Post-polityczność po Krymie. "Kilka dni po masakrze na Majdanie przewodniczący MKOl chwalił Rosję jako kraj przyjazny światu"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. facebook
fot. facebook

Rosyjska agresja (mimo, że pełzająca) na Ukrainę każe zweryfikować pewne mity, na których opiera się polityka elit europejskich. Zawraca je z iluzji post-polityczności w brutalną rzeczywistość post-sowietyzmu i wielkorosyjskiego szowinizmu.

Unia Europejska budowana była na paradygmacie przełamania logiki wojny – to prawda. Cementem EWG było wyrugowanie wrogości pomiędzy Francja a Niemcami. Mimo, że te kraje stoczyły ze sobą w poprzednim stuleciu trzy krwawe wojny (1870-71, 1914-1918, 1940-1945), po zmiażdżeniu Niemiec hitlerowskich, ale i co – co ważniejsze - dzięki wykorzenieniu narodowego socjalizmu i budowie na jego gruzach demokratycznych Niemiec, takie przełamanie stało się możliwe. Bez tego nie byłoby Unii i w tym sensie można rozumieć instynktowną niechęć unijnych przywódców do uprawiania polityki w oparciu o rachunek dywizji czołgów czy głowic rakietowych.

Ale to w niczym nie może tłumaczyć traktowania przez tych przywódców upadku Związku Radzieckiego w 1991 r. jako zjawiska symetrycznego do upadku nazimu w Niemczech w 1945 r. My w Polsce doskonale wiemy, że to nieprawda, ale mieliśmy pewien kłopot z wyklarowaniem tego naszym zachodnim partnerom.

Oto w wydanej w ubiegłym roku książce-manifeście na rzecz federalizmu UE, jeden z jej współautorów, były premier Belgii, Guy Verhofstadt opowiadając na pytanie o ewentualną daninę krwi jako fundament Unii mówi tak: „Pana pytanie zakłada, że pewnego dnia jakaś obca siła zawładnie Europą, co zmusi Europejczyków do tego, żeby się bronić. Ależ to się nigdy nie wydarzy! Na szczęście nie ma już Związku Radzieckiego, który zagraża równowadze światowej w ten sposób” (Daniel Cohn-Bendid, Guy Verhofstadt, Debout l’Europe!, Actes Sud, 2013)

Oto podczas zakończenia olimpiady w Soczi, Thomas Bach, przewodniczący MKOl, chwali Rosję jako kraj przyjazny światu, a słowa te padają kilka dni po masakrze na Majdanie, za którą bez żadnej wątpliwości stała Rosja.

Czy teraz, po faktycznym zbrojnym zajęciu Krymu, a więc części terytorium niepodległego państwa, tacy ludzie jak Verhofstadt czy Bach pójdą po rozum do głowy? W każdym razie nasi politycy mają dobre argumenty, żeby próbować ich do tego skłonić.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych