Jest super! Nie wierzysz? Przejdź się po mieście z Michnikiem i Komorowskim.
Wreszcie dowiemy się, jak Polacy powinni świętować wolność. I czym naprawdę jest wolność. Dowiemy się, gdzie jest fajna, radosna Polska, która ma być fajniejsza od tej niefajnej, ponurej, prawicowej.
Będzie radośnie - Polaków trzeba zmusić do uśmiechu. Jeśli nie będą się uśmiechać, znaczyć będzie, że nie potrafią docenić wolności. Taką mniej więcej filozofię ukuto w trójkącie: „Gazeta Wyborcza”, radiowa Trójka i Belweder. Wszystkie trzy ośrodki superowatości zwierają szeregi, zwołują naród i 2 maja przejdą się po Warszawie.
Manifest ideowy ogłosił na pierwszej stronie „Gazety” jej faktyczny kierownik Jarosław Kurski:
My, Polacy, mamy problem z wolnością.
Z pierwszym zdaniem można się jeszcze zgodzić, ale dalej jest już trudniej:
Umiemy za nią tęsknić i o nią się bić, ale nie potrafimy się nią cieszyć. Gdyby część polskiej prawicy brać poważnie, musielibyśmy uznać, że nadal tkwimy pod zaborami, w "niemiecko-rosyjskim kondominium", że targowica, zdrada i hańba! Uszy puchną, głowa boli.
Nie wolno poddawać się propagandzie klęski i narodowemu masochizmowi. Nie ma zgody na sączenie jadu i obrzydzanie ojczyzny - zwłaszcza że za oknem wreszcie wiosna.
Cóż za wyrafinowany język! Dzięki, Jarek, że mówisz, co wolno, a czego nie. Czyżbyś zatkał już wyciek u siebie?
Akcji nadano kryptonim „Orzeł może” i ozdobiono nawiązaniem do narodowego godła - głupkowatym białym orłem na czerwonym tle pokazującym jednym skrzydłem, że jest OK.
Zamierzamy rozprawić się ze stereotypem Polaka - nadętego pesymisty, smutasa, który wszystko ma wszystkim za złe
- pisze dalej Kurski.
„Wyborcza” walcząca ze stereotypem Polaka? To genialne w swojej prostocie – zakrzyknąłby bohater Kondratiuka. Perpetuum mobile. Najpierw obrzydzić przeciwnika przypisując mu fałszywe cechy, dzień po dniu szorować mózgi, aż zostanie z nich proszek, a później udawać namawianie go do wspólnego szczerzenia zębów. Bezczelne.
Na szczęście diagnozy "Wyborczej", zwłaszcza dotyczące kondycji Polaków, znaczą coraz mniej. I coraz mniej poważnie należy je traktować.
Oddajmy głos Kurskiemu i wróćmy jeszcze do akcji:
Rozpocznie się 2 maja, w dniu narodowej flagi, wielkim marszem w Warszawie. Na czele pochodu - do którego dołączy prezydent - jechać będzie orzeł z białej wedlowskiej czekolady. Będzie też masa innych atrakcji. Zakończymy kampanię 4 czerwca toastem za wolność.
Prezydent zaprasza na jednego. Kwaśniewski pewnie nie przepuści okazji.
Marsz „Wyborczej”? Sama ta zbitka brzmi zabawnie. I jeszcze ten czekoladowy orzeł. Pełna groteska. Będzie jechał na jakiejś platformie czy może w wielkiej lodówce? Roztopi się czy nie? Zjedzą go później entuzjastycznie Adam Michnik z parą prezydencką? Szykuje się naprawdę niezły ubaw.
Przyszła wreszcie piękna wiosna, zbliża się długi weekend. Chyba trzeba będzie się wybrać na trasę przemarszu z termosem i kubkiem lemingowym.
Bo to będzie istny marsz lemingów. Będą się radować, może nawet śpiewać. Zadowoleni z polskich osiągnięć po ‘89 roku. Skupieni na podnoszeniu kącików ust, na delektowaniu się ciepłą wodą w kranie. Bez trosk, bez skaz w obrazku III RP.
Wyobraźmy sobie ten zestaw: cała śmietanka redaktorstwa z „GW” – Agnieszka Kublik, Paweł Wroński, Jarosław Kurski, Agata Nowakowska, a może i sam Adam Michnik, Wojciech Czuchnowski jako jego ochroniarz wspierany przez Romana Giertycha i Michała Kamińskiego (skoro idzie prezydent, to i europosła z mecenasem nie może zabraknąć). Obok głowy państwa gen. Koziej wyprężony jak na defiladzie, prof. Nałęcz podtrzymujący zmęczoną od machania dłoń pierwszego obywatela, dostojny solenizant (jednak nie były okrągłe) Tadeusz Mazowiecki nadający tempo maszerującym.
No i cała plejada gwiazd. Nazwisk do promocji imprezy użyczyli m.in. Katarzyna Nosowska, Jerzy Buzek, Maria Peszek, Wojciech Malajkat, Artur Rojek, Zbigniew Zamachowski, Wojciech Mann, Jan Englert, Krystyna Janda, Urszula Dudziak, Grzegorz Miecugow, Artur Andrus, Maja Ostaszewska, Piotr Machalica, Zbigniew Hołdys i jeszcze paru innych tzw. autorytetów.
W radiowych reklamówkach imprezy usłyszymy m.in. takie wypowiedzi:
Marek Kondrat:
Tak sobie myślę: Polska zmienia się na lepsze, dogania świat, widzą to wszyscy, którzy tu przyjeżdżają, tylko my sami nie chcemy tego nie zauważyć
Jacek Poniedziałek:
Lubię, kiedy w windzie obcy ludzie uśmiechają się do mnie i mówią: dzień dobry.
Wojciech Pszoniak:
Chciałbym, żeby Polacy częściej się uśmiechali. Tak jak to robią inni obywatele Europy.
Dorota Miśkiewicz:
Przestańmy mieć kompleksy.
Artur Barciś:
Fajnie by było, gdyby Polacy wychowywali swoje dzieci w poczuciu własnej wartości i w klimacie uśmiechu i optymizmu.
Nie wiem, skąd pan Barciś ma dane o tym, że Polacy wychowują w smutku niedowartościowane dzieci, może coś przeoczyłem. Nie wiem, dlaczego pani Miśkiewicz wmawia mi, że mam kompleksy.
Na szczęście nie mam aż tak potężnych, by kierować się w życiu dobrymi radami takich intelektualistów jak Marek Kondrat.
Na deser do i dla wszystkich państwa piosenka jak ulał pasująca na tę okazję:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/155674-marsz-lemingow-wyborcza-wychodzi-na-miasto-z-prezydentem-i-orlem-z-czekolady-w-dlugi-weekend-szykuje-sie-niezla-komedia