Prof. Krzemiński tłumaczy: Słowa Ścibor-Rylskiego wyrażały nadzieje ludzi, tego pognębionego elektoratu PO

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl/TVN24
Fot. wPolityce.pl/TVN24

Mnie nie martwią te obchody. Martwi mnie narracja, mówiąca, że nasi chłopcy wspaniale walczyli i niemal zwyciężyli. Musimy przypominać, że to była potworna klęska

— mówił prof. Dudek w TVN24.

Ireneusz Krzemiński przyznał na początku, że nie śledził na bieżąco wystąpienia prezydenta Bronisława Komorowskiego oraz gen. Ścibor Rylskiego sprzed Muzeum Powstania Warszawskiego, ale starał się komentować słowa, jakie tam padły.

CZYTAJ TAKŻE: Nie do wiary! Komorowski w przemówieniu do powstańców atakuje opozycję: „Jest coś niedobrego w tezie, że Polskę trzeba odbudować ze zgliszcz!”

Nie wiem dokładnie jaką myśl chciał wyrazić ustępujący prezydent Polski, ale jeśli chodziło mu  to, że pamięć o Powstaniu jest ważna, ale nie można na niej budować naszej aktualnej świadomości i spojrzenia na świat…

— próbował mówić, ale szybko w słowo weszła mu Małgorzata Łaszcz, prowadząca audycję. Po jej wyjaśnieniu o co chodziło prezydentowi prof. Krzemiński kontynuował.

Moja matka była powstańcem, ale mam bardzo krytyczny stosunek do tego, co się stało ws. świętowania rocznicy Powstania. To była hekatomba pokolenia polskiej młodzieży, demokratycznie wychowanej młodzieży. To miało kolosalne znaczenie dla losów Polski. Znacznie lepiej wyglądałaby sytuacja Polski po 1945 roku, gdyby nie śmierć młodych patriotów, gdyby nie Powstanie. To byli ludzie mający potencjał, patrioci, mający potencjał rozwojowy, mający szanse na dostosowanie się do sytuacji

— tłumaczył Krzemiński udowadniając, że wie jak wyglądałaby alternatywna historia Polski.

Choć socjolog brzmiał jak zwolennik tzw. Zychowszczyzny, szybko okazało się, o co mu de facto chodzi.

To się przekłada na młode pokolenie, które powtarza cierpiętniczo-buntowniczą wizję polskości

— załamywał ręce Krzemiński.

Antoni Dudek, drugi z gości, wskazał, że Powstanie „to była hekatomba i dlatego powinniśmy o tym pamiętać”.

Mnie nie martwią te obchody, coraz popularniejsze, powinniśmy o tym pamiętać. Martwi mnie narracja, mówiąca, że nasi chłopcy wspaniale walczyli i niemal zwyciężyli. Musimy przypominać, że to była potworna klęska i musimy o tym pamiętać i wyciągać wnioski. Najgorsze byłoby zapomnieć, czym było Powstanie

— tłumaczył historyk z IPN.

I odniósł się do słów Prezydenta Komorowskiego, który atakował opozycję przy okazji obchodów rocznicy Powstania.

Pan prezydent jednak przeżywa dziś porażkę wyborczą. To było nie potrzebne, niezależnie od tego, że mówienie dziś o konieczności odbudowywania Polski ze zgliszcz jest absurdalne

— mówił Dudek. I dodawał, że PiS wtłacza się w narracje, o której mówił prezydent.

PiS mówi dziś różnie. Ma bardzo krytyczny stosunek do stanu państwa polskiego i w wielu miejscach ma rację. Jednak mówienie o tym przez prezydenta było nietrafne. Prezydent wraca do tego, bo przeżywa swoją porażkę

— tłumaczył.

Goście TVN24 pytani byli również o słowa gen. Ścibor-Rylskiego, który życzył prezydentowi Komorowskiemu, by znów został Prezydentem RP.

Bardzo duża część Polaków chciałaby życzyć Bronisławowi Komorowskiemu, żeby wrócił, by został znów prezydentem. To nie jest niemożliwe. Ciągle mamy falę bezkrytycznego poparcia PiSu pisowskich polityków i konceptów. To jest dla mnie zmartwienie, jeśli chodzi np. młode pokolenie, np. zbuntowanych

— mówił Krzemiński.

I odniósł się do innego programu TVN24, w którym wystąpił z Janem Śpiewakiem, działaczem Stowarzyszenia „Miasto Jest Nasze”. Krzemiński obgadywał nieobecnego w studio Śpiewaka, który prywatnie jest jego chrześniakiem.

Tu był Janek Śpiewak, jak przypominam sobie on był kiedyś przeciwnikiem PiSu, a dziś jest skłonny go popierać. Mnie to dziwi

— dziwił się Krzemiński.

Na co prof. Dudek zareagował, że w tym nic zaskakującego nie widzi.

Narasta opór i uświadomienie sobie jednak, że tu chodzi o ważne rzeczy, które przerastają bytowe sprawy. Tu chodzi o wizję Polski

–- tłumaczy Krzemiński.

Antoni Dudek wrócił do słów gen. Ścibor-Rylskiego.

Prof. Krzemiński dziwi się, że ktoś po latach zmienił zdanie. Obawiam się, że za pięć lat Polska będzie na tyle inna, że życzenie prezydentowi Komorowskiemu, żeby startował jest bardzo ryzykowne. Mieliśmy przykład Lecha Wałęsy, którego spotkało zdaje się największe upokorzenie, gdy po pięciu latach od przegranych wyborów znów startował

— mówił Dudek.

Na koniec prof. Krzemiński wskazał, że słowa Ścibor-Rylskiego „wyrażały pewne nadzieje ludzi, tego pognębionego elektoratu PO”.

wrp

CZYTAJ TAKŻE: Powyborcze rozgoryczenie przykrywa rocznicę wybuchu powstania. Bronisław Komorowski kończy w naprawdę złym stylu

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych