Andrzej Rzepliński to nie jest bohater z mojej bajki. Ale jak to jest - od Niemców można brać medale, a od polskich biskupów już nie?

PAP/Bartłomiej Zborowski/EPA
PAP/Bartłomiej Zborowski/EPA

Awantura jaka rozpętała się wokół prezesa Trybunału Konstytucyjnego, który ośmielił się przyjąć papieskie odznaczenie „Pro Ecclesia et Pontifice” jest kuriozalna. Ale w perspektywie również groźna.

WIĘCEJ: Kardynał Nycz odznaczył profesora Rzeplińskiego. „W dowód uznania dla zaangażowania w pracę na rzecz Kościoła”

Andrzej Rzepliński to nie jest człowiek z mojej bajki. Jego zachowanie po wyborach samorządowych, gdy łajał podnoszącą alarm opozycję, wysyłał na emeryturę Leszka Millera („To był dobry moment, żeby zejść…”) i drwił z tych, którzy mają wątpliwości ws. uczciwości wyborów było po prostu skandaliczne. „Ordynarne psucie państwa”, „opozycja anarchizuje państwo”, „posłowie są niepoważni” - tak nie wypowiada się bezstronny skupiony ponoć tylko na przepisach prezes Trybunału Konstytucyjnego.

Zresztą o jakiej bezstronności mówimy?

Mój system wartości konserwatywnego liberała jest bliski systemowi wartości Platformy Obywatelskiej

— mówił w rozmowie z Robertem Mazurkiem sam zainteresowany.

CZYTAJ WIĘCEJ: Skandaliczne zachowanie prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Rzepliński łaja opozycję i kpi z wątpliwości ws. wyborów

WIĘCEJ: PÓŁ PORCJI MAZURKA: Prezesi najważniejszych sądów jawnie wystąpili przeciw opozycji. To rzecz bez precedensu

I może zwłaszcza dlatego burza wokół Rzeplińskiego jest niebezpieczna.

Dla mnie przyjęcie odznaczenia przez prof. Rzeplińskiego jest czymś szokującym

— grzmiał Aleksander Smolar, szef Fundacji Batorego na antenie radia tokfm.

Wiktor Osiatyński wtórował:

Zarówno przyznanie urzędującemu prezesowi Trybunału Konstytucyjnego papieskiego odznaczenia, jak i jego przyjęcie przez prezesa Rzeplińskiego są najbardziej rażącym i niebezpiecznym złamaniem zasady bezstronności w stosunkach państwo - Kościół wyrażonym w art. 25 konstytucji.

Nie widziałem i dalej nie widzę powodów, z powodu których prezes Trybunału zasłużył na przyjęcie takiej nagrody z rąk kard. Kazimierza Nycza i na laudację, w której wychwalano pod niebiosa (dosłownie) jego obywatelskość, profesjonalizm i „najwyższe standardy polskiego sądownictwa i polskiej służby publicznej” (to autentyczny cytat).

Kiedyś po wykładzie profesora Andrzeja Rzeplińskiego w Poznaniu, bardzo już wiekowy pan, ponad 90 letni dr Zenon Veolkel powiedział mi, tacy ludzie przywracają mi wiarę w państwo Polskie. Nowa Rzeczpospolita, ma nowe pokolenie prawników i ludzi służby publicznej, oni kształtują swoimi wyborami, swoja kompetencją i swoją postawa moralną następne pokolenia. I uczą, że można być dumnym z bycia obywatelem Rzeczpospolitej

— mówił w laudacji o. Tomasz Dostatni.

Wszystkie te uwagi; tak wobec hierarchów przyznających odznaczenie, jak i wobec samego Rzeplińskiego trzeba jednak odsunąć na margines. Przykład tej historii pokazuje bowiem, jakie zapędy mają tolerancyjni państwo z kręgów, które na co dzień przytulają takie postaci jak prezes Trybunału Konstytucyjnego. Tak było w przypadku Michała Królikowskiego, który ośmielił się w Ministerstwie Sprawiedliwości nie ukrywać swojej wiary, tak jest i teraz.

To znamienne, że zarzuty mainstreamu wobec Rzeplińskiego (czy wcześniej Królikowskiego) nie dotyczą profesjonalizmu. Chodzi o wyrugowanie z poważnej debaty publicznej wszystkiego, co kojarzy się z Kościołem, wiarą, chrześcijaństwem. To niepokojące. Tym bardziej trzeba przyklasnąć Rzeplińskiemu, że potrafił odgryźć się próbującej okładać go ideologiczną pałką Monice Olejnik i spokojnie oznajmić jej zasługi Kościoła dla polskiego państwa.

CZYTAJ WIĘCEJ: Prezes TK kpi z Olejnik: „Gdyby pani kiedykolwiek powiedziała dobre słowo o katolikach czy o Kościele, to bym był zdziwiony…”

I jeszcze jedna uwaga. Gdzie byli Olejnik, Smolar, Osiatyński i cały szereg oburzonych dziś liberałów, gdy premier Donald Tusk odebrał w Berlinie niemiecką Nagrodę im. Walthera Rathenaua za zasługi dla pogłębienia integracji europejskiej? Wtedy nie było zagrożenia niezależności? Upraszczając - jak to jest - od Niemców można brać medale, a od polskich biskupów już nie? Doszliśmy już do tego poziomu?

Andrzeja Rzeplińskiego będziemy jeszcze nie raz krytykować, czasem pewnie ostro. Będziemy też negatywnie oceniać decyzje hierarchów kościelnych, jeśli na to zasłużą. To absolutnie normalne. Ale dziś trzeba stanąć w obronie. Na razie oburzenie Olejnik, Smolara i Osiatyńskiego dotyczy odebrania medalu z rąk polskiego biskupa. Czy wizja, że za kilka lat czymś nie do pomyślenia będzie uczestnictwo polityka/urzędnika w mszy świętej to naprawdę absolutna fantastyka?

PS. Krzyż Pro Ecclesia et Pontifice otrzymali m.in.: Paweł Adamowicz, Tomasz Arabski (tak, ten) i Jacek Karnowski (ten z Sopotu). Do nich też, szanowni państwo oburzeni Rzeplińskim, macie podobne uwagi?

CZYTAJ WIĘCEJ: Dwa lata temu rząd Tuska wydał na pomoc strefie euro tyle, ile wynosi dodatkowy deficyt Polski. Tuż po tym hojnym geście nagrodzili go Niemcy

CZYTAJ TAKŻE: Ks. Sowa oburzony: W III RP lepiej być komuchem niż katolikiem!

————————————————————————————————————-

Wywiad - rzeka z prof.Andrzejem Zybertowiczem:”III RP kulisy systemu”. Pozycja dostępna wSklepiku.pl!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.