Patriotyzm, wspólnota, ciągłość. Defilada w Warszawie to wielka sprawa. Dobrze, że prezydent Duda przypomniał, kto przywrócił tę tradycję

fot. PAP/Radek Pietruszka/prezydent.pl
fot. PAP/Radek Pietruszka/prezydent.pl

W takich dniach jak dziś wypada użyć nieco bardziej patetycznych słów niż zazwyczaj. Święto Wojska Polskiego na ulicach Warszawy zorganizowano jak trzeba - z dużym rozmachem, piękną wojskową defiladą i tłumami na ulicach Warszawy.

WIĘCEJ: Biało-czerwone niebo nad Warszawą. Wielka defilada z okazji święta Wojska Polskiego. GALERIA

Swoje dodali od siebie prezydent Andrzej Duda i kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej - w mocnych przemówieniach, odsłonięciu tablicy poświęconej Żołnierzom Wyklętym na filarze Grobu Nieznanego Żołnierza i budowie pamięci o Bitwie Warszawskiej.

To był naprawdę dobry dzień dla (od)budowy tożsamości, patriotyzmu, wspólnoty. Co cieszy, ten ostatni aspekt zauważył w swoim przemówieniu prezydent Duda.

To święto i defilada, której tradycję przywrócił Lech Kaczyński, służy nie tylko pokazaniu potencjału, ale budowy wspólnoty: między żołnierzami służącymi Polsce, a nami, społeczeństwem. Jesteśmy razem!

— podkreślił.

Symboliczna ciągłość między śp. prezydentem Kaczyńskim a dzisiejszą głową państwa widać na zestawieniu zdjęć podczas przejazdu otwartym samochodem przed defiladą. To Lech Kaczyński przywrócił ten piękny zwyczaj, to Andrzej Duda wrócił do niego tuż po wygranych wyborach prezydenckich.

Dziś, poza kuriozalnym marginesem z Czerskiej, nikt nie kwestionuje pomysłu na defiladę wojskową, a podczas uroczystych obchodów można było zauważyć polityków wszystkich partii, także opozycyjnych. Dumnych, wyprostowanych, patrzących z czcią na samoloty i wozy opancerzone. Ale nie zawsze tak było.

To będzie pokaz kieszonkowego militaryzmu braci Kaczyńskich! To tworzenie iluzji. To, że dwa samoloty przelecą po niebie, nie oznacza, że będziemy mieli świetne lotnictwo

— grzmiał dokładnie dziewięć lat temu dobrze zapowiadający się (ech, gdzie te czasy…) poseł Platformy Obywatelskiej Sławomir Nowak.

WIĘCEJ: Platformo! Jak odróżnić „pisowski pokaz kieszonkowego militaryzmu” od wielkiej defilady Wojska Polskiego

Inni, jak Bronisław Komorowski wraz ze wspierającymi go wówczas tytułami prasowymi, proponowali czekoladowego orła i różowe okulary podczas marszu 3 maja. Taki to miał być patriotyzm: bezobjawowy, nijaki, koślawy. Dziś możemy się tylko uśmiechnąć na tamto wspomnienie, ale przecież tak było.

Ciągłość, patriotyzm, wspólnota. Defilada w Warszawie okazała się dużym sukcesem, a przy tym jasnym sygnałem wysłanym do przyszłych pokoleń: o szacunku do munduru Wojska Polskiego, o pamięci o bohaterach, o zwykłej dumie z polskiej historii. Dobrze, że prezydent Duda przypomniał, kto przywrócił ten piękny zwyczaj defilady, kto z mozołem budował „politykę historyczną” na innych polach (jak Muzeum Powstania Warszawskiego czy Dzień Żołnierzy Wyklętych), w o wiele mniej sprzyjających okolicznościach i ciągłym ataku.

Dziś jesteśmy w zupełnie innym momencie. Warto pamiętać, kto postawił fundamenty pod budowę tego fenomenu.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.