TVN24 nadała właśnie bardzo ciepły w swej wymowie materiał o tym, jak to polski wymiar sprawiedliwości nie mógł przez 20 lat skazać Czesława Kiszczaka za zbrodnie PRL. A dziś w ogóle zrezygnował z jego sądzenia, ponoć z powodu złego stanu zdrowia.
Fizycznie czuje się jeszcze dobrze, psychicznie kiepsko. Niestety u mnie już nie będzie lepiej, będzie tylko z każdym dniem gorzej
- tłumaczył telewidzom TVN24 generał.
Ta „kiepska psychika” nie przeszkadza mu jednak rzucać w twarz Polakom rzeczy, za którą już nie będzie sądzony:
Uratowano naród przed ogromną klęską. Sukces, w sensie, że uratowano naród przed ogromną klęską
– powiedział słabnący psychicznie komunistyczny generał, który o zatłuczeniu przez jego podwładnych Grzegorza Przemyka miał do powiedzenia to:
Winni ponieśli karę. Każdego dnia, ile osób ginie w wypadkach samochodowych? Też giną ludzie. Śmierć jest śmierć.
Warto wiedzieć, że to Kiszczakowe „winni ponieśli karę” w polskiej rzeczywistości wygląda następująco: jeden z oskarżonych milicjantów wymigał się z procesu z powodów podobnych do tych, jakie przedstawił Kiszczak, a wobec drugiego sąd orzekł przedawnienie i umorzył sprawę, a trzeciego od razu uniewinnił.
A teraz cytat z książki Uwe Müllera i Gritz Hartmann pt. „Stasi. Zmowa niepamięci”. Na stronie 50 jest fragment jak przebiegał proces zbrodniarza niemieckiego z lat drugiej wojny światowej:
74-letni Otto Heidemann był wyraźnie schorowanym człowiekiem, gdy jego przypadkiem zajął się Sąd Krajowy w Berlinie. Ten były policjant pomocniczy należący do kierownictwa obozu SS w Mauthausen, który zabił co najmniej jednego Polaka, został 22 grudnia 1986 roku wniesiony na salę rozpraw na noszach, by można było odczytać mu wyrok. Sędzia zarzucił Heidemannowi wchodzenie w rolę pana życia i śmierci. Prokuratura orzekła: „Nie znał uczucia litości dla więźniów obozowych, nie wolno nam zatem mieć litości dla niego”. Dziesięć dni po ogłoszeniu wyroku morderca zmarł w szpitalu więziennym.
I tak właśnie wyglądać powinna sprawiedliwość wobec członków reżimów totalitarnych. Tuż przed śmiercią Heidemann dowiedział się, że jest winny, a cały świat dostał nauczkę – sprawiedliwości zawsze stanie się zadość.
Dlaczego skazanie chorego zbrodniarza, przyniesionego na noszach było możliwe przez niemiecki sąd, a skazanie chorego Kiszczaka nie?
Odpowiedź jest banalnie prosta. Niemieckie sąd zdenazyfikowano, a polskich nie zdekomunizowano. W polskich sądach panuje duch totalitaryzmu. Jest on w głowach nawet młodszej kadry sędziowskiej, której nie miał kto nauczyć, że totalitaryzm komunistyczny i jego funkcjonariusze zasługują w takim stopniu na sprawiedliwe osądzenie jak totalitaryzm nazistowski i jego funkcjonariusze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/159991-show-kiszczaka-w-tvn-24-swoja-bezkarnosc-zawdziecza-polskim-sadom-w-ktorych-pracuja-podobni-do-niego-niezdekomunizowani-kiszczakowie