Coraz więcej osób oglądających polskie życie polityczne oraz przekazy medialne w ostatnich miesiącach ma poczucie powrotu do PRLowskiego absurdu. To samo zakłamanie, podobne manipulacje medialne, ten sam sztuczny oficjalny zachwyt nad politykami i władzą. Co szczególnie interesujące polskie filmy z lat komunistycznego ucisku, w szczególności komedie absurdu, coraz lepiej pasują do polskiego życia politycznego. Wśród PRowców i komentatorów często powtarza się, że geniuszem rządowego marketingu, osobą, której Tusk zawdzięcza władzę, jest Igor Ostachowicz. Jednak jest jeszcze ktoś, komu Tusk powinien dziękować. To Stanisław Bareja. To scenariusze jego filmów obecny premier powtarza coraz częściej. Nie wiadomo jedynie, czy sam Tusk jest tego świadomy.
Jednak opinia publiczna będzie zapewne coraz bardziej przekonana o tym podobieństwie. Widać to było przy okazji ostatniej konferencji premiera, na której Tusk tłumaczył, że protest lekarzy jest skandaliczny, ponieważ chodzi w nim tylko o wygodę i komfort. To przecież scena żywcem wyjęta z „Misia”. W jednej z ostatnich minut oburzony Ryszard Ochódzki krytykuje strajk pracowników banku w Wielkiej Brytanii. „Strajków Wam się zachciewa. Oj przewraca Wam się w głowach, przewraca” – mruczy pod nosem. Ten sam przekaz Polacy usłyszeli kilkadziesiąt lat później. Bareja wiecznie żywy!
Po krótkim zastanowieniu łatwo zauważyć, że premier Tusk w ogóle upodabnia się do Ryszarda Ochódzkiego. Tak jak on, jest karierowiczem, który wciąż kręci coś na boku. Tu zaoszczędzi coś na filmie, tu zrobi przekręt na misiach, które faszeruje wódką, a potem z wielką pompą będzie chwalił się misiem, który podczepiony do śmigłowca będzie sławił zacne zasługi prezesa klubu Tęcza. I „Rysiek” (bo wszystkie Ryśki to fajne chłopy), i Donek uchodzą za miłych i równych chłopów, którzy przy bliższym poznaniu okazują się zadufanymi w sobie karierowiczami.
Podobieństw jest więcej. Obaj w podobny sposób traktują również swoją pracę. Uznają, że jako szefowie są wspaniali, a otoczenie powinno im składać hołdy (ciekawe czy Tusk ma w gabinecie szafę, do której ministrowie muszą śpiewać). Pełnione przez siebie funkcję rozumieją jako trampolinę do lepszego życia i wyższego statusu społecznego. Na stanowisku trzeba się przecież nachapać.
Obaj panowie – bohater polskiej komedii pomyłek z czasów PRL oraz bohater polskiej komedii pomyłek z czasów obecnych – żyją w ciągłym zakłamaniu, przyjmują maski, które są im w danej chwili potrzebne. Gdy Tusk musi ogłosić sukces jest wyluzowany i uśmiechnięty, gdy ma zrugać lekarzy, czy kiboli jest groźny i stanowczy. W jednym i drugim przypadku za miną premiera kryje się bolesna dla Polaków i Polski pustka. Pustka wypchana jedynie ambicjami premiera, które są dziś dla Tuska najważniejsze. I, jak Ochódzki robi wszystko, by odzyskać swoje upragnione pieniądze z konta na Wyspach (podrobi nawet list do byłej żony i będzie biegał na 40. piętro Pałacu Kultury), tak Tusk nie cofnie się przed niczym, by uzyskać swoje upragnione stanowisko w Europie.
Geniusz twórców komedii „Miś” jest wielki. Okazuje się, że nie tylko Ochódzki staje się dziś postacią symbolizującą współczesnego polityka. Komedia Barei świetnie pokazuje również stan obecnej polskiej rzeczywistości. W pierwszych scenach filmu z czasów PRL policja ustawia kartonowe bloki wmawiając kierowcom, że to osiedle zabudowane. To staje się podstawą karania kierowców mandatami. To przecież wypisz wymaluj obraz dzisiejszej Polski. Rząd często buduje fałszywy obraz, na podstawie którego podejmuje decyzje. Kreatywna księgowość polskiego ministra finansów jest tego typowym przykładem. Jednak nikt nie ma wątpliwości, że kłamliwa kampania rządowa padnie, jak jeden z bloków, który zniszczył sikający w krzaki mężczyzna. Potknął się o linę utrzymującą fałsz. I tak samo będzie w Polsce z fałszywym obrazem stanu polskiego państwa.
„Miś” Barei również doskonale pasuje do opisu polskich mediów. Media głównego nurtu zachowują się jak Jarząbek Wacław, który co tydzień przychodził do gabinetu prezesa i śpiewał do szafy: łubu dubu, niech nam żyje prezes naszego klubu, niech żyje nam!”. Dziś w podobnym tonie nadaje Michnik, Żakowski, Paradowska, Lis i cała masa uznanych „autorytetów” medialnych, które nadają ton polskiej debacie publicznej. Są jak śpiewak w jednej ze scen, który biegnie do rządowych cenzorów i mówi: „ja wam wszystko wyśpiewam”, ściskając ich serdecznie. I dziś taki jest obraz większości mediów, które sprzeniewierzając się swojej misji wolą wysługiwać się władzy.
Podobieństwo dzisiejszej Polski i obrazu Barei sprzed lat nie powinno cieszyć. Historia zatacza koło, a polska rzeczywistość w coraz większym stopniu przypomina wykrzywiony obraz demokratycznego kraju. Kraju, w którym poziom absurdu każe z coraz większą wesołością i zażenowaniem patrzeć na poziom zadufania, zakłamania i fałszu polskiej władzy.
I na koniec jeszcze kilka cytatów z „Misia”. Cytatów dotyczących opisywanego Ochódzkiego. Bo choć Rysiek może budzić sympatię, nikt raczej nie chciałby, żeby ktoś taki był szefem czegokolwiek:
- 500 złotych dla mnie nie ma, a sam forsą sra –
- A co? Nam nie winien? Winien, winien –
- Ty Rysiek, ty nie bądź taki demagog. Jak ty robisz kombinacje, to jest wszystko dobrze. A jak ja coś zaproponuję, to mi robisz szkolenie… -
Prawda, że pasuje…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/124907-tusk-ochodzkim-polskiej-polityki-polska-rzeczywistosc-przypomina-wykrzywiony-obraz-demokratycznego-kraju
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.