Omerta, czyli zmowa milczenia w partii rządzącej, kończy się na naszych oczach. ABW kompromituje Donalda Tuska

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Radek Pietruszka
fot. PAP/Radek Pietruszka

W sprawie ujawnienia opinii publicznej, że Donald Tusk wiedział o niewypłacalności Amber Gold już w maju, przed mistrzostwami piłkarskimi, lecz nie ujawnił tego, mniej ważne jest to, że kłamał, bo to u niego – wbrew opowieściom jego rzecznika prasowego – norma, ale fakt, skąd pochodzi ta informacja. Z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego! Potwierdził to Jacek Cichocki – minister Spraw Wewnętrznych i Administracji.

To bardzo dobra wiadomość dla Polski. Może ona oznaczać, że w quasi mafijnym układzie stworzonym przez PO pojawiły się już nie tylko rysy, ale pękła ważna wręga stabilizująca – zmowa milczenia.

Przez całe lata ABW tworzyła parasol ochronny nad partią. Nic dziwnego, wszak z jej struktur wywodzi się szef agencji Krzysztof Bondaryk, który przez kilka lat zasiadał we władzach krajowych Platformy. Jedną głośniejszych z akcji na rzecz obozu władzy było propagandowe wkroczenie do domu twórcy strony antykomor.pl.

Niejasne są też do końca działania ABW w sprawie afery hazardowej. „Gadający z pustymi krzesłami” przewodniczący z PO sabotował zadawanie pytań Bondarykowi przez śp. Zbigniewa Wassermana.

Ochrona działała zresztą w obie strony. Gdy w kłopoty popadł zastępca Bondaryka – Jacek Mąka po aferze z podsłuchiwaniem dziennikarzy, Tusk publicznie dezawuował poważne zarzuty:

Mamy do czynienia z działaniem zgodnym z prawem (...) decyzji personalnych nie będzie

– mówił wówczas Tusk.

Tym razem coś „nie zagrało”. Upublicznienie informacji o majowym powiadomieniu Tuska o kłopotach z Amber Gold, gdy kilka dni wcześniej Tusk przed kamerami na żywo oburzał się na te „podłe insynuacje”, było niczym podrzucenie zdechłej ryby na wycieraczkę przed domem „skreślonego z rejestru”.

O przypadkowości raczej nie może być mowy. ABW spokojnie mogła zasłonić się tajemnicą państwową, aby odwlec zdarzenia i dać czas „zaprzyjaźnionym telewizjom” na znalezienie jakiejś „mamy małej Madzi” na medialną przykrywkę, albo próbować antydatować dokument, aby ratować premiera z opałów.

Tak się nie stało i szykuje się poważne przesilenie. Oby kraj na tym skorzystał.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych