Głosy niektórych narodowców świetnie współbrzmią z berlińską polityką wybielania Niemców z odpowiedzialności za II Wojnę Światową

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Nie dziwi mnie, że o bohaterskich epizodach z przeszłości Polski mówią źle ludzie orientacji kosmopolitycznej, lewicowej. Ale dlaczego coraz wyraźniej taki głos słychać też z niektórych środowisk narodowych?

Niedawno przedstawiono tam pogląd, że Polska nie powinna walczyć z Niemcami w 1939 r. tylko sprzymierzyć się z nimi i razem ruszyć przeciw Rosji („Pakt Ribbentrop-Beck, czyli jak Polacy mogli u boku III Rzeszy pokonać Związek Sowiecki”). Teraz od autora tej książki, Piotra Zychowicza, dowiadujemy się w jego kolejnej pracy, że Powstanie Warszawskie to obłęd, a Armia Krajowa powinna dogadać się (?) z Niemcami i ujść na Zachód przed wojskiem sowieckim („Obłęd44”). Oczywiście o każdej sprawie z naszej przeszłości można dyskutować. Ale jeśli sprawa ta ma także wymiar współczesny, to zabierając głos warto zachować ostrożność.

Oto bowiem, głosy niektórych narodowców wyrażające żal, że nasi przodkowie nie byli na tyle „mądrzy i przezorni”, żeby sprzymierzyć się z Hitlerem, świetnie współbrzmią z berlińską polityką wybielania Niemców z odpowiedzialności za II Wojnę Światową i popełnione podczas niej zbrodnie. Jeszcze świeżo w oczach i pamięci mamy kuriozalny serial niemieckiej telewizji publicznej „Nasze matki, nasi ojcowie” z bezceremonialnie przedstawioną tam tezą o polskiej odpowiedzialności za Holokaust, antysemityzm i inne zbrodnie wojenne. A jednocześnie serial ten – na co mało który z recenzentów zwrócił uwagę – snuł delikatnie tezę, że po wojnie trzeba będzie nawiązać „przyjazną współpracę” niemiecko-rosyjską. I ta przyszła współpraca właśnie nawiązuje się w czasie wojny, gdzie ścierają się dwa rycerskie narody oszukane przez totalizmy - nazizm i bolszewizm. Rolę barbarzyńców przydzielono Polakom. Tak to w tym serialu, wyświetlanym teraz w wielu krajach na świecie, jest.

Ten rodzaj „polityki historycznej” realizowany przez Berlin znajduje wsparcie - cóż za gorzki paradoks! - w niektórych środowiskach narodowych w Polsce.

Dlaczego? Skąd u niektórych naszych narodowców taka miłość do Hitlera i nazizmu?

To dobre pytanie. Odpowiedzi są zapewne różne i złożone? Ja bym ich szukał głównie tam, gdzie w odległej już historii narodowców pojawia się chęć do współpracy z Moskwą. Gdy bowiem opinia europejska – i ta lewicowa i ta prawicowa – przylepi nam łatkę antysemickiej barbarii i stronników faszyzmu, Rosja nie będzie miała żadnych trudności w zagarnięciu nas. A przecież i tak już ma dziś całkiem solidne wpływy w Warszawie.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.