Ilona Łepkowska powinna dzisiejszy show dokładnie spisać, zwłaszcza w oparciu o relacje stacji informacyjnych. Gotowy scenariusz dla łzawego serialu: dramatyczne pytania o przyszłość Grzegorza Schetyny (jakby co najmniej szedł na śmierć), groźby premiera Tuska i epitety Stefana Niesiołowskiego przy energicznej reakcji sali.
CZYTAJ TAKŻE: Donald Tusk apeluje o nowy Okrągły Stół w Polsce i mówi do polityków Platformy Obywatelskiej: "Nie macie się czego wstydzić!"
Wezwanie do nowego Okrągłego Stołu (a więc i Magdalenki?) zasługuje na osobną analizę, ale odnotujmy kilka wątków z samej Rady Krajowej.
Ten melodramatyczny to zdradzona miłość Grzegorza Schetyny:
Nikt nie kwestionuje Twojego przywództwa, Donaldzie. (...) Donaldzie, deklaruje Ci współpracę. Schetynowcy też zmieszczą się w zarządzie... Proszę, bądźmy rozsądni i bądźmy zawsze razem
- mówił łamiącym się głosem były minister spraw wewnętrznych.
Wątek komediowo-dramatyczny, czyli Stefan Niesiołowski:
Jesteśmy otaczani przez szkodliwych idiotów, którzy nie mogą dojść do władzy! Po to tu siedzimy, by ci szkodliwi idioci nie doszli do władzy!
- krzyczał były wicemarszałek Sejmu.
O wątek sensacyjny zadbał premier Tusk:
Mam egoistyczny powód, by walczyć jak lew - na śmierć i życie
- wycedził przez zaciśnięte zęby.
Były też zabawne słowa o "braku cenzury, dopóki rządzi Platforma" Bogdana Klicha, było - a jakże - straszenie Kaczyńskim, był dzielny Andrzej Halicki, który - piszę tu nawet bez większej ironii - potrafił spojrzeć w oczy Tuskowi i wyrazić swoje zdanie. Zachowanie rzadko spotykane. Zwłaszcza w partiach wodzowskich.
Teatrzyk. A w zasadzie mały cyrk. Po przemówieniu Grzegorza Schetyny zabrakło tylko zbliżenia na premiera Tuska, który z wyciągniętym kciukiem decydowałby, czy stracić szaleńca rzucającego wyzwanie cezarowi.
Ludzie Platformy Obywatelskiej zafiksowali się na sobie samych. Premier w swoim przemówieniu dodał co prawda, że ma plan "kontynuowania wielkiej zmiany" dla Polski, ale wypowiedziane po sześciu latach słowa o zmianie brzmią groteskowo. Gdyby zliczyć czas, jaki poświęcono refleksji nad stanem Polski i jej potrzebami, a tym, jak ostro walczono o swoje posady, wynik byłby druzgocący.
Nie wiem, czy członkowie PO potrafią pójść pod prąd i zagłosować za Schetyną. I kompletnie mnie to nie interesuje, bo czy z nim w fotelu wiceprzewodniczącego, czy jedynie posła, "projekt" Platformy pozostanie tym samym - kiepskim przedsiębiorstwem, które nie może się uporać z sobą samym, nie mówiąc o wyzwaniach, które stoją przed Polską.
Dzisiejszy teatr może być ciekawy jedynie dla badaczy polityki, politologów i zarabiających na analizie koloru tła konferencji i analizie gestykulacji. Dla nikogo więcej.
A politycy Platformy zupełnie oderwali się od rzeczywistości: personalna, frakcyjna walka stała się sensem ich istnienia. Zostawmy ich w tej zatęchłej sali ze swoimi pretensjami, niech uschną w swoich teatralnych rolach i zejdą ze sceny. Pokonani przez siebie samych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/173431-walki-w-kisielu-melodramat-i-wyzywanie-sie-od-idiotow-politycy-po-zafiksowali-sie-na-sobie-samych-zostawmy-ich-cyrk-niech-uschna-w-swoich-rolach-i-zejda-ze-sceny