Ponieważ może nie wszyscy wiedzą, czym były "Czerwone Brygady”, zacznę od przypomnienia. Były to podziemne oddziały zbuntowanej młodzieży, jak najbardziej z dyplomami wyższych uczelni. Ci młodzi ludzie mieli nawet pieniądze od rodziców – ale nie mieli żadnego konkretnego zajęcia. Wzięli się więc za robienie rewolucji.
Trzebaż pecha, że nad piękną rzeką Wołgą istniało wtedy Imperium Zła – a źli imperialiści działali zgodnie z zasadą:
Państwo jest silne – jeśli ma słabych sąsiadów.
Zamiast więc zlikwidować socjalizm i budować potęgę Związku Sowieckiego, zajmowali się głównie eksportem "rewolucji” – co w praktyce sprowadzało się do zasilania pieniędzmi (niekoniecznie własnymi: np. od piekłoszczyka Kaddafiego też!) takich właśnie młodych zbuntowanych. W Niemczech sfinansowali – czyli uzbroili w czeski wynalazek, semtex – "Frakcję Armii Czerwonej” – a we Włoszech właśnie "Brigate Rosse”. Zresztą również szkolone przez czeski wywiad.
Przyczyną tego zjawiska był względny dobrobyt – i brak zajęcia dla tych młodych ludzi z rozbudzonymi ambicjami.
We Włoszech – jak i dzisiaj w Polsce – "walczono z bezrobociem”. Jednak nie drogą obniżania podatków – co doprowadziłoby do tego, że 3/4 studentów przerwałoby naukę, by zacząć naprawdę dobrze zarabiać – jak np. p. Wiluś Gates w USA. Nie: uważano, że najlepszą drogą do zwalczania bezrobocia jest... zatrzymywanie młodzieży na wyższych uczelniach.
Bezrobocie od tego oczywiście rosło (bo jak ludzie nie zarabiają, to nie kupują – a jak nie kupują, to produkcja spada) – ale, co charakterystyczne, taki młody człowiek, który ukończył politologię, albo coś na kształt dzisiejszych gender studies – już nie pójdzie na tokarza ani na urzędnika: widzi się co najmniej jako wicepremier!
A najprostszą ku temu drogą jest przeprowadzenie rewolucji. Bo jednak nawet w socjalizmie biurokratycznym trzeba się na czymś znać. A oni znali się tylko na rzucaniu sloganami.
"Dziennik Gazeta Prawna” informuje, iż wyższe wykształcenie staje się coraz powszechniejsze: ma je już ponad 26 proc. aktywnych zawodowo Polaków. Efektem tego kretynizmu – poza spadkiem prestiżu wyższego wykształcenia – jest to, że "wielu dyplomowanych zasila szeregi bezrobotnych. Najnowsze dane resortu pracy pokazują, że w końcu września bezrobotnych z wyższym wykształceniem było 213 tys., czyli o ponad 22 tys. więcej niż rok temu. Wśród absolwentów pozostających bez pracy sporo jest ekonomistów, pedagogów, specjalistów od marketingu i handlu, politologów oraz socjologów.”
Na szczęście Słowianie mają mniejszy temperament od Włochów, KGB nie istnieje, a śp. Muammar Kaddafi smaży się w piekle. Jednak p. Sławomir Sierakowski i jego "Krytyka Polityczna” mają dzięki temu wielu wiernych wyznawców.
A koktaile Mołotowa są proste i tanie w produkcji.
Zgodnie z obietnicą podaję teksty złożonych donosów:
Do
Prokuratury Rejonowej
Warszawa-Śródmieście-Północ
D O N I E S I E N I E
o możliwości popełnienia przestępstwa
Zwracam uwagę na działalność osób skupionych wokół pisma „Krytyka Polityczna”, która udzielała pomocy grupie faszystów przybyłych z Niemiec (być może również rodzimych) by rozbijać legalny Marsz Niepodległości – co skutkowało znanymi, godnymi pożałowania, zajściami. Proszę o sprawdzenie billingów z rozmów ludzi KP z trzech tygodni poprzedzających Marsz – na okoliczność planowanego tam pobytu niemieckich brunatnych zadymiarzy.
Przypominam, że „Krytyka Polityczna” jest subwencjonowana przez „Rząd” III Rzeczypospolitej z pieniędzy podatników. Z lokalu, który wykorzystuje dla przestępczej działalności, jaką jest niszczenie Państwa Prawa na rzecz lewicowego nieporządku, korzysta na specjalnych, uprzywilejowanych warunkach.
Domagam się sprawdzenia, dlaczego ta wywrotowa grupa cieszy się specjalnymi względami niektórych – i których – polskich polityków.
Z poważaniem,
Warszawa, 15-XI-2011
Janusz Korwin-Mikke
Prezes Kongresu Nowej Prawicy
===============
Do
Prokuratury Rejonowej
Warszawa-Śródmieście-Południe
D O N I E S I E N I E
o możliwości popełnienia przestępstwa
Domagam się wszczęcia śledztwa w sprawie działań Policji Państwowej w dniu 11-XI-2011 roku – na pl.Konstytucji 1952 roku.
Donoszę, że w tym dniu, co widziałem na własne oczy po wejściu grupy Nowej Prawicy na Plac, policja zamiast odciąć grupkę zamaskowanych prowokatorów rzucających kamieniami, zepchnęła ich w stronę legalnej manifestacji – tym samym ułatwiając im zmieszanie się z tłumem i ucieczkę oraz dalszą rozbijacką działalność.
To można traktować jako błąd w sztuce. Jak jednak wytłumaczyć, że szpaler policjantów zablokował wylot z Placu na ul.Ludwika Waryńskiego nie dopuszczając do połączenia się odciętej na placu części grupy Nowej Prawicy z kolumna marszową?? Nie było to przypadkiem, bo gdy przebijałem się siłą ( i skutecznie) przez ten szpaler, dyrygujący policjantami aspirant (twarz na konfrontacji rozpoznam) krzyknął do mnie niegrzecznie: „Na żaden marsz nie pójdziesz!”.
Podobne działania Policji były zamierzoną prowokacją. Podaje, że tam, gdzie Policji nie było – czyli praktycznie na całej trasie, która prowadziła przecież obok Belwederu, ambasady Federacji Rosyjskiej oraz Urzędu Rady Ministrów – żadnych zamieszek nie było.
Twierdzę z całym przekonaniem, że przynajmniej część Policji świadomie i celowo podtrzymywała i prowokowała zamieszki. Trzeba zbadać, kto za tym stał.
Z poważaniem,
Warszawa, 15-XI-2011
Janusz Korwin-Mikke
Prezes Kongresu Nowej Prawicy
============================================
Jako ciekawostkę podaję, że wywrotowa działalność „Krytyki Politycznej” odbywa się na północ od al.Jerozolimskich, a zatem podlega kompetencji Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście Północ, która mieści się na południu Warszawy – natomiast inkryminowana działalność policji miała miejsce na pl.Konstytucji 1952 roku, na południe od Alej, a więc podlega kompetencji Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście Południe, która mieści się w centrum Warszawy. W budynku, w którym mieści się PR W-wa Śr. Pn. znajduje się osobna Prokuratura Warszawa Śródmieście.
Nie dociekałem, czym się zajmuje.
Od miłej dziennikarki podczas konferencji prasowej (proszę o donos, jakie były echa?) dowiedziałem się, że Policja w Warszawie odżegnuje się od tego zamieszania – twierdząc, że odebrano jej kompetencje i Marsz w centrum Warszawy był zabezpieczany przez policjantów z Bydgoszczy i z Płocka!!
Ciekawe: kto wydał takie polecenie – i z jakich powodów? Jakie instrukcje dostali policjanci z tych dwóch miast, których nie można było wydać policji warszawskiej?
Może Prokuratora to wyjaśni, Choć wątpię. Aczkolwiek od roku jest niezależna, już zdążyła dać dowody, że wiernie służy reżymowi, a nie Prawdzie i Sprawiedliwości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/122120-czerwone-brygady-sprawdzic-billingi-krytyki-politycznej-na-okolicznosc-pobytu-niemieckich-brunatnych-zadymiarzy