Kryzys postępuje. Polskie firmy zaczynają bankrutować. Szykują się zwolnienia. Bezrobocie się powiększa. Nastroje pogarszają informacje na żółtym pasku TVN24 o kolejnym konflikcie na Bliskim Wchodzie. Ceny benzyny szybują, co pogarsza sytuację gospodarki. W tym samym czasie Kaczyński nie może zebrać większości potrzebnej do rządzenia. Media donoszą o rosyjskiej mobilizacji. Zachód prosi: Donald wróć.
Agencja Moody's Investors Service właśnie obniżyła prognozę ratingu kredytowego Niemiec, Holandii i Luksemburga ze "stabilnej" na "negatywną". Coraz większa liczna ekspertów jest zgodna, że Grecja najprawdopodobniej w końcu wystąpi ze strefy Euro. Przejściowego stanu zombie mogą nie znieść Włochy i Hiszpania. Tym razem kryzys dotknie wszystkie kraje w Europy, łącznie z Polską. A to oznacza protesty, których Donald Tusk boi się panicznie. W kuluarach krążą informacje o istnieniu kolejnych taśm, tym razem z udziałem polityków PO. Waldemar Pawlak jest coraz bardziej zaniepokojony posunięciami swojego koalicjanta. W PO do końca nie zamordowano politycznie antytuskowej opozycji, zaś prezydent Komorowski zaczyna coraz mocniej rozpychać się łokciami w politycznej rozgrywce na szczytach władzy. Sytuacja jest więc gorąca, a jesień może ją jeszcze podgrzać. Jednak wcale nie jest to kryzys, z jakim rządząca ekipa nie zdołałaby sobie poradzić. Trudno wyobrazić sobie by PSL, który przez 5 lat zdążył się przyzwyczaić do państwowych posadek, chciał wyjść teraz z koalicji. Ludowcy raczej podporządkują się więc jeszcze mocniej Platformie Obywatelskiej. Wiedzą, że Miller przebiera nogami by zapewnić wyposzczonym działaczom intratne posady.
Załóżmy jednak, że społeczne protesty i fatalna atmosfera w koalicji popchnie Tuska do wcześniejszych wyborów. Jaki byłby ich rezultat? Patrząc na dzisiejsze sondaże można przypuszczać, że PO spokojnie wygrałaby najbliższe starcie. Może z batalii wyszedłby wzmocniony Miller, osłabiony PSL i poobijany Palikot. PiS zapewne nie wyszedłby powyżej szklanego sufitu 30 proc. a reszta prawicowych kanap straciłaby złudzenia co do swojej przyszłości. Oczywiście dynamika obecnej niepewnej sytuacji na świecie, która wpływa na życie przeciętnego Kowalskiego może spowodować, że nastroje społeczne radykalnie się zmienią przez burczące brzuchy gorzej usytuowanych Polaków i brak środków na hedonistyczne przyjemności ( znów na ulice wyjdą ubrani w Hilfingera oburzeni i rewolucjoniści od darmowej muzyki w sieci) dzieciaków III RP. To połączenie roszczeniowo nastawionych obywateli i rozpuszczonych młodzieńców może odsunąć rządzącą ekipę od władzy. Zgadzam się z tezą, że Polacy na złość Tuskowi, mogą zagłosować na Kaczyńskiego, wcale nie lubiąc lidera opozycji. Zatem PiS wygrywa wybory przewagą 3-4 punktów procentowych. Do Sejmu wchodzi również silniejsze SLD i zbierający żniwa populistyczny Ruch Palikota. Co dalej?
Kryzys postępuje. Polskie firmy zaczynają bankrutować. Szykują się zwolnienia. Bezrobocie się powiększa. Nastroje pogarszają informacje na żółtym pasku TVN24 o kolejnym konflikcie na Bliskim Wchodzie. Ceny benzyny szybują, co pogarsza sytuację gospodarki. W tym samym czasie Kaczyński nie może zebrać większości potrzebnej do rządzenia. Zdziesiątkowany PSL nie wystarcza by stworzyć większość sejmową. Liberalne media z zwielokrotnioną siłą niż tą, którą mieliśmy nieprzyjemność widzieć w latach 2005-07 uderza w Kaczyńskiego, który nie tylko pogłębi kryzys swoimi populistycznymi hasłami, ale również może wywołać wojnę z Rosją i spowoduje, że Niemcy nie podadzą nam pomocnej dłoni w ciężkich chwilach. Merkel przecież pamięta o pisowskiej aferze ze Stasi w roli głównej. Nastroje społeczne natomiast się pogarszają z dnia na dzień. Kogo winić za ten stan rzeczy? Oczywiście kłótliwego Kaczora, który nie potrafi się dogadać i wziął władzę tylko po to by wsadzić do więzienia tych co „zdradzili o świcie”. Wtedy pojawia się Donald Tusk. Wjeżdża na medialnym błyszczącym białym koniu. W niemieckiej telewizji popiera go Merkel, która ma doświadczenie w publicznym obdarzaniu poparciem swoich sąsiadów ( Sarkozy). Media donoszą, że światowe instytucje odetchnęły z ulgą na wieść, że na stanowisko premiera wraca przewidywalny Tusk, który tworzy koalicję ponad podziałami by ratować Polskę przed nieudolnym i chorym z nienawiści Kaczyńskim. Czekają nas kolejne lata rządów Tuska, który orędzie wygłasza w programie „Uff, Polska znów jest nasza” Lisa Tomasza. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Nawet „The Economist” pisze, że może Polska nie jest zieloną wyspą, ale przynajmniej nie ma brunatnego reżimu. A polska prawica? Ta nie dostanie szansy na sprawowanie rządów przez następną dekadę.
Czyż nie jest to prawdopodobny scenariusz? W moim przekonaniu tak. Oczywiście nie upieram się przy jego szczegółach. Możliwe, że PiS wygra wybory z przewagą 10 proc. nad PO. Czy to wystarczy na przebudowę systemu III RP, który hamuje rozwój Polski? Wolne żarty. Czy media, które skutecznie ( często przy współudziale samych zainteresowanych) obrzydziły Polakom braci Kaczyńskich nie zrobią wszystkiego by rozpętać antypisowski szaleństwo w przypadku zdobycia przez tą partię władzy? Tutaj chyba odpowiedź jest jasna.
„Czy w tej sytuacji czeka nas praca organiczna? Nie. Twierdzę, że przed nami praca turbo organiczna”-
uważa prof. Andrzej Zybertowicz. Trudno się z nim nie zgodzić. Bez tej pracy zdobycie władzy przez prawicę niczego nie da, a można nawet śmiało stwierdzić, że zaszkodzi szeroko pojętemu obozowi „patriotycznemu”. Orbanizm jest w Polsce możliwy. Trzeba jednak rozsądnie na niego spojrzeć. W Polsce zaczyna dopiero kiełkować świadome społeczeństwo ( nie zapominajmy, że na prawicy również jest wiele lemingów), które wie, że budować można jedynie na fundamentach. Tych w Polsce jeszcze nie ma.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/136722-mamy-wczesniejsze-wybory-pis-przejmuje-wladze-i-co-po-wraca-na-bialym-koniu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.