Orędzie Obamy: między strzelanką a butelką wody. Plus „najlepsza odpowiedź, jaką republikanie kiedykolwiek zaprezentowali Obamie"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP / EPA
Fot. PAP / EPA

Kolejne orędzie o stanie państwa za nami. Prezydent Obama chciał przypomnieć o gospodarce, ale zagłuszył sam siebie, emocjonalnym apelem w sprawie ograniczenia dostępu do broni palnej. Wyznaczenie do odpowiedzi przez Partię Republikańską sen. Marca Rubio potwierdziło siłę Latynosów. Dla wielu dziennikarzy sprawą numer jeden stał się jednak… łyk wody senatora z Florydy.

Dawno już minęły czasy, że prezydenckie orędzia o stanie USA wymiatały ludzi z ulic. Dewaluacja postępuje zwłaszcza w przypadku Baracka Obamy, gdyż niemal każde jego wystąpienie jest przedstawiane jako „przełomowe” albo „historyczne”. W tym roku prezydent miał nie lada konkurencję, zwłaszcza w Kalifornii: oto w tym samym czasie kończyła się wielodniowa pogoń za zwariowanym byłym policjantem, który po zabiciu czterech osób, dokonał żywota w płonącym i szczelnie otoczonym przez policję domku na leśnym pustkowiu. Dla niektórych mediów losy byłego policjanta-szaleńca, za którym uganiało się pół Kalifornii, były o wiele ciekawsze, niż tradycyjne coroczne wystąpienie prezydenta przed połączonymi izbami Kongresu.

Dla Obamy przemówienie była „poprawką” po mowie na rozpoczęcie drugiej kadencji a wygłoszonej 21 stycznia br. Przemówienie inauguracyjne było zarysowanym z rozmachem planem zwrotu na lewo. Od tamtej pory pokazały się wyniki gospodarcze za IV kwartał, przynosząc niemiłą niespodziankę: produkt krajowy brutto USA zanotował spadek – 0,1 proc. Dlatego Obama we wtorek znów przedstawił się jako ten, któremu najbardziej zależy na „rosnącej i kwitnącej klasie średniej”. Z konkretów usłyszeliśmy pomysł na zwiększenie federalnej płacy minimalnej do 9 dolarów za godzinę (z obecnych 7,25) oraz inwestycje w infrastrukturę (konieczność odbudowy 70 tys. mostów), edukację (w tym powszechne przedszkole dla dzieci od 4. roku życia), wspomaganie tworzenia fabryk produkcyjnych oraz „zieloną energię”. Pojawił się też apel do republikanów o kompromis i niedopuszczenie do automatycznych cięć budżetowych (w wysokości co najmniej 85 mld dolarów), które mają wejść w życie 1 marca. Jednocześnie Obama zadeklarował, że jego propozycje nie zwiększą wydatków budżetu „nawet o dziesięć centów” – zapowiedź, w którą nie wierzył chyba nikt na sali.

Potrzebujemy nie większego, ale mądrzejszego rządu, który będzie umiał wybierać priorytety

– zadeklarował Obama. A jeśli chodzi o priorytety, to każdy lewicowiec w Ameryce musiał być szczęśliwy. Reforma prawa imigracyjnego, walka z emisją dwutlenku węgla czy zwiększenie kontroli nad dostępem do broni palnej. Obama poświęcił sprawie zaostrzenia kontroli nad bronią wiele minut, wypowiedział na ten temat 351 słów (o kwestii imigracji tylko 210), rzucając emocjonalne przykłady.

Oni zasługują na proste głosowanie

– powtórzył prezydent kilka razy przywołując ofiary przemocy z użyciem broni palnej. I skutecznie  przyćmił inne tematy.

Kwestie polityki zagranicznej nie zajęły wiele miejsca. Już po raz kolejny Obama ogłosił zakończenie „naszej” tj. amerykańskiej wojny w Afganistanie. – Wycofamy 34 tys. żołnierzy do końca roku – deklarował prezydent. W krótkich deklaracjach zapowiedział „pomoc sojusznikom w Mali”, wywieranie „presji na reżym w Syrii” oraz rząd w Egipcie, pogroził palcem Korei Północnej za kolejną próbę nuklearną, grożąc jej… „dalszą izolacją” na arenie międzynarodowej. Obama wyraził nadzieję na kontynuowanie „zaangażowania z Rosją, aby dalej zmniejszyć arsenały nuklearne”. Ta dawno anonsowana próba obniżenia arsenału nuklearnego USA i Rosji do poziomu około 1000-1100 głowic nuklearnych w każdym z krajów może okazać się bardzo naiwnym podejściem Waszyngtonu – szczególnie wobec doniesień prasowych o potężnych zbrojeniach nuklearnych w Chinach, co może prowadzić do zupełnej zmiany równowagi sił. Prezydent – i to niespodzianka – zapowiedział także nowe, kompleksowe porozumienie z Unią Europejską w sprawie strefy wolnego handlu.

Republikanin, a mówił po hiszpańsku

Tuż po prezydencie, z repliką w imieniu opozycyjnej Partii Republikańskiej wystąpił senator Marc Rubio. I tu ciekawostka. Przemawiał po angielsku i… hiszpańsku. Jako wyraźny ukłon w stronę społeczności latynoskiej, senator z Florydy nagrał przemówienie wcześniej, dzięki czemu mogli je usłyszeć w ojczystym języku widzowie stacji hiszpańskojęzycznych. To ważny krok pokazujący, że Partia Republikańska zaczyna trzeźwieć i wyciągać wnioski z klęski, jakiej doznała ze strony wyborców latynoskich w listopadzie, gdy 73 proc. z nich zagłosowało na Obamę.

Samo przemówienie Rubio, było „najlepszą odpowiedzią, jaką republikanie kiedykolwiek zaprezentowali Obamie”. Już na początku, w ustach tego syna ubogiego kubańskiego imigranta pojawiły się słowa Ronald Reagan (ostatni ze „świętych” dla konserwatystów) oraz zdanie, że „rola rządu jest rozsądnie ograniczona przez Konstytucję”. 42-letni senator, nadzieja partii w wyborach prezydenckich za trzy lata, w bardzo elokwentny i przemawiający sposób potrafił przedstawić kontrastową wizję w stosunku do wizji Obamy. Popierając reformę prawa imigracyjnego Rubio podkreślił, że chodzi o „zachęcenie do przyjazdu i asymilację najmądrzejszych i najlepszych z całego świata”. Senator powiedział, że wciąż mieszka w tej samej, robotniczej dzielnicy co w dzieciństwie, a wielu jego sąsiadów to emeryci, renciści i ubodzy imigranci.

Podwyżki podatków i zwiększenie deficytu i wydatków, które pan proponuje, przyniesie szkodę klasie średniej (…) Sprzeciwiam się im nie dlatego, że chcę bronić bogatych. Ale chcę bronić moich sąsiadów

– mówił Rubio. Ograniczony rząd, niskie podatki, budżet trzymany w ryzach – podstawowy program opowiedziany w sposób przystępny i rzeczowy. Słuchając Rubio, wielu republikanów z pewnością myślało sobie: co by było gdyby to senator z Florydy, a nie Mitt Romney, byłby rywalem Obamy w zeszłorocznych wyborach…

Najzabawniejsza była jednak reakcja mediów, zawsze rzekomo nastawionych na „poważną dyskusję o poważnych dla kraju sprawach”. Wyposażeni w niezwykle modny Twitter zajęli się… łykiem wody, jaki wziął w trakcie wypowiedzi senator Rubio. Naprawdę, próba przemycia zaschniętego gardła – fakt, wyglądało to dość… ciekawie – urosła do rozmiarów „gafy”, niemal przekreślającej zawartość merytoryczną wystąpienia. To tyle, gdy następnym razem będziemy słyszeć narzekań tych samych ludzi, że politycy są jak roboty, nie są spontaniczni i zbyt spięci. Trzeba przyznać, że Rubio wybrnął z sytuacji: sam puścił w Twitterze zdjęcie butelki z wodą firmy Poland Spring z podpisem „oto odpowiedź GOP” czyli Partii Republikańskiej na orędzie. Ponieważ tak się składa, że Poland to po angielsku Polska, cały świat się dowiedział, że oprócz „Arabskiej” Wiosny istnieje także… Polska Wiosna. (Tłumaczenie dla zbyt nadętych: to taki żart).

CZYTAJ: "Polska" woda robi furorę w internecie. Republikański polityk Mario Rubio rewelacyjnie obraca własną niezręczność w szlagier w sieci

Po Obamie, po odpowiedzi Rubio oraz w trakcie konferencji prasowej policji w Kalifornii (sprawa byłego policjanta-szaleńca) była jeszcze jedna odpowiedź na orędzie prezydenta. Wygłosił ją – w imieniu Tea Party – sen. Rand Paul, syn byłego kandydata na prezydenta Rona Paula. Widomy znak, że przedbiegi przed wyborami prezydenckimi w 2016 r. wśród republikanów rozpoczęły się. Zwłaszcza, że lider sondaży – sen. Rubio – to także ulubieniec partii herbacianej. Ale to przemówienie kompletnie zginęło w mediach wiodących. Ostatecznie kto by się tam nim przejmował: skoro płonęła chata w kalifornijskim lesie (prawdopodobnie z martwym uciekinierem w środku), no i butelka Rubio – absolutny hit portali społecznościowych.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych