Rogalski u Olejnik. Rada Adwokacka powinna wszcząć postępowanie dyscyplinarne

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. M. Czutko
Fot. M. Czutko

Lubię ludzi jako takich i staram się im wiele wybaczać. Ale to, co wygadywał tzw. mecenas Rafał Rogalski u Moniki Olejnik w „Kropce nad i” przeszło wszelkie pojęcie. Nie mogę zrozumieć, jak można tak nisko upaść. Od początku byłem lekko zdziwiony, dlaczego doradcy medialni PiS-u wybrali tak mało medialnego adwokata. Trudno, pomyślałem, jakoś trzeba z tym żyć.

Poważnych podejrzeń nabrałem, kiedy wybuchła „sprawa helu”, nagłaśniana właśnie przez Rogalskiego. Dlatego z ulgą odetchnąłem po usłyszeniu informacji o rozstaniu się Jarosława Kaczyńskiego ze swoim pełnomocnikiem. Strony wtedy nie podawały szczegółów, a i też się tym nikt specjalnie nie interesował. Ot, zwykłe cofnięcie pełnomocnictwa, które na ogół odbywa się w atmosferze poufności z obu stron. Mocodawca nie chce się chwalić, że sam popełnił błąd mocując tego, a nie innego prawnika, a pełnomocnika obowiązuje etyka zawodowa nakazująca w tej i innych sytuacjach milczenie. Wynika to z europejskiej kultury prawnej od czasów starożytnego Rzymu. Wspomina nawet o tym paragraf 18. punkt 1. Kodeksu Etyki Adwokackiej:

Adwokat powinien unikać publicznego demonstrowania swego osobistego stosunku do klienta, osób bliskich klientowi oraz innych osób uczestniczących w postępowaniu.

Ale te zasady zdają się nie wiązać Rogalskiego. Dziś Rogalski odmówił komentarza dla Wiadomości TVP, by chwilę po nich pokazać się „w pełnej krasie” u Moniki Olejnik. Nie potrzeba było go nawet zmuszać do rytualnych przeprosin na początku programu, bowiem sam z siebie w jednym z pierwszych, wypowiedzianych zdań oświadczył: Biję się w pierś. Przepraszam! Festiwal samo-upodlenia właśnie się rozpoczął. A było wyjątkowo obrzydliwie.

Najpierw stwierdził, że poseł Antoni Macierewicz być może działał w dobrej wierze i mówił nieprawdę nieświadomie. Potem zaprzeczył kilka razy sam sobie, zarzucając Macierewiczowi cynizm i wyrachowanie, szczególnie w sprawie trzech osób, mających jakoby przeżyć katastrofę. Oczywiście atak na Macierewicza podyktowany był dobrem rodzin, o które to Rogalski się troszczy. Po zapewnieniu, że spokój rodzin ofiar katastrofy leży mu na sercu, z pełnym przekonaniem uznał winę pilotów, twierdząc że „ci co są winni zginęli, ale nie było ich w kabinie pasażerów”. Szkoda też, że Rogalski, jak sam przyznał, żył w schizofrenii tyle czasu. A z drugiej strony jednocześnie przez wiele miesięcy przekonywał opinię publiczną do racji swojego klienta. Przecież zawsze można było się rozstać ze swoim mocodawcą dawno temu w sposób cywilizowany. Nawet prowadząca pod koniec programu nie potrafiła ukryć niesmaku i zadała jakże trafne w tej sytuacji pytanie:

- Czy jak pan się spojrzy na siebie w lustrze, to uważa pan, że jest wiarygodny?

- Ja nie wiem, czy jestem wiarygodny

– wyznał z wyjątkową szczerością rozmówca, pozostawiając ocenę widzom.

No to skorzystam z okazji i ocenię. Pańskie tłumaczenia na nic się zdadzą. Swoim zachowaniem stracił pan twarz, zdolność honorową oraz wszelkie moralne prawo do bycia adwokatem. Jedynym wytłumaczeniem dla takiego jak pan jest przyznanie się, że był pan szantażowany. Ewentualność, że ktoś panu w zamian za takie zachowanie zaproponował intratne zlecenia np. dla jakichś spółek Skarbu Państwa lub dla innych tego typu podmiotów raczej wykluczam, choć nie do końca, bo po typkach takich jak pan wszystkiego się można spodziewać, poza rzetelnym wykonywaniem swoich obowiązków, za które wziął pan na pewno ładnych parę złotych. Zresztą nie moje zdanie się tu liczy tylko Rady Adwokackiej, która dla dbałości o reputację środowiska, ale przede wszystkim o zwykłą przyzwoitość, powinna wszcząć postępowanie dyscyplinarne wobec pana. Inaczej dojdę do wniosku, że polska adwokatura przybrała twarz Rogalskiego, tak jak polskie sądownictwo nosi już twarz sędziego Tulei.

 

Tylko w Sklepiku.pl:Miesięcznik "Na poważnie" Nr 9/10 (marzec-kwiecień-maj 2013)

Tytuł numeru to "Giganci Ducha", a w środku m.in. rozmowa Marcina Wikły z prof. Andrzejem Zybertowiczem pt. "Nie wystarczy być obywatelem raz na cztery lata". Poza tym stałe felietony Piotra Zaremby i Ryszarda Czarneckiego oraz artykuły: Michała Komudy "Wokół płonącego Getta", Pawła Skibińskiego o "Recepcie na Uniwersytet", a także prof. Aleksandra Nalaskowskiego, Mileny Kindziuk i prof. Jana Żaryna.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych