Mamy coraz więcej droższych urzędników. Ale premier Tusk uważa, że "wychodzi to mniej więcej na zero"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
rys. Andrzej Krauze
rys. Andrzej Krauze

Premier Donald Tusk powiedział podczas zeszłotygodniowej konferencji prasowej, że w 2012 r. poziom zatrudnienia w administracji centralnej nie uległ generalnie zmianie:

Sytuacja nie jest zła, raczej odnotowujemy niewielkie spadki i niewielkie wzrosty, i wychodzi to mniej więcej na zero.

Przyrost miejsc pracy zanotowano za to w samorządach. Premier Tusk zapowiedział, że do końca miesiąca przedstawi szczegółowe informacje w tej sprawie:

Będziemy starali się we wrześniu przedstawić bardzo precyzyjnie, na czym polega problem: przerostów administracyjnych i nieporozumień, i przekłamań, jeśli chodzi o obliczanie ilości urzędników w porównaniu do przeszłości. (...)

pewne grupy zawodowe do niedawna nie liczone jako urzędnicy państwowi czy jako członkowie administracji publicznej, są teraz liczeni jako jakby uczestnicy administracji publicznej. Więc wpierw postaramy się bardzo rzetelnie ocenić, gdzie naprawdę jest wzrost.

Deklaracje premiera zostały brutalnie zweryfikowane przez "Dziennik Gazetę Prawną", który zrobił krótki przegląd wybranych obszarów administracji rządowej. Wnioski są jednoznaczne: etatów przybyło, poziom wynagrodzeń urzędników oraz dynamika wzrostu płac są wyższe niż w sektorze prywatnym:

Od 2008 r. średnie wynagrodzenie w ministerstwach wzrosło z 5380 zł do 6803 zł w 2011 r. W niektórych resortach zarabia się już ponad 7,5 tys. zł. W urzędach wojewódzkich zarobki zwiększyły się z 3207 zł do 4181 zł. W tym samym okresie przeciętne wynagrodzenie w gospodarce wzrosło zaledwie z 2943 zł do 3399 zł.

Ale to tylko próbka. Prawdziwa bomba - według zapowiedzi medialnych - czeka rząd po publikacji raportu Fundacji Republikańskiej na temat zatrudnienia w administracji rządowej. Szef rządu chyba potraktował sprawę poważnie, skoro sam zapowiada własne opracowanie, oparte na rządowych wyliczeniach.

To bardzo dobra wiadomość, ponieważ dzięki temu możemy spodziewać się dyskusji opartej na argumentach i konkretnych liczbach.

Skądinąd, zakrawa na ponury żart to, że premier ogłasza przegląd stanu zatrudnienia w administracji centralnej po pięciu latach swoich nieprzerwanych rządów (sic!).

Nierówna walka z biurokracją towarzyszy tej ekipie od czasu przejęcia władzy. Efekty są więcej niż mizerne. Ale premier po raz setny obiecuje, że już tym razem na pewno się uda. Co charakterystyczne, tym razem zapowiedzi odchudzenia rządowej biurokracji nie są próbą wypełnienia deklaracji samego premiera z expose sprzed pięciu lat, lecz "słuszną odpowiedzią" władzy na coraz bardziej odczuwalny kryzys:

Będziemy starali się, aby choćby ze względu na kryzys w roku 2013 ten przyrost nie był możliwy na żadnym szczeblu w administracji.

Przypomnijmy, co premier Tusk zapowiadał w swoim expose:

Chciałbym, żebyśmy wrócili do prostej, niewymagającej żadnych nakładów idei, która jest oczywista, i dlatego nikt w Polsce nie rozumie, dlaczego nie jest realizowana. Idei władzy skromnej, pozbawionej zbędnych przywilejów, idei taniego państwa. (...)

Chcę państwu uświadomić, że ograniczenie przywilejów władzy – finansowych, instytucjonalnych, budujących zbędny komfort, obcinanie bizantyjskich kosztów, przywilejów czasami absurdalnych, jak sławny bilet tramwajowy za darmo dla posła i posłanki, chociaż, jak wiadomo, rzadko kiedy Polak ma okazję zobaczyć w tramwaju parlamentarzystę. […] Chciałbym państwa zapewnić, że te przywileje, materialne przywileje władzy, przestaną drażnić Polaków, bo znikną.

Idea "taniego państwa" została ośmieszona przez samych jej twórców. Koszty rozdętej biurokracji nie należą może do największych wydatków publicznych i nie obciążają tak naszego sektora publicznego jak wydatki na emerytury czy służbę zdrowia. Ale niezdolność do odchudzenia biurokracji oraz dysproporcje w poziomie wynagrodzeń na korzyść urzędników administracji publicznej to wizerunkowy strzał w stopę. Zapowiadane oszczędności rząd Donalda Tuska powinien zacząć od siebie. Obawiam się jednak, że skończy się jak zwykle na pijarowych sztuczkach. PO inaczej nie potrafi.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych