Janusz Rewiński w tygodniku "wSieci": "Obawiam się, że gdy przyjedziemy wreszcie po ten wrak, znajdziemy jedną starą oponę. Reszta będzie rozkradziona"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Przemysław Stoppa
Fot. Przemysław Stoppa

"Wszystko przykrywają. Co tylko się ważnego dzieje – przykrywają. I nikt nie jest w stanie tego pokazać, przebić się przez to. Rzucają jakieś miliardy, nikt nie potrafi tego policzyć, każdy czuje, że coś się nie zgadza, ale to jego mało dotyczy. Robią propagandę, jaką chcą, na każdym kroku" - mówi w najnowszym wydaniu tygodnika "wSieci", w rozmowie z Jackiem i Michałem Karnowskimi, Janusz Rewiński:

 

I ludzie tego nie widzą?

On to mówi do innych ludzi. Ogromna część nie wierzy w żadne jego słowo i widzi, gdzie są prawdziwe problemy. Ale każdy jakoś tak nie może się zebrać, każdy czuje się niepewnie i samotnie. Weźmy rolników z zachodniopomorskiego, którzy protestują przeciw wykupowi ziemi przez cudzoziemców, głównie Niemców. Protestują tam sobie, ale do Warszawy jakoś dojechać nie mogą. A gdy przyjdzie wiosna, już nie dojadą, orać i siać będą musieli. I tak w każdej sprawie. Protesty są, jednak nijakie. Z faktu, że dużo działaczy przejdzie sobie przez miasto, nic kompletnie nie wynika, żeby nie wiem, jak się wytężali. Zwłaszcza że władza jest jak guma – tu przepuści, tam się schowa, tego nabierze. Potem protestujący powiedzą, że było ich 300 tys., a rząd, że nie, że 30 tys. I tak co chwila wypuszczają parę ze społeczeństwa.

 

Może ludziom jest po prostu dobrze?

Miastowi byli dotąd zadowoleni, a reszta nikomu nie wierzy. Tyle razy zostali oszukani. Choćby z tą Unią. Jak się cieszyli, że będzie dopłata połowy ceny do traktorów. No i jest, ale traktory po drodze zdrożały czterokrotnie. O tym rozmawiają rolnicy. Albo o mleku. Pobudowali sobie te unijne obory, krowy postawili na betonie, dają jeść do pyska, wygarniają spod ogona. Ale ze stada 50 krów mają tyle mleka, ile kiedyś od 20. I to niedobrego! Krowy na dodatek, jak mówią rolnicy, nie chcą się zacielać. Tak, panowie, natury nie oszukasz, wszystko ma konsekwencje. Nie wiem, może to skutek tego GMO.

 

Podobno u nas go nie ma?

Gdzie tam, od dawna jest. Rolnicy to sieją, bo robale im tego nie zjadają, dużo ziarna jest z takiej uprawy. Rolnicy polscy naprawdę zabrali się do pracy, nauczyli się najnowszych technologii, procedur, zasad unijnych. Pracują jak motorki. Ale co z tego? Zyski niewielkie, a jeszcze przyjeżdża Niemiec, Holender, podstawia „słupa” i kupuje ziemię za taką cenę, że naszego nie stać. A tamtym i tak tanio.

 

To prawdziwe zjawisko?

To epidemia. Pomorze to już, między nami mówiąc, w ogromnej części znów jest niemieckie. 100, 200, 300 ha? Nie ma problemu. Ale jak ma być inaczej, skoro w sprawie Smoleńska mamy do czynienia z tak potężną kompromitacją. Skoro tam spadł samolot z prezydentem, najważniejszymi osobami, a nasze władze udają, że to komuś rower ukradli. Moja pierwsza myśl 10 kwietnia 2010 r. była taka: „To jest sprawa KGB”. I myślę tak dalej. Wiemy coraz więcej, może nawet udowodnimy wszystko. I co? Kto pójdzie umierać za Kaczyńskiego?

 

Ale jednak nie udało się zgasić sprawy, na co liczyły władze zarówno polskie, jak i rosyjskie.

Pewnie, i wiele lat jeszcze nie zgaszą. Jednak co z tego? Do dzisiaj trwa sprawa katyńska, wypierają
się w żywe oczy. Obawiam się, że gdy przyjedziemy wreszcie po ten wrak, znajdziemy jedną starą oponę. Reszta będzie rozkradziona. To wszystko wygląda, jakby zostało zaplanowane. Jest takie zdjęcie, nagrodzone zresztą później, które przedstawia Putina patrzącego na Tuska podczas spaceru po molo w Sopocie. Zdjęcie wykonano 1 września, a wzrok rosyjskiego przywódcy wyraża takie zdziwienie słowami naszego szefa rządu, propozycją, jaką pewnie chwilę wcześniej usłyszał, że to jest ikona, symbol, dowód i zaświadczenie zarazem. To był akt założycielski całej sprawy, tam nastąpiła decyzja, tam dobito targu. Potem poszło płynnie – rozdzielenie wizyt w Katyniu, katastrofa w Smoleńsku, ściskanie się Tuska z Putinem na tym pogorzelisku, aktorstwo jak z kółka teatralnego. Wreszcie seria rzekomych samobójstw tych, którzy w tej kwestii mówili prawdę. Tylko czekać, kiedy tu pod oknem pojawią się jacyś tacy pomocnicy, wstrzykną ampułkę i mogą potem wszystko z człowiekiem zrobić. Jedno tylko budujące: że w październiku miało zostać zamknięte śledztwo w sprawie śmierci gen. Sławomira Petelickiego – a nie jest. Balistykę pocisku badają. Jak widać, jest coś do badania.

 

A premier rusza w Polskę. Daleko zajedzie?

Nie sądzę, chyba że będzie odwiedzał tylko miejsca wcześniej sprawdzone pod kątem zadowolenia obywateli. Już raz go kibice nieźle przegonili, szybko wtedy wracał. Na marginesie – sporo tych młodych, którzy głosowali na Palikota, musi dzisiaj pluć sobie w brodę, że tak się dali mu nabrać na obietnicę, iż załatwi im legalne zioło. Było to zresztą celem władzy, która zorientowała się, że w środowiska kibicowskie wchodzi prawica, a oni sami się coraz lepiej organizują. Nie uszło to uwadze byłych esbeków, których na stadionach w różnych rolach nie brakuje. Wymyślili więc zioło dla wszystkich, oddelegowali Palikota, i udało się, zagospodarowali energię buntu.

 

Dlaczego pan mówi, że oddelegowali? Sam się zorientował, że może tam zyskać.

Panowie trochę chyba udają naiwnych. Palikot brał udział w prywatyzacji ogromnych zakładów. Przemysł monopolowy. Tam nikogo przypadkowego nie dopuszczano.

Cały wywiad - w najnowszym numerze "wSieci". Tam odpowiedź na pytanie: co Janusz Rewiński myśli o abdykacji papieża.

Polub "wSieci" na FB!

"wSieci" to polski, niepostkomunistyczny kapitał. Kupując nasz tygodnik, wspierasz rozwój mediów, które nie mają nic wspólnego z przemysłem pogardy. Wspierasz media, których nie da się przejąć.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych