Fałszywy i groteskowy minister Sienkiewicz. Wpisał się w najbardziej prymitywną propagandę, uprawianą przez lewacki beton

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Grzegorz Jakubowski / PAP
Fot. Grzegorz Jakubowski / PAP

Niezbyt udanie zaczyna swoją ministerialną karierę nowy, mianowany ledwie cztery miesiące temu szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz. W ostatnim czasie można wręcz mówić o jego kompromitacji. I to w podwójnym wymiarze – politycznym i profesjonalnym. A przecież w zamyśle, co dało się zauważyć w pierwszych miesiącach po nominacji, ma pełnić rolę nowego filaru, wspierającego chwiejącą się w posadach władzę Donalda Tuska. Słabo to widzę.

O politycznej kompromitacji możemy mówić po reakcji ministra na wydarzenie, jakie miało miejsce w poprzednią sobotę na Uniwersytecie Wrocławskim w trakcie wykładu prof. Zygmunta Baumana. Jak wiemy, grupa narodowców zaczęła buczeć, gwizdać i wznosić okrzyki: "Precz z komuną", "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę".

Potępiając publicznie ich zachowanie, czego nikt rozsądny nie kwestionuje, moim zdaniem, bez żadnych podstaw zagalopował się stanowczo za daleko. Twierdził, że tych młodych ludzi, zakłócających wykład prof. Baumana, „nie można nazwać patriotami. To zwykły prymitywizm, ksenofobia i rasizm”. Idąc za ciosem, powtórzył zasłyszany w lewicowych mediach fałszywy straszak o rozwoju środowisk neofaszystowskich. Wreszcie, za co mógłby już odpowiadać sądownie, wyciągnął armatę, nazywając incydent „bandytyzmem”, który trzeba zwalczać. Taką oceną i tymi wypowiedziami wpisał się w najbardziej prymitywną propagandę, uprawianą przez lewacki beton. Mówiąc wprost, widać, że na potrzeby politycznego koniunkturalizmu gotowy jest fałszować obraz rzeczywistości.

Z tym grzechem ściśle wiąże się drugi. Całkowicie pomijał przeszłość prof. Baumana, jego kartę z lat 50, kiedy jako fanatyczny komunista, służąc w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wojskowej wersji UB, krwawo rozprawiał się z podziemiem, próbującym przeciwstawiać się zbrojnie okupacji bolszewickiej w Polsce. Milczenie ministra Sienkiewicza o tym fragmencie biografii Baumana, świadczyło o świadomym zafałszowywaniu przez niego niezwykle istotnego kontekstu sobotniego wydarzenia wrocławskiego.

Z kolei kompromitacją jako profesjonalisty był przedwczesny i także bez racjonalnych podstaw triumfalizm, z jakim Sienkiewicz ogłosił sukces zatrzymania mężczyzny, w kilka godzin po fali fałszywych alarmów, które postawiły na nogi policję, straż pożarną i inne służby specjalistyczne związane z zagrożeniami bombowymi.

– Zatrzymano już pierwszego podejrzanego. Niewykluczone są kolejne zatrzymania – mówił we wtorek Sienkiewicz stwarzając złudzenie o szansach szybkiego wyłapania sprawców. Tym razem innym przemilczeniem wprowadził opinię publiczną w błąd. Nie wspomniał ani słowem o tym, co wie każdy początkujący policjant. Od zatrzymania do postawienia zarzutów jest daleka droga. Co znalazło potwierdzenie w wypuszczeniu zatrzymanego mężczyzny na wolność następnego dnia, bo nie miał nic wspólnego z alarmami. Tym razem minister się ośmieszył.

Niewielkie pożytki może mieć z niego Tusk. Aż żal premiera.

 

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych