W tygodniku "Sieci", w najnowszym numerze (właśnie w kioskach) polecamy List otwarty do redaktora naczelnego dziennika „New York Times”. W ten sposób Maciej Pawlicki - producent filmu - odpowiada na artykuł na temat filmu, który ukazał się w amerykańskiej gazecie. Prezentujemy fragment Listu:
Szanowny Panie Redaktorze,
to świetnie, że „New York Times” postanowił zająć się polskim filmem fabularnym pt. „Smoleńsk” w reżyserii Antoniego Krauzego, osnutym wokół katastrofy lotniczej z roku 2010, w której, na terenie Rosji, zginął prezydent Polski Lech Kaczyński oraz 95 towarzyszących mu osób. Jednak sposób, w jaki Pański opiniotwórczy dziennik opisał pracę nad produkcją oraz polityczny kontekst jej powstawania, budzi niepokój i sprzeciw, wpisuje się bowiem w cały szereg działań mających film zdyskredytować na rok przed jego planowaną premierą, a nawet – być może – przeszkodzić w jego ukończeniu.
Mam honor być producentem tego filmu dla Fundacji „Smoleńsk 2010”, a także jego współscenarzystą, rozmawiałem z autorem artykułu, więc czuję się zobowiązany, by sprostować nieprawdziwe informacje, jakie się w artykule znalazły, oraz uzupełnić te, które zostały pominięte. Wierzę, iż podziela Pan moje zdanie, że czytelnikom „NYT” należy się rzeczowy i prawdziwy opis sytuacji.
Nie kwestionuję prawa autora oraz redakcji do wyboru źródeł informacji, cytatów, akcentów. Dziennikarstwa uczyłem się w USA, również w Pańskiej redakcji. Jednak to, co – piórem Dana Bilefskiego – „New York Times” napisał o filmie „Smoleńsk”, jest jednostronne i sugeruje czytelnikowi ocenę filmu przed jego powstaniem.
(...)
Już w tytule artykułu napisał autor, że „różnice zdań w sprawie przyczyn katastrofy złoszczą polskich artystów”. Owszem, kilku aktorów i reżyserów wypowiedziało się negatywnie o powstaniu naszego filmu. Ale nie napisał już autor niestety, choć mu o tym mówiłem, że wielu artystów gorąco poparło powstanie tytułu, a do mnie jako producenta zgłaszają się dziesiątki aktorów z ofertami zagrania w „Smoleńsku” choćby epizodu, choćby za darmo, poczytując to sobie za zaszczyt. Zgłaszają się filmowcy, muzycy, scenografowie, graficy. Sugestia, że polscy artyści in gremio krytykują powstawanie filmu, jest nieprawdziwa, gdyż część polskich artystów złoszczą raczej próby blokowania swobody twórczej i dyskredytowanie obrazu, o którym nie mają najmniejszego pojęcia.
(...)Wyobraża Pan sobie, Panie Redaktorze, sytuację, w której Word Trade Center po 11 września zostaje zabetonowane przed przeprowadzeniem śledztwa, trumny z ofiarami zalutowane, bez możliwości ich otwierania, bez sekcji zwłok; szczątków samolotów nie wolno badać, a znalezione na nich ślady materiałów wybuchowych zostają uznane za pastę do butów? Zaś tych, którzy chcą zbadać wszystkie okoliczności tragedii, uznaje się za szaleńców chcących konfliktu ze światem arabskim i zwalcza z wielką zawziętością?
(...)
Po ataku na WTC amerykańscy artyści zrealizowali kilkanaście filmów fabularnych na temat tej tragedii. Czy Polakom tego zrobić nie wolno? Rosyjscy lobbyści z tej samej instytucji, która po Katyniu dbała o właściwy przekaz, i dziś pracują w pocie czoła. Ale przecież nas obowiązują dziennikarskie standardy. Prawda?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/159485-tygodnik-sieci-poleca-list-otwarty-macieja-pawlickiego-do-redaktora-naczelnego-dziennika-new-york-times