Jeśliby do Kamila Stocha i polskich skoczków narciarskich przykładać kategorie dominujących obecnie w mainstreamowych mediach mód i ideologii, wyszłoby, że to straszne ciemniaki. Postępowe na co dzień media, z „Gazetą Wyborczą” i TVN 24 na czele, nie mogą jednak niczego takiego polskim skoczkom wytknąć, bo popełniłyby rynkowe samobójstwo. Ale przecież na co dzień takie demonstrowane przez Stocha i jego kolegów wartości jak wiara w Boga, uczestnictwo we mszy czy ostentacyjny patriotyzm są wyłącznie powodem do ataków, kpin, szyderstwa i poniżania.
Gdyby postępowe media i jeszcze bardziej postępowi politycy oraz ludzie kultury i nauki chcieli być wierni swoim poglądom i wyznawanym wartościom, powinni się na takich ludzi jak Kamil Stoch wyłącznie wybrzydzać. Robią to przecież ochoczo i często wobec ludzi, którzy nie są mistrzami olimpijskimi. Ci ludzie może nie odnoszą takich spektakularnych sukcesów jak Kamil Stoch, ale przecież bywają wybitnymi naukowcami, odnoszą sukcesy w dziedzinie kultury czy dobrze sobie radzą w biznesie albo są po prostu przyzwoitymi ludźmi. Tyle że wyznają takie wartości jak Kamil Stoch i jego koledzy, więc się ich bezwzględnie atakuje i nimi pogardza.
Jeśliby ktoś inny niż Kamil Stoch namalował w jakimś bardzo widocznym miejscu szachownicę – symbol polskich Sił Powietrznych i stwierdził, że „w końcu ma się tych dobrych lotników, co nie, Polsko?” – zostałby zrównany z glebą i oskarżony o jak najgorsze intencje: zawłaszczanie, insynuowanie, skłócanie, intryganctwo, manipulowanie, granie na najniższych instynktach i nie wiadomo co jeszcze. Kamil Stoch jest wielkim mistrzem i bohaterem masowej wyobraźni (11,4 mln widzów oglądało jego skok po złoty medal), więc nie można mu postawić zarzutów i obrzucić obelgami bez narażania się na ośmieszenie i kompletne odrzucenie - ze wszystkimi tego konsekwencjami, także finansowymi, a może przede wszystkim finansowymi.
W dniu triumfu Kamila Stocha w Internecie ukazało się zdjęcie z soboty poprzedzającej konkurs skoków, na którym polscy skoczkowie uczestniczą we mszy, czytają Pismo Święte, demonstrują swoją głęboką wiarę. Gdyby chodziło o jakieś inne osoby publiczne, a nie noszonych teraz na rękach polskich gwiazdorów sportu, postępowcy zrobiliby wielką aferę, że prywatne kwestie wiary są wykorzystywane do jakiejś „krucjaty”, jeśli nie „inkwizycji” i że narusza to prawa Palikota, Nowickiej, Środy, Szczuki i części redaktorów „Gazety Wyborczej” do wolności od symboli religijnych, bo one w przestrzeni publicznej stawiają ich w straszliwie opresyjnej sytuacji.
Różne nastawienie postępowców do tych, w których można walić jak w bęben i wobec tych, w których walenie miałoby jednak bardzo negatywne skutki, także biznesowe, dowodzi, że postępowcy to banda hipokrytów, koniunkturalistów i cyników. Atakują tylko tych, którzy słabo się mogą bronić, szczególnie wtedy, gdy postępowcy mają do dyspozycji wiele mediów, przede wszystkim stacji telewizyjnych. Wobec silnych kulą oni uszy i swoje obelgi co najwyżej mamroczą pod nosem.
Postępowcy spod wielu sztandarów w istocie mają mentalność damskiego boksera. Jeśli są tacy odważni i postępowi, niech stosują te same kryteria wobec wszystkich: słabych i silnych, znanych i anonimowych. Na to jednak nie ma co liczyć. Bo jedyne, co trafia do tych hipokrytów to kasa. Tylko lęk przed odsunięciem od kranika z kasą, gdyby zaatakowali kogoś takiego jak Kamil Stoch, czyni z nich potulne baranki. Gdy nie grozi im utrata kasy, są zwykłymi chamami i prostakami.
----------------------------------------------------------------
----------------------------------------------------------------
Polecamy wSklepiku.pl książkę:"Fizyka sportu"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/185297-gdyby-to-nie-kamil-stoch-namalowal-sobie-szachownice-na-kasku-chwalil-polskich-lotnikow-i-deklarowal-gleboka-wiare-zostalby-przez-postepowcow-zrownany-z-gleba