Nikt już nie zarzuci liderowi PO, że nie wsłuchuje się w głos opozycji. Donald Tusk - w prekursorskim akcie pogłębiania demokracji - postanowił własnymi rękami wcielić w życie wotum nieufności wobec swojego rządu.
Wprawdzie zapowiedziane przez premiera zmiany nie przewidują jego własnej dymisji (chyba, że jeszcze o tym nie wiemy), ale roszady wśród ministrów mogą okazać się rewolucyjne. Kto za kogo? Szef rządu trzyma swój plan w sekrecie, ale spróbujmy odsłonić choć rąbek tajemnicy.
Układanka, jak przyznaje sam Donald Tusk, rozpoczyna się od Tomasza Arabskiego, który za liczne zasługi został oddelegowany na słoneczną placówkę w Hiszpanii. Któż mógłby zastąpić go na stanowisku szefa Kancelarii Premiera? Pierwsza osoba w rządzie musi czuć się bezpiecznie (Brunonowie K. nie śpią) więc naturalnym kandydatem na następcę Arabskiego wydaje się obecny minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki.
Wtedy godne swych kwalifikacji miejsce w rządzie mógłby zająć agent (do tej pory jedynie telewizyjny) Bartosz Arłukowicz. Stanowisko szefa MSW wydaje się dla niego stworzone.
Sławomir Nowak powinien zamienić się na stołki z Joanną Muchą. Dotychczasowy minister transportu, po wytępieniu pluskiew w wagonach PKP, może opuścić stanowisko w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Gra w piłkę, więc świetnie poradzi sobie ze sportem.
A ministra Mucha? Prawo jazdy ma, więc zagadnienia transportu nie powinny być dla niej bardziej odległe niż zapasy (z dziedziną ministrowania), piłka wodna (na Stadionie Narodowym) czy bieg z przeszkodami (nieustanny).
Minister Mikołaj Budzanowski, który zapewne z rządu wyleci za LOT, zrobi w resorcie skarbu należne miejsce dla Jana Vincenta Rostowskiego. Nikt nie ma wszak wątpliwości, że miłościwie nam panujący minister finansów to prawdziwy skarb narodowy.
Lukę po Rostowskim w MF wypełniłby z powodzeniem Michał Boni. Zna się na wszystkim, więc rachunki też nie są mu obce.
Jako minister cyfryzacji, komputeryzacji, globalizacji i wszelkich innych „acji” mógłby wtedy rozkwitnąć mistrz twittera Radek Sikorski.
Na jego miejsce w Ministerstwie Spraw Zagranicznych wskoczyłby Jarosław Gowin. Najlepiej żeby w ogóle nie wracał zza granicy. I sprawa załatwiona.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/151031-kto-za-kogo-w-rzadzie-rozpoczeta-od-arabskiego-ukladanka-moze-okazac-sie-rewolucyjna-odwagi-premierze-lista-goracych-stolkow