Czy można ufać Państwowej Komisji Wyborczej? Przypadek Marka Króla pokazuje, jak łatwo jest uniemożliwić kandydowanie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP
fot. PAP

To trochę dłuższy tekst, z obszernymi prawniczymi cytatami, ale warto je wnikliwie przeczytać, by uświadomić sobie, jak w Polsce przebiega proces (nie)dopuszczania kandydatów do wyborów.

Z przypadkiem kandydatury Marka Króla na senatora z ramienia komitetu Obywatele do Senatu zapoznałem się dość wnikliwie. Kilkakrotnie pisaliśmy o jego perypetiach z Okręgową Komisją Wyborczą (m.in. tutaj). Miałem też okazję długo z nim porozmawiać przy okazji wywiadu dla „Uważam Rze” (odsyłam do najbliższego numeru). Z obowiązku podszedłem sceptycznie do jego wersji wydarzeń.

Gdy jednak przeczytałem pismo Państwowej Komisji Wyborczej (już po oddaniu tygodnika do druku), utwierdziłem się w przekonaniu, że w trakcie procesu rejestracji kandydatów mogło dochodzić do wielu nieprawidłowości, a w przypadku Króla doszło na pewno. Według komisji nie zebrał wymaganej liczby podpisów.

Ale po kolei.

 

PODPISY ZGUBIONE

Marek Król odwołał się do PKW, bo – jego zdaniem – OKW złamała szereg przepisów kodeksu wyborczego, a przede wszystkim popełniła błędy przy liczeniu jego głosów poparcia. Co się okazało? PKW przyznała mu rację, ale uchwały OKW nie uchyliła. Oto fragmenty uchwały PKW z 8 września:

Zarzut wykluczenia osoby składającej zgłoszenie z udziału w czynnościach związanych z badaniem prawidłowości tego zgłoszenia jest częściowo zasadny. Czynności ostemplowania i ponumerowania kart wykazu podpisów okręgowa komisja wyborcza powinna wykonać w trakcie przyjmowania zgłoszenia, w obecności osoby zgłaszającej kandydata. Komisja wykonała te czynności w dniu następującym po dniu zgłoszenia, tj. w dniu 31 sierpnia 2011 r.

Wyobraźmy sobie: w trakcie wyborów oddajemy kartkę z naszym głosem komisji, która, gdy już pójdziemy sobie do domu, wrzuci nasz głos wrzuci do urny. Po fakcie komisja zarzeka się, że nasz głos wrzuciła. Ufamy jej?

Osoby z komitetu Marka Króla twierdzą, że część kart z podpisami zniknęła. Podpisów złożyli ponad 2500 (stąd początkowo informowali, iż zakwestionowano ponad 600). Według komisji było ich 2309. Brakuje około 200, co oznacza, że zagubiło się blisko 20 kart. Komitet nie jest tego jednak w stanie udowodnić, a PKW zbywa tę kwestię słowami:

Arkusze podpisów nie były ponumerowane przez dokonującego zgłoszenia, a liczba podpisów podana przez niego w chwili dokonywania zgłoszenia została ustalona orientacyjnie.

Tyle, że to nie zgłaszający, a komisja ma obowiązek ponumerować arkusze w obecności zgłaszającego!

Czytamy uchwałę Państwowej Komisji Wyborczej dalej:

1980 zostało złożonych prawidłowo.

Potrzeba 2000, czyli zabrakło 20 podpisów. Najciekawsze jest to, że dokonująca skomplikowanych obliczeń trzy dni wcześniej Okręgowa Komisja Wyborcza miała inne wyniki. Według OKW zabrakło 39 podpisów. Jak te rozbieżności tłumaczy PKW?

Podpisy uznane przez Okręgową Komisję Wyborczą w Warszawie I za złożone nieprawidłowo zostały przez nią ocenione poprawnie, natomiast ustalona przez nią liczba podpisów złożonych prawidłowo (1961) była błędna na skutek omyłki arytmetycznej.

„Omyłki arytmetycznej”! Kto w takim razie zatrudnia w okręgowych komisjach speców od liczenia mających mniejsze umiejętności matematyczne od ucznia podstawówki w okresie nauczania początkowego?

 

PODPISY NIECZYTELNE

Wracamy do uchwały PKW i dochodzimy do kwestii drugiej:

329 podpisów zostało złożonych nieprawidłowo, w tym:

- w 50 przypadkach nie podano, podano wadliwie albo nieczytelnie adres zamieszkania

Najlepsze jest to, że zdania OKW i PKW nie podziela Sąd Najwyższy, który wyraźnie stwierdza, że czytelność jest relatywna i nie powinna być decydująca przy kwalifikowaniu podpisów.

Poniżej fragment postanowienia Sądu Najwyższego z 31 sierpnia w sprawie ze skargi komitetu wyborczego „Nowy Ekran” na uchwałę PKW odmawiającą utworzenia ich komitetu:

Co do nieczytelności wpisów, to skarżący słusznie podniósł, że jest to sprawa w dużej mierze indywidualnych możliwości osób sprawdzających wykazy. Sąd Najwyższy uważa, że rozważając kwestię czytelności wpisów przede wszystkim trzeba mieć na uwadze cel i funkcje wykazu obywateli popierających utworzenie komitetu wyborczego wyborców. Złożenie podpisu w takim wykazie stanowi element obywatelskiego prawa wybierania posłów (art. 62 Konstytucji). Ponieważ wyborcy mogą zgłaszać kandydatów na posłów tylko przez utworzone przez nich komitety wyborcze (art. 84 § 1 Kodeksu wyborczego), to złożenie tego podpisu jest zarazem realizacją prawa wyborców do zgłaszania kandydatów na posłów (art. 100 ust. 1 Konstytucji).Te konstytucyjne prawa obywatela nie mogą być ograniczane przez nadmiernie restrykcyjną metodę oceny prawidłowości wpisów w wykazie osób popierających - tu: utworzenie komitetu wyborczego wyborców, a w innych przypadkach - kandydatów do stanowisk, które na mocy Konstytucji obsadzane są w wyborach bezpośrednich.

(…)

Weryfikacja prawdziwości danych osobowych obywatela, który podpisał się na omawianym wykazie, następuje przez ich porównanie z danymi wynikającymi z podanego przez obywatela numeru PESEL. PESEL każdego wyborcy będącego obywatelem polskim oraz pozostałe dane (imię, nazwisko i adres zamieszkania) znajdują się bowiem w spisie wyborców (art. 18 § 7 Kodeksu wyborczego).

Nie jest więc konieczne wpisanie danych osobowych do wykazu na tyle czytelnie, aby bez znajomości danych wynikających z rejestru wyborców można jednoznacznie ustalić imię, nazwisko i adres osoby udzielającej poparcia. Sytuacja jest bowiem odmienna niż w przypadku odczytywania danych osobowych wyłącznie na podstawie tekstu ręcznie napisanego przez wyborcę. Nie chodzi o to, aby osoba odczytująca odręczne wpisy w wykazie poznała wyłącznie na ich podstawie imię, nazwisko i adres wyborcy udzielającego poparcia, lecz o to, aby ta osoba mogła sprawdzić, czy nie ma istotnych sprzeczności między danymi wynikającymi z rejestru wyborców a danymi wskazanymi we wpisie do wykazu poparcia. Zasadniczym celem tego sprawdzenia danych jest bowiem ustalenie, czy ten, kto wpisał się do wykazu poparcia jest w rzeczywistości uprawnionym wyborcą, na którego wskazuje numer PESEL zamieszczony w rejestrze wyborców i w ten sposób ograniczenie możliwości popełnienia oszustw. Dla osiągnięcia tego celu zbędne jest wymaganie pełnej czytelności danych osobowych podanych przez wyborcę w wykazie poparcia, może ono natomiast ograniczyć konstytucyjne prawa wyborcze obywatela niemającego czytelnego pisma ręcznego. Dlatego Sąd Najwyższy uważa, że przy ocenie prawidłowości wpisania danych osobowych do wykazu poparcia należy stosować metodę przeciwną tej, która jest stosowana przez PKW. Taki wpis jest wadliwy wtedy, gdy z podanego imienia, nazwiska i adresu zamieszkania jednoznacznie wynika, że nie dotyczy on wyborcy oznaczonego numerem PESEL podanym w wykazie poparcia.

Co by było, gdyby najpierw OKW, a później PKW zastosowała się do stanowiska Sądu Najwyższego i nie bawiła się w grafologów, tylko sprawdzała numery PESEL? Wśród zakwestionowanych (m.in. ze względu na nieczytelność) 50 podpisów Marka Króla zapewne znalazłoby się 20 takich, które powinno się dopuścić, a to oznaczałoby, że Król może kandydować.

Co w takim razie może zrobić kandydat, w przypadku którego Okręgowa Komisja Wyborcza popełniła tak rażące błędy? Nic, ponieważ od decyzji Państwowej Komisji Wyborczej nie przysługuje żadne odwołanie. Kandydat nie może zwrócić się do żadnego polskiego sądu.

Na miejscu Marka Króla, jeśli złożone do prokuratury zawiadomienie nie przyniesie skutku, wniósłbym tę sprawę do trybunału w Strasburgu. Dla zasady. Pamiętają Państwo wyrok Strasburga w sprawie Alicji Tysiąc? Trybunał przyznał jej odszkodowanie m.in. dlatego, że nie mogła odwołać się od decyzji lekarza odmawiającego jej aborcji.

W tej mierze przypadek Marka Króla jest analogiczny. Sądzę więc, że możemy za jakiś czas usłyszeć, że państwo polskie ograniczyło jego bierne prawo wyborcze, co pozwoli kolejne wybory w Polsce przeprowadzić uczciwie.

Szkoda, że niemożliwe jest sprawdzenie, z iloma podobnymi przypadkami legalnych nieprawidłowości mamy do czynienia w tych wyborach.

 

 

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych