Nie narzekajmy, że ta operacja ABW tak grubymi nićmi szyta. Cieszmy się, że nie wysadzają bloków czy metra. Naprawdę może być gorzej

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Ta operacja najwyraźniej nie wyszła tak jak planowano. Nie wiem co zdecydowało: uśmieszki prokuratorów i ludzi ABW w czasie konferencji, niezdolność reporterów (którzy za chwilę mieli być na antenach przerażeni) do zachowania powagi?

Może kontrast z postawą informacyjną tych służb po tragedii smoleńskiej czy choćby mordzie na działaczu PiS w Łodzi, gdzie po prostu milczano? A może przesolono tę potrawę, dodając za dużo fajerwerków w postaci filmików pokazowych i grubych słów?

Czy też może przyczyną jest narzucona od razu interpretacja iż to wszystko przez prawicę, a tak w ogóle to niech nikt nie śmie ruszać teraz służb specjalnych?

Możliwe również, że inteligentni ludzie dostrzegli na filmikach z "próbnych eksplozji" datę: listopad 2000 roku. To dwanaście lat temu! Jak to się w ogóle ma do "planowanego zamachu"? Może były więc one elementem pracy zawodowej Brunona K., a nie przedsmakiem planowanej rzekomo masakry?

Wreszcie, po informacji iż wokół aresztowanego roiło się od ludzi ABW innego znaczenia nabierają słowa prokuratury iż zdecydował się on na plan zamachu pod wpływem osób trzecich, realizował ich zlecenia.

Ale fakt jest faktem - medialna operacja straszenia "zamachem na konstytucyjne organa państwa" jak to mówią z marsowymi minami w rządowych telewizjach (jakby nie można powiedzieć normalnie - zamachu na Sejm)  przeradza się w farsę. Monika Olejnik pytająca z troską Stefana Niesiołowskiego o zagrożenie wynikające z języka nienawiści, Kamil Durczok zachwycony własnym spostrzeżeniem, że Amerykanie nie zapobiegli atakom terrorystycznym z 11 września, a nasi chłopcy tak - to dzieje się naprawdę.

Trochę jednak czasu od momentu wrzucenia narodowi opowieści o tym iż TVN "dotarł" do, jak dziś wiemy wymyślonych, zdań ze stenogramu iż "jak nie wyląduję to mnie zabiją", upłynęło. Kilka innych kłamstw zdemaskowano. Bokiem, powoli, po cichu ale wątpliwości do ludzi docierają. Dlaczego tak długo (rok!) prowadzono ewentualnego zamachowca? Dlaczego ABW aż tak go podpuszczała? Po co ogłaszano zlikwidowanie całej siatki zamachowej skoro oprócz Brunona K. tworzyli ją wyłącznie podstawieni ludzie? Czy na początku całej operacji były tylko wpisy fanatyka czy coś więcej?

Coraz bardziej przypomina to sowiecko-rosyjskie operacje straszenia społeczeństwa by skupiło się wokół władzy. Trzeźwo zauważa w "Super Expressie" dr Rafał Chwedoruk, że

"rozdymanie tej sprawy aż do takiego zagrożenia może zwiastować kryzys"

i

"być może stan naszej gospodarki jest gorszy niż nam się wmawia".

Jestem tego samego zdania. W takiej sytuacji władza modelu wschodniego robi dwie rzeczy: pacyfikuje niezależne media (co robią na naszych oczach), zapowiada delegalizację opozycji (próbują), organizuje prowokacje (jak na Marszu Niepodległości) i wysadza kilka bloków mieszkalnych (Rosja) czy stacje metra (Mińsk). Ale, że Polska to jednak trochę Zachód, mamy wariant zmodyfikowany: opowiada się o wysadzaniu "konstytucyjnych organów państwa".

Nie narzekajmy, cieszmy się, że nie wysadzają bloków czy metra. Naprawdę może być gorzej.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych