Miller jak za dawnych lat. Atakując Kościół porównaniami do Chomeiniego dowodzi, że wciąż jest człowiekiem z czerwonego betonu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. "Dziennik Telewizyjny" / YouTube
Fot. "Dziennik Telewizyjny" / YouTube

Jak można było się spodziewać, po mszach w czasie święta Bożego Ciała, powyłaziły z norek różne gryzonie oburzone słowami kościelnych hierarchów. Rozsiadły się w telewizyjnych studiach i jęły kąsać.

W podsumowaniu dnia w TVN24 po materiale o homiliach biskupów prezenter zapowiedział:

Kościół ws. in vitro zabiera głos zasadniczy i tym samym prowokuje do nie mniej zasadniczych komentarzy. W „Faktach po faktach” szef SLD Leszek Miller.

Co robi Kościół? Prowokuje! W jednym zdaniu udało się prezenterowi upchnąć oskarżenie hierarchów o prowokacje i zrównanie ich głosu – przypominającego o fundamentalnych dla katolików wartościach – z obrzydliwym, godnym najlepszych lat komunistycznej propagandy komentarzem Leszka Millera. Zasłużony aparatczyk poczęstował widzów taką opinią:

Kardynał Dziwisz użył sformułowania o wyższości prawa Bożego nad prawem stanowionym przez instytucje prawotwórcze. To bardzo dobrze brzmiałoby w Iranie Chomeiniego. Ale fatalnie brzmi w Polsce, w kraju, który ma aspiracje do odgrywania właściwego miejsca w Unii Europejskiej. To jest na tyle skandaliczne, bo to zakłada, że Ewangelia jest ważniejsza niż konstytucja i że urzędnicy państwowi, także i posłowie, przed podjęciem decyzji powinni biegać do duchownych i pytać się, jakie jest ich stanowisko. To jest na tyle skandaliczne, że my jutro wyślemy oficjalne zapytanie do pana prezydenta, który jest strażnikiem Konstytucji, czy on podziela ten pogląd, że Prawo Boże jest nadrzędne do prawa stanowionego przez parlament.

Kościół zawsze występował przeciwko postępowi technologicznemu, zwłaszcza w medycynie. Jeszcze niedawno przeszczep serca wyglądał podejrzanie, jeszcze niedawno transfuzja krwi wyglądała podejrzanie, no ale rozumiem, że dziś już tego Kościół nie kwestionuje.

Nagle okazało się, że w telewizyjnym studiu jest poza Millerem ktoś jeszcze. Pracownik TVN24 wtrącił:

PM: - Ale to nie jest argument. Część zarodków ginie, a część się mrozi.

LM: - Ale zarodki to nie są ludzie. Wbrew temu, co dzisiaj biskup powiedział, zarodek to nie jest człowiek.

PM: - Skąd ta pewność? Gdzie pan stawia granice? W którym momencie?

LM: - Tak jak w większości prac naukowych to jest określone – w momencie, kiedy mózg zaczyna żyć w łonie matki, wtedy pojawia się życie.

PM: - W którym miesiącu?

LM: - No, to nie jest takie proste do ustalenia, ale jest taka granica.

Jest też granica, którą przekroczył Miller. Granica poszanowania większości, która tak bardzo działa mu na nerwy, granica głupoty i manipulacji.

Zaczyna się ścigać z Palikotem? Być może. Ale nawet jeśli kieruje się tylko chęcią politycznego zysku (a twierdzę, że jest inaczej i wszystko powyższe mówił śmiertelnie poważnie), trzeba na to zwracać uwagę.

Miller jest liderem trzeciej siły na polskiej scenie politycznej. Osobą, która według jednego ze scenariuszy jeszcze przed kolejnymi wyborami może odegrać rolę w utrzymaniu obecnej władzy. Przebiera nogami, by powrócić do Rady Ministrów i z pozycji wicepremiera głosić swoje hasła, coraz częściej przypominające zasadniczą kartę jego życiorysu, gdy w komunistycznym reżimie wspiął się na najwyższe szczeble partyjnej hierarchii.

Takie wypowiedzi trzeba głośno piętnować. Nie zrobi tego w czasie rozmowy na żywo sympatyczny Piotr Marciniak z tefałenu (nie bez kozery we własnej firmie nazywany przez wszystkich „Kenem”). Cały pierwszy cytowany wyżej akapit Miller mógł wystrzelić swobodnie. Marciniak nie reagował na wielokrotne obrażanie katolików. Nie zdobył się nawet na tępe i ulubione przez dzisiejszych telewizyjnych redaktorów: „to kontrowersyjne, co pan mówi” albo „to ostre słowa”. Nic, zero. Mówcie dalej, towarzyszu, dobrze mówicie. Nie po to zaprosiliśmy was do studia celem – jak przystało na rasowych czerwonych – poplucia na czarnych, by teraz wam przerywać.

Miller swoje zadanie wypełnił doskonale, abstrahując od bełkotliwego stwierdzenia, że Polska jest krajem, który „ma aspiracje do odgrywania właściwego miejsca w Unii Europejskiej”. Najwyraźniej nie potrafi się wyzbyć PZPR-owskiej nowomowy.

Porównał kardynała Dziwisza do irańskiego zbrodniarza, czym obraził nie tylko krakowskiego metropolity, ale i wszystkich polskich katolików, którzy kierują się w życiu nauką Kościoła.

Uznawanie wyższości Ewangelii nad Konstytucją Miller uważa za skandal. Dla nas Ewangelia rzeczywiście jest przed kulawą ustawą zasadniczą stworzoną pod patronatem innego komunistycznego aparatczyka, nawet jeśli byłemu sekretarzowi KC ciężko się z tym pogodzić.

Wygłosił też tradycyjne dla politycznych pałkarzy tezy o rozpoczęciu życia w momencie uformowania mózgu płodu, powołując się przy tym na niemożliwą do zweryfikowania „większość” publikacji. Ja twierdzę, że stanowi tak zdecydowana mniejszość prac naukowych. Udowodni mi Miller przekłamanie?

Można by, gdyby miało to większy sens, wdać się z rubasznym politykiem w spór merytoryczny i zapytać, dlaczego nie uznać za początek życia momentu, w którym zaczyna bić ludzkie serce – kilka tygodni przed powstaniem mózgu? Podkreślmy – LUDZKIE serce. Bo zarodek jest człowiekiem, niezależnie od ujadania Millerów.

Najlepiej wytłumaczyłby to liderowi spadkobierczyni PZPR mężczyzna, którego spotkałem przy Grobie Dzieci Utraconych na cmentarzu na warszawskim Służewie. Ze łzami w oczach mówił o dziecku, na które długo z żoną czekali, a które zmarło w jej łonie. Okazało się, że mają czwórkę potomstwa, to miało być piąte. Pragnęli go jak pierwszego. Dla rodziców, którzy bywają w tym miejscu, nie ma wątpliwości, kiedy zaczyna się życie ich dziecka, nie liczą tygodni, nie snują dywagacji o powstaniu mózgu. Dla nich to od początku jest malutki człowiek, którego trzeba chronić. W ich przypadku nie zawsze się to udawało.

Miller mieszka niedaleko. Mógłby się wybrać na cmentarz np. jutro, w Dzień Dziecka. To może być dla niego dobra okazja, by porozmawiać o tym, kiedy zaczyna się życie, którego obrona tak bardzo go uwiera.

 

***

Co wywołało takie oburzenie Millera? Poniżej kilka cytatów z wczorajszej homilii kard. Stanisława Dziwisza.

 

Przyjmujemy ten fakt do wiadomości (o pluralizmie poglądów w społeczeństwie demokratycznym – przyp. MP). Przyjmujemy też, że nie wszyscy otrzymali łaskę wiary. Nie dla wszystkich programem życia i działania jest Ewangelia. Tym niemniej, trzeba jasno stwierdzić, że wierność prawdzie obowiązuje wszystkich, również prawodawców. (…) Nawet parlament nie jest powołany do tworzenia odrębnego porządku moralnego niż ten, który jest wpisany głęboko w serce człowieka, w jego sumienie.

Zdaniem metropolity krakowskiego Kościół przypomina człowiekowi o jego godności i powołaniu, o wartości życia, o nadrzędności prawa Bożego nad prawem stanowionym przez prawodawcze instytucje.

Kościół nigdy nie zrezygnuje z tej misji, bo inaczej sprzeniewierzyłby się swojemu Założycielowi – Jezusowi Chrystusowi.

I dodał, że może to czasem wywoływać, i wywołuje napięcia, a nawet otwartą krytykę i sprzeciw wobec Kościoła. Hierarcha powiedział też, że Kościół broni świętości życia i jego godności i że w naszych czasach wzrósł w polskim społeczeństwie szacunek dla życia, także dla życia nienarodzonych.

Trzeba nadal budzić świadomość i wrażliwość w tym zakresie, bo nie jest to tylko sprawa wiary i religii, ale sprawa człowieczeństwa, sprawa fundamentów naszej kultury i organizacji życia społecznego. Poszanowanie dla życia jest miarą naszej cywilizacji.

Według niego świadomość i wrażliwość jest potrzebna w kwestii poczęcia ludzkiego życia przy stosowaniu tak zwanej metody in vitro.

Niestety, przy ocenianiu tej metody panuje spore zamieszanie. Nikt nie lekceważy cierpienia par małżeńskich, niemogących doczekać się dziecka. Ale nie można dochodzić do celu, nawet szlachetnego, na drodze niemoralnej. Nie można zapominać, że kosztem poczęcia jednego życia metodą in vitro uśmierca się albo zamraża ludzkie zarodki, a każdy z nich jest ludzką istotą.

Dodał, że sprzeciw Kościoła wobec tej metody nie oznacza braku szacunku dla dzieci narodzonych na tej drodze.

Oskarżanie Kościoła w tym zakresie jest zwykłym nieporozumieniem. Kościół przyjmuje te dzieci z największą miłością, bo przysługuje im taka sama godność, jak wszystkim innym

– powiedział kard. Dziwisz.

Metropolita krakowski stwierdził, że kiedyś zagrożeniem dla życia społecznego i tożsamości narodu był marksizm i naród zapłacił za to wysoką cenę.

Dzisiaj podejmuje się nie mniej szalone próby wychowania naszych dzieci i naszej młodzieży według z gruntu obcych nam programów, wywodzących się z pomieszania pojęć dotyczących człowieka, jego fundamentalnej tożsamości jako mężczyzny i kobiety. Rodzice, nie pozwólcie, by polska szkoła deprawowała młode pokolenie Polek i Polaków, bo to przecież nasz skarb, nasza przyszłość. Rodzice i tylko rodzice mają prawo decydować o kształcie wychowania swoich dzieci. Wszyscy inni, wszystkie instytucje, powinni wspierać tę misję rodziców.

Za Katolicką Agencją Informacyjną.

CZYTAJ WIĘCEJ: "In vitro to jest eksperyment, który woła o pomstę do nieba". Ważne słowa biskupów z okazji Bożego Ciała

 

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych