Nie taniej było wysłać tam jakąś stażystkę zamiast Lisa? Pytanie o "największe sukcesy" i czujne "życzeń jeszcze nie złożyłem"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Poniedziałkowy wywiad Tomasza Lisa z prezydentem Bronisławem Komorowskim w telewizji publicznej (sic!) przejdzie do historii polskiego dziennikarstwa. Nie dlatego, że forma była ugrzeczniona. To jeszcze można by zrozumieć. Ale dlatego, że w całej rozmowie nie padło ani jedno trudne dla prezydenta pytanie. Ba, nie poruszono żadnej sprawy nieprzyjemnej czy kłopotliwej dla władzy.

Najpierw wymieńmy sprawy o których Lis słowem nie wspomniał:

- Brak obiecanych autostrad

- Kolejne zderzenia czołowe pociągów na torach

- Zapowiedzi wyborcze Bronisława Komorowskiego iż nie widzi potrzeby podniesienia wieku emerytalnego

- Tragedia smoleńska i nowe badania w tej sprawie

- Rosnący dług publiczny

- Rozpad służby zdrowia i problemy z lekami refundowanymi

- Eliminowanie ze szkół nauczania historii i języka polskiego

- Protesty w sprawie koncesji na naziemne nadawanie cyfrowe dla telewizji Trwam

- Wypowiedź prezydent Litwy o służalczości polskiej polityki wobec Rosji

I wiele innych kwestii? A o co pytał? Wynotujmy pierwsze  "pytania" i ich formę:

Tomasz Lis:

"Panie prezydencie prawie 22 miesiące minęły od początku pana kadencji, to prawie 1/3. Co było największym sukcesem tych miesięcy?".

Bronisław Komorowski stojąc w obliczu tak trudnego pytania odpowiada, że sukcesów było wiele. Dodaje skromnie, że nie przypisuje ich tylko sobie, bo były to sukcesy całej Polski.Poza tym pan prezydent podkreśla, że Polacy go dobrze oceniają.

 

Tomasz Lis do sprawy podsumowania już nie wraca. porażek ta prezydentura nie ma żadnych. Ale "dociska":

"Pan mówi, że udało się uniknąć konfliktu w łonie władzy wykonawczej, ale on przestał istnieć w momencie Pana zaprzysiężenia. Można powiedzieć, że to nasz - wyborców, sukces".

Bronisław Komorowski zgadza się z Tomaszem Lisem. Jego sukces jest sukcesem wszystkich Polaków. Ale podkreśla, że i jego w tym zasługa.

 

Tomasz Lis dociska mocniej:

"Mówi pan prezydent, że szuka części wspólnych. A jak pan słyszy te okrzyki "Komoroski zdrajca Polski" to co pan myśli?"

Prezydent przyjmuje piłkę. Sugeruje, że liderzy, którzy prowadzą w tym kierunku ludzi, robią źle bo działają na "wyniszczenie" i "zrujnowanie autorytetu państwa".

 

Tomasz Lis nie dociska na temat "rujnowania autorytetu państwa" w latach 2005-2010, w tym przez tych, którzy szydzili iz "jaki prezydent, taki zamach". Zamiast tego pyta o... wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego.

Bronisław Komorowski odpowiada, że nie oczekuje komplementów z ust Jarosława Kaczyńskiego. I skromnie przypomina, że ma wspaniały życiorys. I że nie musi udowadniać iż służy Polsce.

 

Tomasz Lis przechodzi sam siebie:

"Panie prezydencie, po tych 22 miesiącach jak słyszy pan hasło Prezydent wszystkich Polaków to myśli pan sobie, że to jest frazes czy jednak jeszcze coś jest w tym haśle?"

Przygwożdżony tak trudnym pytaniem Bronisław Komorowski stwierdza, że nadal dąży do tego by jego prezydentura cieszyła się zaufaniem wszystkich i że jest, jak sądzi z sukcesem, na tej drodze.

 

O ustawie emerytalnej padło tylko jedno pytanie - kiedy zostanie podpisana. Ani słowa o milczeniu o tej sprawie samego Komorowskiego jak i PO w czasie kampanii wyborczych. Zamiast tego Lis dopytywał czy... reakcja na protesty związkowe nie powinna być ostrzejsza. W domyśle - należało ich spałować, jak to zgrabnie ujął Lech Wałęsa. A na koniec prowadzący ten "wywiad" pięknie się pożegnał, z nieśmiałością wprowadzając ważny temat:

Lis: Dla jednego obywatela 4 czerwca będzie miał w tym roku taki wymiar, że sześćdziesiątka mu stuknie. Ten obywatel jest prezydentem...

Prezydent: Bardzo dziękuję

Lis: Ja pamiętam!

Prezydent: Bardzo dziękuję, rzeczywiście. Przyznam się, ze już uczciliśmy rodzinnie ten jubileusz lotem balonem nad bagnami biebrzańskimi.

Lis: Panie prezydencie... życzeń jeszcze nie złożyłem, wszystkiego najlepszego.

Aha, urodziny prezydenta - za tydzień. Ale Lis słusznie zrobił, nie daj Boże inne podlizuchy byłyby szybsze i stałoby się nieszczęście. Ma chłopak jednak refleks. Za to - (pod)lizak. Duży. Wyjątkowy. Z białoruskiego cukru kupionego za nasze, zapłacone z abonamentu, pieniądze.

 

gim

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych