Inwigilacja obywateli to problem, który rozgrzewa co jakiś czas opinię publiczną w Polsce. Media informują o ogromnej liczbie kontroli danych operatorów komórkowych i skłonności do zakładania podsłuchów. RPO uznała, że przepisy dają zbyt szerokie uprawnienia służbom w kraju i skierowała tę sprawę do Trybunału Konstytucyjnego. Ostatnio pojawiły się pomysły, by również telefony na kartę były objęte systemem umożliwiającym monitorowanie użytkownika.
Działania te dają obraz spójnego rozbudowywania systemu inwigilacji obywateli. Media szeroko o tym piszą, nie akcentują jednak sprawy w odpowiedni sposób.
W Polsce to nie skala inwigilacji jest największym problemem. Przecież możliwości inwigilacji są dziś niemal nieograniczone. Każdy może w stosownym sklepie kupić sprzęt do podsłuchiwania. Sztuczne BTSy, telefony umożliwiające podsłuchiwanie tego, co robi ich użytkownik, oraz tego z kim się kontaktuje, podsłuchy zwane "pluskwami" - to wszystko jest dostępne na rynku.
Dodatkowo każdy z nas jest objęty monitoringiem systemu Echelon. Ten gigantyczny system szpiegowski zbudowany z inicjatywy amerykańskiej NSA, którego instalacje znajdują się również w Polsce, monitoruje rozmowy telefoniczne, połączenia mailowe i transmisję danych w internecie. Ostrzega, gdy pojawią się określone zwroty i słowa, które świadczą o podejrzeniach związanych z terroryzmem. Dzięki systemowi można lokalizować tych, którzy organizują zamachy. Każdy jest jednak objęty kontrolą. Z resztą nie tylko taką.
W wielu rozwiniętych miastach świata istnieje tak silny system monitoringu publicznego i prywatnego, że służby są w stanie prześledzić każdy dzień niemal każdego obywatela. Technicznie jest to już możliwe. To wszystko pokazuje, że współcześnie jesteśmy w sposób dla nas nieświadomy poddawani nieustannej kontroli. To jednak zdaje się ludziom nawet nie przeszkadzać, o czym świadczy choćby popularność portali społecznościowych, w których ludzie sami tworzą publiczne dossier na swój temat.
To wszystko powoduje, że to nie skala inwigilacji jest dziś w Polsce problemem. Problemem większym jest fakt, że systemem inwigilacji i kontroli zarządzają ludzie nie dający rękojmi rzetelności, profesjonalizmu i bezpieczeństwa. Szefem ABW odpowiedzialnej za ten obszar jest Krzysztof Bondaryk, podejrzany o handel danymi jednego z operatorów. W materiałach dot. tej sprawy jest ponoć zdjęcie, na którym Bondaryk wiezie wózek z dyskami danych poza strefę bezpieczeństwa. Obecnie ma on być gwarantem bezpieczeństwa i szczelności systemu inwigilacji obywateli. I to niepokoi najbardziej.
To za czasów Bondaryka skala patologi w tym obszarze niepokojąco rośnie. Zdarzały się przypadki podsłuchiwania dziennikarzy, adwokatów, czy wykorzystywania materiałów operacyjnych do prywatnych interesów członków kierownictwa Agencji.
Wraz z rozwojem skali inwigilacji rośnie prawdopodobieństwo zajścia kolejnej patologii, kolejnego działania wbrew przepisom, w sposób narażający obywateli na brak komfortu i zagrożenie. Obecnie to nie skalą inwigilacji powinna żyć opinia publiczna. Gdyby służby rzadziej sięgały po billingi i stenogramy niewiele by to zmieniło. Ludzie odpowiedzialni za bezpieczeństwo kraju nadal byliby niewiarygodni.
Debata publiczna powinna więc skupiać się na czym innym. Powinna dążyć do uzdrowienia systemu. To z kolej wymaga wymiany szefostwa ABW i obsadzenia tych stanowisk ludźmi gwarantującymi Polsce i Polakom bezpieczeństwo. Na obecną ekipę nie ma co liczyć. Ona ma inne cele...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/136212-w-polsce-nie-skala-inwigilacji-obywateli-jest-najwiekszym-problemem-problemem-jest-krzysztof-bondaryk
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.