"Nie można dojść do władzy bez straty w swoim sumieniu." Żołądkowicz o roli bezwzględnego prokuratora i "Układzie Zamkniętym". WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Łukasz Adamski: Janusz Gajos powiedział o Tobie, że „pracował jak równy z równym”. Twój bohater, zastępca prokuratora, jest jednak częścią aparatu urzędniczej represji, który powoduje, że polscy obywatele równi nie są. Jak oceniasz swoją filmową postać?

Wojciech Żołądkowicz: Po pierwsze to, że Janusz Gajos tak o mnie powiedział, jest dla mnie zaszczytem. Nie wiem czy mówił to z grzeczności, czy naprawdę tak uważa. Praca z nim była natomiast dla mnie wielkim szczęściem i nobilitacją. Mówię to zupełnie szczerze. A moja postać? Jako aktor, mający do czynienia ze scenariuszem i postacią, którą ma zagrać, muszę być empatyczny w stosunku do niej. Staram się też nie oceniać człowieka, którego gram. Postać musi stać się dla mnie bliska. Jeżeli będę ją od początku nienawidził, to się z nią nie utożsamię. Wracając do Słodowskiego- facet się w pewnym momencie poślizgnął. Dał się złamać. Zaczął w pewnym momencie służyć nie tym ideałom co trzeba. W pewnym momencie wszedł on w układ. On się po prostu mu sprzedał, i stanął po ciemnej stronie mocy…

 

No właśnie, dlaczego dał się złamać?

Było pewnie kilka powodów. Dał się zastraszyć, przekupić a może zafascynował go splendor, jaki podsunęli mu przełożeni. Oczywiście Słodowski upadł moralnie. Jego postawa jest jednoznacznie negatywna, i należy ją potępić. Ja jednak musiałem go zrozumieć. Moje relacje z postacią, którą gram muszą być mimo wszystko bliskie.

 

Słodowski z prawdziwie neoficką gorliwością wykonuje polecenia przełożonego. Jest gorszy niż jego wychowankowie w prokuraturze. Może to właśnie ten młody prokurator jest kluczem do zrozumienia mechanizmów III RP?

Nawet ideowo nastawieni ludzie, którzy działają ze szlachetnych pobudek mogą w pewnym momencie zostać wykorzystani przez drani. Mogą wpaść w sidła układzików, i to właśnie ich ideowość może zostać wykorzystana do złych celów. To mogło spotkać Słodowskiego. On jednak przekroczył rubikon. Przeszedł totalnie na drugą stronę barykady. Może Słodowski pochodzi z małego miasta? Może wyrwał się dopiero ze studiów jako prymus pragnący kariery? Nagle zostaje mu powierzona sprawa dużej wagi. Na spotkanie zaprasza go prokurator. Ba, jest to szef prokuratury oraz środowiskowy autorytet. I nagle daje młodziakowi wielką sprawę. Mówi mu: „chłopie, na tobie można polegać. Widzimy twoje osiągnięcia.” I co on może wtedy czuć? Dobrze mnie zrozum. Ja go nie usprawiedliwiam. Ja staram się go zrozumieć. A więc co taki człowiek w takim momencie czuje? Nagle wszystkie drzwi mu się otwierają. Nagle może zamienić swojego Forda na Mercedesa. W końcu facet wybuduje dom i spłaci kredyt. I co najważniejsze - trafi on w końcu do wierchuszki. Będzie tym „fajnym człowiekiem” z salonów…

 

Może właśnie dlatego ten system nie może się zmienić? Ta zależność, zapętlenie i wychowanie młodych ludzi przez osoby z poprzedniego systemu uniemożliwia jakąkolwiek zmianę?

Nie da się we współczesnej Polsce bez dania d….dojść do jakiejś władzy. Nie można tego zrobić bez straty w swoim sumieniu. Machina ludzi, którzy już tam siedzą i rozporządzają jest za silna na ideały. Natomiast kasa tam leżąca wraz w układami tłumi pozytywne ideały ludzi, którzy albo zostaną zjedzeni, albo są wykluczeni, albo wręcz staną się częścią Układu. O tym też jest „Układ zamknięty”. Jak to zmienić? Chyba tylko bombą, która wszystko by rozwaliła. Tylko tak można budować od fundamentów nowy ład. Niestety cały czas opieramy się na starej nomenklaturze. Opieramy się na ludziach, którzy nie umieją się obracać w inny sposób niż nauczyli się w PRL-u.

 

Reżyser filmu Ryszard Bugajski przyznał, że projekt filmu został w sumie odrzucony czterokrotnie - dwukrotnie jako projekt produkcyjny, potem odrzucono dwa razy wniosek o wsparcie postprodukcji. Dopiero wsparcie prywatnych przedsiębiorców i Kasy Stefczyka pozwoliły zakończyć produkcję. Film nie dostał też dofinansowania PISF. Co to mówi o naszym kraju?

Odpowiem dwoma słowami: Układ zamknięty. Pewne instytucje są powiązane mocnymi sieciami. Taki film mógłby wydawać się groźny i niebezpieczny. A więc małymi, miernymi środkami walczy się z tym filmem. Zresztą takie akcje jak kontrola twórców filmu przez skarbówkę jest zwykłym strzałem w stopę. Pewne środowiska robią z filmu „męczennika za życia”. To oni wyjdą na tym kiepsko. Takie akcje aż walą po oczach, i pokazują, że instytucje państwowe boją się pewnych tematów. To nie jest nawet szokujące. To jest obrzydliwe. Państwo powinno stać po stronie prawdy. Jeżeli PISF daje pieniądze na lżejsze filmy o dużo niższych wartościach merytorycznych, a odrzuca filmy opowiadające o bardzo ważnych problemach, to mamy problem. Instytucje państwowe powinny stać na straży pewnych wartości. To nie jest firma prywatna, która ma głównie zarabiać kasę. Państwo powinno wspierać wartości służące prawdzie.

Dalsza część wywiadu z aktorem ze znakomitego "Układu Zamkniętego" na portalu wNas.pl. Tam również  wywiady z producentami i scenarzystami filmu. Niebawem zaś kolejne rozmowy z aktorami.

Już jutro wywiad z Januszem Gajosem!


Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych