Platformo! Jak odróżnić "pisowski pokaz kieszonkowego militaryzmu" od wielkiej defilady Wojska Polskiego?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
prezydent.pl
prezydent.pl

Może być problem z tym 15 sierpnia. Trzeba będzie stanąć na głowie i wskazać różnice między pisowskim machaniem szabelką sprzed siedmiu lat a defiladą Wojska Polskiego, którą organizuje Platforma Obywatelska. Czepialstwo? Niekoniecznie.

To będzie pokaz kieszonkowego militaryzmu braci Kaczyńskich!

— grzmiał dokładnie siedem lat temu dobrze zapowiadający się (ech, gdzie te czasy…) poseł Platformy Obywatelskiej Sławomir Nowak.

Dziś złote dziecko Platformy jest na politycznym aucie. Płakał w rękaw Tomaszowi Lisowi, obiecując złożenie mandatu poselskiego (wciąż tego nie zrobił), a nadzieja na fuchę w Polskiej Agencji Kosmicznej bawi pewnie nawet polityków PO.

Siedem lat temu Nowak odpowiadał za promocję swojej partii, więc można śmiało przyjąć, że mówił to, co myślano w Platformie. A z pomysłu Kaczyńskiego drwiono okrutnie:

To tworzenie iluzji. To, że dwa samoloty przelecą po niebie, nie oznacza, że będziemy mieli świetne lotnictwo

— kpił pan poseł.

Platforma biła na alarm, że PiS zaczyna tą defiladą kampanię wyborczą. Nowak złościł się, że „władze państwowe będą wykorzystywały podobne uroczystości do promowania siebie” i wyśmiewał sam pomysł defilady, tłumacząc że będzie to „fasada, a nie odzwierciedlenie prawdy o polskiej armii”. Dziś zapadł się pod ziemię.

Tamta defilada była piękna - zostały wspomnienia, zdjęcia i duma z Polski i atmosfery, po której zostało tylko wspomnienie.

Mamy rok 2014. Ministerstwo Obrony Narodowej informuje, że 15 sierpnia na ulicach Warszawy pojawi się ok. 125 sztuk różnego sprzętu wojskowego, ok. 1200 żołnierzy (z czego 800, nie licząc sojuszników, przemaszeruje w defiladzie, reszta to obsługa sprzętu), zaś na niebie pojawi się 50 samolotów, śmigłowców i bezzałogowców różnych typów.

CZYTAJ WIĘCEJ: MON wyprowadza czołgi na ulice Warszawy! ZOBACZ ZDJĘCIA!

To bardzo dobrze, że minister Siemoniak zdecydował się na taki ruch. Nie jestem w stanie fachowo ocenić tego, w jakim stanie jest polskie wojsko (raporty i opinie ekspertów nie napawają optymizmem), sama defilada będzie pewnie na dużo mniejszą skalę, ale dobrze, że nawet w tej władzy ktoś potrafi myśleć i zachowywać się, jak trzeba.

Tak się jakoś składa, że tamta defilada z 2007 roku była końcem pewnej epoki - kilka miesięcy po niej wybory wygrała Platforma Obywatelska, przejmując władzę i zmieniając o sto osiemdziesiąt stopni polską politykę: także tę wobec Rosji. Wszystko bezrefleksyjnie, byle na złość Kaczyńskim, byle na przekór „kieszonkowemu militaryzmowi” i „potrząsaniu szabelką”. Dziś rząd wraca do tamtej retoryki, w jakiejś części również do tamtej polityki.

Dziś na Lecha Kaczyńskiego powołuje się nawet „Gazeta Wyborcza”.

Połacie ukraińskich ziem oddzielają nas niczym fosa od Rosji. Poprawiają nasze położenie geograficzne. Jeśli Ukraina zostanie anektowana tak jak Krym, to - jak mówił prezydent Kaczyński w Tbilisi - następne będą państwa pribałtyki, a potem - Polska. Powinniśmy więc wspierać Ukrainę, bo to słabe państwo, a więc też słabe przedmurze UE. Taki jest nasz interes

— pisze Ewa Milewicz.

To wszystko naprawdę sympatyczne. Szkoda tylko, że trzeba było smoleńskiej tragedii, rosyjskiej agresji na Ukrainę i poczucia strachu przed kolejnymi ruchami Putina, byście to dostrzegli. Takich rzeczy się nie wybacza.

———————————————————————————————————

Moi Rodzice” to najbardziej wyczekiwana książka ostatnich lat. O Lechu i Marii Kaczyńskich w rozmowie z Dorotą Łosiewicz opowiada ich córka Marta Kaczyńska: „Moi Rodzice” Książka do nabycia wSklepiku.pl. Polecamy!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych