Opowieść o węgierskim wojowniku. Książka Igora Jankego o Orbanie miała już swoją promocję!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP / Jakub Kamiński
Fot. PAP / Jakub Kamiński

W pewnej książce o węgierskiej transformacji pojawiły się trzy cytaty. Z komunistycznego dyktatora Węgier Rakosiego: "Kto nie jest z nami, jest przeciw nam". Z późniejszego szefa węgierskich komunistów Kadara: "Kto nie jest przeciw nam, jest z nami". I ze współczesnego węgierskiego polityka liberalnej lewicy: "Kto nie jest z nami, jest antysemitą" - tą zgrabną uwagą otworzył w warszawskim Trafficu Czesław Bielecki promocję książki Igora Jankego "Napastnik. Opowieść o Victorze Orbanie".

Debatę zdominowały spory o politykę obecnego premiera Węgier w kontekście praw człowieka. Adam Bodnar z Fundacji Helsińskiej przekonywał, że problem jest, na przykład z węgierską ustawą, która odsyłając na wcześniejszą emeryturę setki sędziów, zmieniła personalny kształt tamtejszego sądownictwa, co już uznano za naruszenie prawa europejskiego. Bronisław Wildstein z kolei nie tylko bronił tej konkretnej ustawy (przypominając, że węgierski wymiar sprawiedliwości był nieoczyszczony po czasach komunizmu), ale kontrował krytykę ze strony Unii Europejskiej kierowaną pod adresem Orbana.

Tworzy się kolejne instytucje ograniczające wolę większości, aż wreszcie okazuje się, że ta wola nie ma żadnego znaczenia. Można przyznać na przykład sędziom jak największe uprawnienia, ale kto ograniczy z kolei władzę samych sędziów

- dowodził Wildstein przypominając kontrowersyjne wyroki polskiego Trybunału Konstytucyjnego z czasów rządów PiS.

W tej konkretnej sprawie niżej podpisany był gdzieś pomiędzy obydwoma dyskutantami. Bo rację miał Bodnar przypominający, że dziś z kolei PiS zwraca się o obronę swoich praw do tegoż Trybunału Konstytucyjnego, który czasem jednak wyrokuje wbrew woli dzisiejszych rządzących. Mniejszość musi mieć taką drogę ucieczki. A zarazem problem coraz to nowych ograniczeń nakładanych na polityków stawia w końcu pytanie o sens samej demokracji. Wielki wymiar Orbana polega na tym, że się przeciw tym ograniczeniom buntuje. Próbując prowadzić politykę zgodną z interesem swojego narodu.

Ten ton fascynacji pojawił się w wypowiedziach Igora Jankego. Dał on też jej wyraz w samej książce. Biografię wieloletniego lidera Fideszu pisał nie na kolanach, ale nie ukrywając swojego emocjonalnego stosunku do postaci, która dzięki temu zyskała wymiar człowieka z krwi i kości, ale chwilami też charyzmatycznego bohatera.

Sam fakt próby zrozumienia racji Orbana w świecie, który organizuje przeciw niemu dość schematyczne nagonki, jest walorem tego dzieła. Pewna miękkość Jankego, który lubi ważyć racje, a jednak nie ma wątpliwości, że warto dać swojemu bohaterowi szansę, wzmacnia wiarygodność tego portretu.

Skądinąd zwłaszcza pierwsze rozdziały, kiedy Igor Janke prowadzi nas po kolejnych szczeblach kariery Orbana, od młodzieżowej opozycji do miejsca w parlamencie a potem w rządzie, czyta się jak fascynującą powieść. Nie jest to biografia typowa. Z jednej strony Węgry były zawsze głębiej podzielone niż Polska - na dwa narody, prawicowy i lewicowy. My dopiero dzisiaj zaczynamy zmierzać, i to nie tak radykalnie w tym kierunku. Narzekając, i często słusznie, na naszą politykę, warto to wiedzieć. Z drugiej sam Orban te podziały przekraczał: liberalny lewicowiec, ale i antykomunista, stawiający sobie za cel najpierw stworzenie całkiem nowej politycznej tożsamości, a dopiero gdy to okazało się niemożliwe, podejmujący na zimno decyzję aby przejąć prawicę. Choć zarazem chyba ulegający autentycznej przemianie w ideowego konserwatystę, o której do dziś mówi niezbyt chętnie.

Powiedzmy sobie szczerze: Orban to jakby Donald Tusk, który podjąwszy próbę szukania poparcia na prawo od centrum, nie schodzi już z tej drogi (tak jak zszedł z niej prawie natychmiast dawny lider KLD), ale przeprowadza tę operację do końca, z wszelkimi konsekwencjami. Na obronę Tuska, który około 2004 roku przedstawiał się jako umiarkowany konserwatysta i przyznawał rację Macierewiczowi (tak tak, zajrzyjcie do starych gazet!) można powiedzieć, że w jego przypadku taka operacja nie miałaby sensu. Jemu drogę do "wzięcia prawicy" zagrodził Jarosław Kaczynski. Orban zajął z kolei miejsce starszego o więcej niż pokolenie premiera Antalla, który na dokładkę umarł, można by rzec "w porę".

Ale też Tuska i Orbana różnią temperamenty. Ten pierwszy w ostatnich latach wybrał drogę dostosowania się do świata. Mimikry, ulegania tym wszystkim instytucjom ograniczającym pole manewru przywódców państwa narodowego. Uległości, jak sam kiedyś powiedział "nie kopania się z koniem". Orban to człowiek, który dla odmiany rzucił wyzwanie rzeczywistości. Który próbuje łamać opór, rozpychać się w rzeczywistości dającej Węgrom coraz mniejszą przestrzeń.

To z kolei upodabnia premiera Węgier do Kaczyńskiego. Ale i tu widać różnice. Orban to zaprzysięgły piłkarz i kibic (to akurat nie jest, jak mniema wielu "tuskożerców", jakaś zbrodnia). I to człowiek od Kaczyńskiego młodszy, o wiele chętniej i z powodzeniem korzystający z pomocy ekspertów, albo posługujący się nowoczesnym marketingiem. To wydaje się oczywistością, ale w Polsce nią nie jest. W Polsce wielu zwolenników prawicy słysząc słowo "marketing" natychmiast zaczyna bredzić o spisku służb specjalnych i zdradzie. A równocześnie ci sami ludzie powtarzają: "dziś Budapeszt, jutro Warszawa". Ich szczególnie odsyłam do książki Jankego.

Odsyłam jednak wszystkich. To książka pisana na gorąco, więc pełna luk, szczególnie naturalnych, gdy brać pod uwagę trudną w tym przypadku do pokonania barierę językową. Żeby przebić się przez źródła, przez materiały prasowe na przykład, trzeba się nieustannie o tę barierę potykać. To uzależnia, choćby od armii tłumaczy. Ale Janke sobie z tym wyzwaniem poradził. Ta gęsta historia ma szczególny walor dokumentu opisującego zdarzenia, jakie przytrafiły się Węgrom zaledwie wczoraj. Więc ją polecam, dobrze się czyta. I jeszcze lepiej po niej się myśli.

 

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych