Prezydent Świętochłowic Dawid Kostempski zatrudnił na stanowisku doradcy do spraw mediów dziennikarza Polskiego Radia, zapewne po to, by często występować w jego programach w publicznej rozgłośni.
Aktywność i obecność w mediach Kostempskiego, prezydenta Świętochłowic oraz szefa Górnośląskiego Związku Metropolitalnego (GZM) robi wrażenie. Wystarczy zajrzeć np. tu, aby zacząć się zastanawiać, kiedy ten człowiek ma czas na zarządzanie kilkunastotysięcznym miastem?
Nie ma tygodnia, aby Kostempski nie występował, nie udzielał wywiadu, nie komentował czy promował (głównie siebie) w regionalnych mediach. „Nadaktywność” prezydenta Świętochłowic można już chyba wyjaśnić.
Do członków Rady Programowej Radia Katowice trafił niedawno mail wysłany przez urzędniczkę świętochłowickiego Urzędu Miasta. Wkurzona kobieta poinformowała, że:
Dziennikarz Polskiego Radia Katowice pan X. pobiera wynagrodzenie z kasy świętochłowickiego magistratu, miasta które znajduje w bardzo złej sytuacji finansowej. Redaktor X. dostaje pieniądze z tytułu umów zleceń m.in. za to, że do swojego programu regularnie zaprasza Dawida Kostempskiego, prezydenta naszego miasta.
Kostempski w gronie swoich zaufanych współpracowników wielokrotnie wypowiadał się, że „media ma kieszeni”. Trudno się z tym nie zgodzić.Nasuwają się pytania – czy sytuacja dziennikarzy Polskiego Radia Katowice jest rzeczywiście taka zła, że muszą dorabiać „na boku”? Jak się ma do tego etyka zawodowa (jeżeli istnieje)? Czy takie działania są zgodne z prawem i przepisami obowiązującymi w rozgłośni? Czy może doszło do prywatyzacji rozgłośni Polskiego Radia Katowice? O całej sprawie zawiadamiam również Krajową Radę Radiofonii i Telewizji.
Wyobrażam sobie reakcję Jana Dworaka, szefa KRRiT. Nazwiska dziennikarza nie podaję z litości. Jego wiarygodność, czyli dorobek całego zawodowego życia, legł w gruzach. Jednak co gorsze, za kilka tysięcy złotych podważona została niezależność Radia Katowice i wielu uczciwych dziennikarzy.
Reperkusje tego skandalu będą duże. Szkoda, że rykoszetem dostaną dziennikarze, którzy nie wchodzą w żadne układy z „władzą”, biznesem, prezesami mniej lub bardziej bogatych spółek.
Piętnowanie nie ma już sensu, tym bardziej władze rozgłośni (też dostały ten e-mail) szybko wzięły go na dywanik. I okazało się, że faktycznie – redaktor X. dostał etat (lub pół) i równolegle z pracą w rozgłośni brał wynagrodzenie jako „doradca medialny prezydenta miasta”. Z rozdzielnika red. X dostał nawet paczkę świąteczną, bo przysługiwała każdemu pracownikowi Urzędu Miasta w Świętochłowicach, czyli pełen socjal…
To skandal. Rozgłośnia publiczna, a taką jest wciąż radio Katowice, zawsze miała wysokie standardy etyczne. Nie wszystko jest na sprzedaż. Nietrudno wyobrazić sobie np. że ów dziennikarz najpierw uzgadniał pytania ze swoim pracodawcą, a potem na antenie dzielnie go z nich odpytywał. Wyjaśnienia wymaga to, czy zależność finansowa pomiędzy X. a prezydentem miała wpływ na tematy poruszane w audycjach publicznej rozgłośni? Czy to jedyny taki przypadek? Nie zazdroszczę prezesowi Radia Katowice.
Redaktor X. swoją zawodową porażkę zawdzięcza faulowi zawodnika ze Świętochłowic. Nie wierzę, aby prezydent Kostempski nie wiedział, że taki rodzaj „współpracy” z dziennikarzem jest nieetyczny (przynajmniej dla większości naszego środowiska) i niezgodny z prawem.
Ponieważ ostatnio Kostempskiego jakoś mało w telewizji, to polecam prezydentowi Świetochłowic inny patent, o którym głośno na Śląsku: wystarczy „dać radę nadzorczą” gminnej spółki komuś z rodziny wpływowej osoby w jakiejś telewizji, i częsty udział w programach gwarantowany. To działa!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/157567-prezydent-swietochlowic-zatrudnil-dziennikarza-polskiego-radia-zapewne-po-to-by-czesto-wystepowac-w-jego-programach-w-publicznej-rozglosni