Kreml ma gest! Żąda tylko 11 tysięcy dolarów. Ale po stronie polskiej powinna powstać komisja. Międzynarodowa

fot. PAP/ Tomasz Gzell
fot. PAP/ Tomasz Gzell

Kreml ma czasem gest! Nie żąda setek tysięcy dolarów, ani pokutnej wizyty organizatorów Marszu Wolności w głąb Syberii, nie żąda nawet przesłuchania ich na terenie Polski przez wypróbowanych moskiewskich specjalistów. Skromne 11 tysięcy dolarów ma wystarczyć.

Oczywiście obok wielokrotnych przeproszeń wygłoszonych przez prezydenta Komorowskiego, szczerych i też wielokrotnych ubolewań Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego, najszczerszych i płomiennych potępień redaktorów. Profesor Rybiński napisałby – wiecie których. Może nawet użyłby dużych liter. Ja nie lubię przesady.

11 tysięcy dolarów za uszkodzenie trzech samochodów i bramy wjazdowej. Można by się na tę kwotę zgodzić, ale pod pewnym warunkiem. Po stronie polskiej natychmiast powinna powstać specjalna komisja mająca zbadać przyczyny przedstawionych defektów i komisję tę trzeba koniecznie nazwać międzynarodową.

Prace tego zespołu mają być poprzedzone licznymi informacjami, w prasie, radiu i tv, że incydent spowodowali trzej kierowcy, nie dość, że bardzo kiepsko wyszkoleni, to na dodatek sterowani przez samego ambasadora w ten sposób, by na pełnym gazie wkrochmalili się w stalową bramę, pomimo ostrzeżeń ze strony organizatorów marszu, przestrzegających przed zetknięciem się samochodów ze stalową konstrukcją ogrodzenia.

Kierowcy nie dość, że nie mieli pojęcia o prowadzeniu pojazdów, nie znali także języka polskiego, więc zupełnie nie rozumieli ostrzeżeń organizatorów. Jakby tego nie było dość, do akcji wkroczył też kompletnie zalany szef ochrony ambasady i także nakazywał walnięcie autami w ogrodzenie. Tuż po rozpoczęciu pracy przez tę komisję, międzynarodową rzecz prosta, samochody powinny być wyciągnięte na zewnątrz i rozwalone łomami, kilofami i czym tam jeszcze, ponieważ w Polsce jest taki obyczaj, że wszelkie badania powypadkowe rozpocząć się muszą całkowitym zdruzgotaniem badanych pojazdów.

Niektóre części wraku trzeba będzie później odmalować, niektóre zaś sprzątnąć z pola widzenia na wieki wieków amen. Szczególnemu sposobowi badania poddać należy całą elektronikę samochodów, a broń Boże nie dopuszczać do niej nikogo z właścicieli aut. Można najwyżej, tak na lipę, podrzucić im jakieś spreparowane atrapy, a i to z brakiem logicznej ciągłości.Potem komisja ma ogłosić rezultat swych dociekań, ale nie mogą się one różnić od pierwszych pogłosek, rozpowszechnianych przez oddanych redaktorów miejscowych i zdemoralizowanych w Rosji.

Oczywiście rozwalone resztki pojazdów maja nigdy nie przekroczyć granicy polsko – rosyjskiej, ponieważ jeszcze, co najmniej przez kilkadziesiąt muszą one służyć jako dowód w sprawach prowadzonych prze inne komisje, pełne fachowców podobnej miary, co pierwsza. A dopiero potem można zacząć rozmowy o wysokości odszkodowania. Kwota 11 tysięcy dolarów jest tak, czy inaczej zbyt wygórowana. Przecież to wina kierowców, nawet wielkiej bramy nie zauważyli!

 

 

 

-----------------------------------------------------------------------------------

-----------------------------------------------------------------------------------

Uwaga!

Najnowszy numer miesięcznika "W Sieci Historii" z nowym dodatkiem, już do nabycia w naszym sklepiewSklepiku.pl!

nr.7/2013 z filmem "Czarny Czwartek"

Miesięcznik

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.