Kopacz zaryglowała się w domu, Arłukowicz szantażuje lekarzy, a pełnomocniczka mianowana na jego nadzorcę przyznaje beztrosko, że nie wie jak rozwiązać problem. Polityczne karykatury trzymają rządowe stery i ani myślą, by oddać stanowiska.
Stara gomułkowska zasada o kurczowym trzymaniu się władzy jest złotym prawem rządu PO-PSL. Raz zdobytej władzy żaden z nieudolnych ministrów oddać nie zamierza. Podobnie i Ewa Kopacz, która premierostwo zawdzięcza jedynie partyjnej nominacji. Tak fatalnej sytuacji w kraju nie było jeszcze nigdy. Bolesław Piecha określa stan w sektorze zdrowia mianem „stanu wojennego”. Zdumiewające, że doświadczamy go w czasie, gdy resortem zdrowia i rządem kierują lekarze. Najgorsze, że nie zanosi się na poprawę.
Platforma od lat straszy Polaków państwem policyjnym i władzą totalitarną, którą miałby wprowadzić PiS po wyborczym zwycięstwie. Sztuczne pompowanie paniki pozwala jej na coraz śmielsze wprowadzanie społecznego terroru. Rząd od dawna nie jest przecież zainteresowany prowadzeniem rozmów i negocjacji z obywatelami, o czym świadczą zmielone w niszczarkach obywatelskie projekty ustaw, protesty i petycje. Wszelkie decyzje wprowadzane są przez partię odgórnie bez pytania o zdanie. Arłukowicz szantażuje lekarzy, zmuszając ich do podpisania szkodliwych dla pacjentów umów. Za nieposłuszeństwo grozi likwidacja działalności. Komu się nie podoba, może zmienić zawód. Prosta alternatywa, przypominająca kto trzyma władzę. Minister zdrowia napuszcza pacjentów na lekarzy, a minister edukacji uczniów i ich rodziców na nauczycieli. Taka nowa strategia rządów nieudaczników.
A przecież jeszcze niedawno zarówno Ewa Kopacz, jak i Bartosz Arłukowicz zachęcali do rozliczania władzy z niedociągnięć.
W grudniu 2005 roku, kiedy resortem zdrowia kierował prof. Religa, Ewa Kopacz brylowała w mediach krzycząc:
My jako przedstawiciele Platformy Obywatelskiej będziemy ten rząd, tego premiera rozliczać za każdego pacjenta, do którego nie dojechało pogotowie, za każdego pacjenta, któremu stała się krzywda tylko dlatego że przedstawicielom tego rządu zabrakło wyobraźni.
Kto rozliczy Kopacz z jej braku wyobraźni? Jak na razie nikt nie rozliczył Platformy z niczego. Pewnie dlatego czuje się bezkarna. Totalitarne rządy w resorcie zdrowia pozbawiły pamięci nawet ministra Arłukowicza, który jeszcze 9 lat temu, kierowany lekarsko-działaczowskim sumieniem, punktował na Twitterze samą Ewę Kopacz, wypominając jej zbyt długie milczenie w podobnej, choć jednak mniej dramatycznej sytuacji.
Uwaga pacjenci! Ewa Kopacz budzi się ze snu zimowego.
Kopacz, jak to Kopacz, nadal mocno śpi, choć dzisiaj już śniąc spokojnym snem premiera. Z długiego zimowego snu obudził się za to pan minister po wielu długich miesiącach nicnierobienia w resorcie. Niestety, piosenka o grozie zbudzonego niedźwiedzia stała się rzeczywistością. Jej gorzką puentę „jak się zbudzi to nas zje” śpiewają dziś rozpaczliwie nie tylko lekarze, ale i pacjenci. Służba zdrowia za rządów pary nieudolnych pediatrów została pogrzebana. Żywcem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/228244-para-nieudolnych-pediatrow-pogrzebala-sluzbe-zdrowia-gdzie-jest-dzis-kopacz-ktora-w-2005-grozila-premierowi