Przegraliśmy. Idea Marszu Niepodległości została skompromitowana. A wszystko za sprawą grupy zwyczajnych chuliganów

Fot. PAP
Fot. PAP

Przegraliśmy. Idea Marszu Niepodległości została skompromitowana. A wszystko za sprawą grupy zwyczajnych chuliganów, którzy nie potrafili uszanować Święta Niepodległości, a z patriotyzmem nie mieli nic wspólnego.

Nie przeszliśmy – można powiedzieć podsumowując Marsz Niepodległości. Nie przeszliśmy, choć Marsz dotarł do celu, odniósł sukces frekwencyjny i składał się w zdecydowanej większości – co przyznała nawet „Gazeta Wyborcza” z rodzin z dziećmi, które chciały odczuwać dumę z Niepodległości. Nie przeszliśmy, nie dlatego, że zatrzymali nas lewacy czy zła policja, ale dlatego, że grupie gówniarzy, którym wydaje się, że są patriotami czy narodowcami zachciało się zadym z policją. Ich zachowanie (w obozie lewaków było podobnie, ale to akurat mnie nie dziwi, taka norma) sprawiło, że – jak przyznają sami organizatorzy - „przesłoniły” sam marsz.

Szukanie winnych jest sprawą trudną. Oczywiście mają rację organizatorzy Marszu, którzy w oświadczeniu wskazują, że odpowiedzialność za takie, a nie inne wydarzenia ponoszą „prowokacje lewicowych ekstremistów, bandytyzm prowokatorów i chuliganów, nieudolność sił porządkowych”. Ale nie sposób też nie dostrzec, że część odpowiedzialności spoczywa na naszej stronie. To po niej dostrzec można było tolerancję dla radykalnie-narodowych haseł ONR czy innych bojówek skrajnie narodowych. A wszystko w imię wspólnego marszu. Zachowania części (nawet jeśli niewielkiej) działaczy tych organizacji pokazują zaś, że nie może być z nimi wspólnego budowania patriotyzmu. Nie może, bowiem chrześcijański patriotyzm nie ma nic wspólnego z budowaniem wspólnoty krwi czy rasy. Nasze pojmowanie patriotyzmu, to wspólnota kultury, w której jest miejsce, dla każdego, kto chce być Polakiem. Niezależnie od tego, czy jest czarny, oliwkowy, czy pochodzi z Ukrainy, Nigerii, Izraela czy Palestyny.

 

Patriotyzm ludzi prawicy, konserwatywnej, chrześcijańskiej i narodowej w znaczeniu normalnym nie może być budowany we współpracy z radykałami, którzy nie potrafią uszanować Święta Niepodległości. I choć w tym roku chciałem iść w Marszu Niepodległości (nie dane mi to było, bo nie byłem w kraju), to w przyszłym już na nim nie pójdę. Nie mam ochoty, by moje dzieci uczyły się patriotyzmu, który manifestuje się zadymami, by świętowały go razem z ludźmi, których historia niczego nie nauczyła. I choć wiem, że te słowa nie odnoszą się do większości organizatorów marszu, a tym bardziej do zdecydowanej większości uczestników, to dopóki nie zrobią oni porządku we własnych szeregach, dopóki nie rozliczą się z zadymiarzami i skrajnymi radykalnymi narodowcami (choć to mniejszości), to trudno będzie przyprowadzić tam dzieci, które mają uczyć się patriotyzmu, a nie złych emocji.

To wszystko składa się na naszą klęskę. Klęskę dobrej idei Marszu Niepodległości.

Fronda.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.