Dlaczego trzeba uporczywie punktować kłamstwa smoleńskie? Dlaczego nie można zaniechać przypominania o tym, co wiemy o katastrofie smoleńskiej i o tym, co działo się po niej? Dlaczego do znudzenia trzeba odpowiadać na najśmieszniejsze nawet wyskoki antypolskiej propagandy?
Najlepszym dowodem jest podręcznik Operonu (która to już wstydliwa pozycja w katalogu tego wydawnictwa?) chwalący działanie państwa rosyjskiego po 10 kwietnia.
To szalenie istotny moment. Bo oto okazuje się, że brednie, które Donald Tusk, Ewa Kopacz i prokuratorzy dość głośno wygadywali w 2010 roku, trafiają do podręczników. Już nie chodzi o występy w telewizji i mielenie mózgów widzom programów informacyjnych. Fałszywy opis rzeczywistości na dobre zagościł w szkołach.
Licealiści, których nauczyciele kazali zaopatrzyć się w książkę do wiedzy o społeczeństwie w zakresie rozszerzonym autorstwa państwa Beaty Surmacz, Zbigniewa Smutka i Janusza Maleski, mają wkuwać, że:
Na poprawę stosunków polsko-rosyjskich może wpłynąć katastrofa pod Smoleńskiem. Empatia i wszechstronna pomoc, okazana władzom polskim i Polakom, znacznie ociepliły wizerunek Rosji w Polsce.
Najpierw zapytam wspomnianych dwóch lubelskich pedagogów i jedną wykładowcę akademicką: czy wciąż podpisalibyście się pod bzdurą, którą wkładacie w głowy nastolatkom? Czy trzeba wam przypomnieć o dziesiątkach upokorzeń, jakich władze polskie i Polacy doświadczyli ze strony „czynników” rosyjskich różnych szczebli?
Kłamstwa tych empatycznych ludzi zaczęły się kilka minut po katastrofie i świetnie się mają do dziś. Ich wszechstronna pomoc nie obejmowała nawet przeprowadzenia akcji ratunkowej, nie mówiąc już o rzetelnej pracy na miejscu katastrofy, zwrocie Polsce jej własności – podstawowych dowodów w sprawie, wyzbyciu się kłamstw w dokumentach, przeprowadzeniu sekcji zwłok, przekazaniu setek stron niezbędnych materiałów, respektowaniu z łatwością narzuconych stronie polskiej przepisów określających tryb badania tragedii, sporządzeniu raportu choć ocierającego się o cywilizowane standardy i wielu, wielu innych elementów.
Jeśli pani politolog Surmacz, ponoć specjalizująca się w problematyce wschodniej, wysnuwa takie wnioski o stosunkach polsko-rosyjskich po 10 kwietnia, boję się myśleć, co jeszcze można usłyszeć na jej wykładach.
Dalej trzeba zapytać pana premiera, panią byłą minister zdrowia i panów prokuratorów: czy jesteście z siebie dumni? To ten tercet odpowiada bowiem za rozpowszechnianie w przestrzeni publicznej narracji o znakomitej współpracy z Rosjanami. Tezy, które dawno zostały skompromitowane, teraz odnajdują się w podręcznikach. Czy może być gorzej?
Wreszcie apel do nauczycieli i dyrektorów szkół: zrezygnujcie z książki do WOS-u wydanej przez Operon. To nie jest kwestia sporu politycznego, ani nawet dyskusji o przyczynach katastrofy. Rzecz w naiwnym kłamstwie wbijanym uczniom do głów. Kazać dzieciom uczyć się takich dyrdymałów po prostu nie przystoi.
Ruch powinni też wykonać rodzice – wskazać pedagogom rażące przekłamania w książkach, za które muszą płacić i domagać się ich prostowania. Nie powinni pozostawać bierni, jeżeli zmusza się ich do sponsorowania promoskiewskiej propagandy.
Do minister edukacji apelować nie ma sensu. Ona już wielokrotnie dowiodła, gdzie ma dobro młodego pokolenia.
Do wydawcy podręcznika też nie. To kolejny przypadek rozmijania się treści w jego książkach z rzeczywistością:
Z życiorysu śp. Lecha Kaczyńskiego w podręczniku do historii "wygumkowano" informacje, które mogły pokazać go w lepszym świetle niż Bronisława Komorowskiego
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/156381-klamstwo-smolenskie-w-podreczniku-dla-licealistow-apel-do-nauczycieli-dyrektorow-szkol-i-rodzicow-nie-pozwolcie-na-to