska i Genewska.

Oprócz Ireneusza Kamińskiego na sali byli mecenasi Bartłomiej Sochański i Roman Nowosielski oraz Józef Szewczyk.

Europejski Trybunał Praw Człowieka rozpatrywał w czwartek dwie skargi katyńskie: pierwszą złożoną w 2009 roku przez Witomiłę Wołk-Jezierską, córkę zamordowanego w Katyniu oficera artylerii Wincentego Wołka wraz z 12 innymi osobami. Druga została złożona w 2007 roku przez Jerzego Janowca i Antoniego Trybowskiego, syna i wnuka oficerów, jeńców obozu w Starobielsku, rozstrzelanych w Charkowie.

Krewni ofiar zbrodni katyńskiej zarzucili władzom Rosji m.in., że nie dokonały należytej kwalifikacji prawnej tej zbrodni, nie ustaliły jej sprawców i nie wyciągnęły wobec nich konsekwencji.

Rząd Rosji dowodził w Strasburgu, że Trybunał nie ma "jurysdykcji czasowej", by rozpatrywać skargi katyńskie, dotyczące faktów sprzed 70 lat. Strona polska odpowiedziała, że zbrodnia katyńska jako zbrodnia wojenna nie ulega przedawnieniu. Wyrok Trybunału może być wydany najwcześniej na początku przyszłego roku.

Rosyjski wiceminister sprawiedliwości Georgij Matiuszkin mówił podczas czwartkowej rozprawy o „wydarzeniach katyńskich". Przekonywał, że Rosja nie ma obowiązku ich wyjaśniania, bo chodzi o rok 1940, a wtedy nie było jeszcze Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. To na jej podstawie wydaje wyroki Trybunał w Strasburgu.

Twierdził, że Trybunał nie może zajmować się sprawą z roku 1940, skoro Rosja podpisała Konwencję dopiero w 1998 roku. Oznajmił też, że nie ma dowodów, iż polscy oficerowie zostali zamordowani, lecz należy ich traktować jak osoby „zaginione".

Tylko dwa dzienniki w Rosji - "Moskowskije Nowosti" i "Niezawisimaja Gazieta" - odnotowały w piątek, że poprzedniego dnia przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu odbyła się pierwsza publiczna rozprawa w sprawie Katynia.

"Moskowskije Nowosti" podkreśliły, że

Rosja nie uważa egzekucji polskich obywateli w Katyniu w 1940 roku za zbrodnię wojenną, dlatego o ich rehabilitacji nie może być mowy.

W ocenie "MN", właśnie taki wniosek płynie z czwartkowego wystąpienia rosyjskiego przedstawiciela w strasburskim Trybunale Gieorgija Matjuszkina.

Dziennik ten zaznaczył także, iż rozprawa w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu ma również znaczenie polityczne. Jego zdaniem,

świadczy o tym uwaga, jaką procesowi poświęciły władze Polski.

W przeddzień rozprawy i na krótko przed wyznaczonymi na 9 października wyborami parlamentarnymi premier Polski Donald Tusk wyraził nadzieję, że +wysiłki tak pojedynczych osób, jak i państwa wcześniej czy później pozwolą, z jednej strony, uzyskać satysfakcję moralną, a z drugiej - doprowadzą do tego, że temat ten przestanie być w przyszłości kością niezgody w stosunkach polsko-rosyjskich+.

- wyjaśniły "Moskowskije Nowosti".

Gazeta przytoczyła też wypowiedź Andrieja Fiodorowa, szefa aparatu przedstawiciela Rosji przy Trybunale w Strasburgu, który oświadczył, że

postępowanie rosyjskich organów ochrony prawa, które odmówiły rodzinom ofiar kontynuowania śledztwa, było zgodne z prawem i uzasadnione.

Fiodorow oznajmił, że

skargi polskiej strony na jakość śledztwa zostały złożone dopiero po tym, jak w 2004 roku zostało ono oficjalnie umorzone. W tej sytuacji nie mieliśmy procesowej możliwości uznania ich za poszkodowanych, ani też dopuszczenia ich do materiałów sprawy.

- powiedział rosyjski urzędnik.

Z kolei "Niezawisimaja Gazieta" przypomniała, że "w ZSRR długo negowano jego związek z egzekucjami katyńskimi, a nawet oficjalnie obwiniano o nie niemieckie wojska".

Wszelako w latach 90. zostały one uznane (przez Moskwę - PAP) za jedną z najcięższych zbrodni stalinizmu. Ale tylko na poziomie politycznym. W sferze prawnej ta zbrodnia, zdaniem autorów skarg, nie doczekała się odpowiedniego werdyktu.

- dodała "NG".

Dziennik poinformował, iż

krewni zabitych twierdzą, że rosyjskie władze nie przeprowadziły należytego dochodzenia i że nawet rezultaty tego, co zrobiono, nie są im znane, gdyż postanowienie Głównej Prokuratury Wojskowej zostało utajnione.

 

PAP/rp.pl/Bar

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych