Członkowie komisji Millera jawnie powiedzieli w Dowództwie Sił Powietrznych, że badania na bliźniaczym Tupolewie wykazały, iż można było odejść w automacie. Stwierdzili, że skoro nie ma tego opisanego w instrukcji, na których latali piloci ze spec pułku, bo te instrukcje były z lat 90., to oni tego nie wpiszą do raportu. Powiedzieli, że podadzą w nim, że nie jest to możliwe
—mówi portalowi wPolityce.pl por. rez. Artur Wosztyl, pilot Jaka-40, który 10 kwietnia 2010 roku lądował przed Tu-154M w Smoleńsku.
wPolityce.pl: „Budujemy zespół, żeby dać świadectwo prawdzie, oddać pamięć i cześć zmarłym, którzy zginęli w katastrofie”- powiedział Schetyna informując o powołaniu przez PO i Macieja Laska parlamentarnego zespołu ds. zbadania przypadków manipulowania przyczynami katastrofy smoleńskiej. Jaki komentarz ciśnie się Panu na usta?
Por. Artur Wosztyl: To jest kpina, inaczej nie da się tego określić. Wystarczy popatrzeć na całokształt działalności pana dr. Laska. Skoncentrujmy się na tym, bo sama Platforma Obywatelska nie powie nic, co by godziło w jej wizerunek. Panowie Miller, Klich czy Sikorski, którzy byli ministrami w rządzie PO są w to wszystko zamieszani, nie mówiąc już o prezesie NIK. Każda negatywna informacja, która będzie godziła w raport Millera, godzi w nich samych. Pan dr Lasek wielokrotnie został skompromitowany i nie potrafił nawet wyartykułować w jakiś skrócony sposób skąd wzięły się takie, a nie inne rzeczy w raporcie, który teoretycznie powinien sam się bronić, a nie broni się. I teraz ten sam człowiek staje na czele kolejnego zespołu, który nie dość, że ma „przybliżać prawdę, to jeszcze ją odkłamywać i pokazywać, kto czerpie z tego korzyści polityczne”. Powiem szczerze, że to już jest poniżej pasa. Przypomnę, że od kilku lat to nie PiS wychodził z inicjatywą smoleńską przed wyborami, tylko ówczesna koalicja rządząca PO-PSL. To oni cały czas wywlekali temat Smoleńska przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, wyborami samorządowymi i rok temu próbowali to robić przed wyborami parlamentarnymi.
Cały czas przewijał się u nich wątek „gry trumnami”.
O to chodzi. I cały czas ta ich narracja się powtarza. Ale ta próba zakłamania rzeczywistości, że to PiS buduje na tym kapitał polityczny, jest naprawdę mocno naciągane. Zastanawiam się jak daleko jeszcze ten PR się posunie, aby zrobić ludziom sieczkę z mózgu. Moim zdaniem doszli oni do wniosku, że straszenie PiS-em nie przynosi efektu, więc postanowili wymyślić coś nowego, jakiś nowy nośny ładunek, by PO postrzegana była jako ci „dobrzy”. Tym ładunkiem emocjonalnym jest właśnie tragedia smoleńska.
Dlatego na rękę jest im tworzyć mit „szalonego Macierewicza” i podgrzewać w ten sposób atmosferę.
Tak. Szalonego Macierewicza i innych, którzy wyznają teorie spiskowe. W ten sposób chce się na każdy sposób ośmieszyć działania komisji smoleńskiej dr. Berczyńskiego. Oni wiedzą, że ta komisja powstała na bazie Komisji Badania Wypadków Lotniczych i ma inne obwarowania prawne oraz siłę przebicia od zespołu parlamentarnego, badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej. W takim sensie, że to, co oni powiedzą, będzie śledzone przez międzynarodowy świat ekspertów. Bo jeżeli patrzymy na Komisję Badania Wypadków Lotniczych czy to w Polsce, czy gdzie indziej na świecie, to jest to bardzo hermetyczne środowisko. Oni są ciałem, które kreuje pewne rzeczy i przedstawia je międzynarodowej opinii. Komisja pana dr Berczyńskiego już pięknie wypunktowała zeznania członków komisji Millera, którzy negatywnie odpowiedzieli na wszystkie zadane rzeczowo pytania. Przypomnijmy, że na pytanie czy komisja kontaktowała się z zakładem, który produkował Tupolewa czy go remontował, a także czy dopełniono wszelkiej staranności w wykonaniu pewnych działań, otrzymaliśmy odpowiedzi przeczące.
To już dyskredytowało komisję Millera.
Oczywiście, że tak. To już stawia tę komisję naprawdę w nieciekawym świetle. Co pan Lasek chce odkłamywać? To, że „robili, a nie robili”? Oni skupili się na tym, by zrobić wszystko, aby ludzie wierzyli w raport Millera i uznali go za jedynie prawdziwy dokument. Zwracam kolejny raz uwagę na tę nieszczęsną brzozę. Skoro pan Lasek jako przedstawiciel wspomnianego zespołu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej chce dziś mówić o zafałszowaniach rzeczywistości, to jakim cudem członkowie komisji Millera pomylili się w pomiarze brzozy o prawie 3 metry! No na litość boską, przecież człowiek z podstawówki lepiej by to pomierzył niż fachowiec z tytułem naukowym doktora. Oni chcą takie rzeczy odkłamywać?
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Członkowie komisji Millera jawnie powiedzieli w Dowództwie Sił Powietrznych, że badania na bliźniaczym Tupolewie wykazały, iż można było odejść w automacie. Stwierdzili, że skoro nie ma tego opisanego w instrukcji, na których latali piloci ze spec pułku, bo te instrukcje były z lat 90., to oni tego nie wpiszą do raportu. Powiedzieli, że podadzą w nim, że nie jest to możliwe
—mówi portalowi wPolityce.pl por. rez. Artur Wosztyl, pilot Jaka-40, który 10 kwietnia 2010 roku lądował przed Tu-154M w Smoleńsku.
wPolityce.pl: „Budujemy zespół, żeby dać świadectwo prawdzie, oddać pamięć i cześć zmarłym, którzy zginęli w katastrofie”- powiedział Schetyna informując o powołaniu przez PO i Macieja Laska parlamentarnego zespołu ds. zbadania przypadków manipulowania przyczynami katastrofy smoleńskiej. Jaki komentarz ciśnie się Panu na usta?
Por. Artur Wosztyl: To jest kpina, inaczej nie da się tego określić. Wystarczy popatrzeć na całokształt działalności pana dr. Laska. Skoncentrujmy się na tym, bo sama Platforma Obywatelska nie powie nic, co by godziło w jej wizerunek. Panowie Miller, Klich czy Sikorski, którzy byli ministrami w rządzie PO są w to wszystko zamieszani, nie mówiąc już o prezesie NIK. Każda negatywna informacja, która będzie godziła w raport Millera, godzi w nich samych. Pan dr Lasek wielokrotnie został skompromitowany i nie potrafił nawet wyartykułować w jakiś skrócony sposób skąd wzięły się takie, a nie inne rzeczy w raporcie, który teoretycznie powinien sam się bronić, a nie broni się. I teraz ten sam człowiek staje na czele kolejnego zespołu, który nie dość, że ma „przybliżać prawdę, to jeszcze ją odkłamywać i pokazywać, kto czerpie z tego korzyści polityczne”. Powiem szczerze, że to już jest poniżej pasa. Przypomnę, że od kilku lat to nie PiS wychodził z inicjatywą smoleńską przed wyborami, tylko ówczesna koalicja rządząca PO-PSL. To oni cały czas wywlekali temat Smoleńska przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, wyborami samorządowymi i rok temu próbowali to robić przed wyborami parlamentarnymi.
Cały czas przewijał się u nich wątek „gry trumnami”.
O to chodzi. I cały czas ta ich narracja się powtarza. Ale ta próba zakłamania rzeczywistości, że to PiS buduje na tym kapitał polityczny, jest naprawdę mocno naciągane. Zastanawiam się jak daleko jeszcze ten PR się posunie, aby zrobić ludziom sieczkę z mózgu. Moim zdaniem doszli oni do wniosku, że straszenie PiS-em nie przynosi efektu, więc postanowili wymyślić coś nowego, jakiś nowy nośny ładunek, by PO postrzegana była jako ci „dobrzy”. Tym ładunkiem emocjonalnym jest właśnie tragedia smoleńska.
Dlatego na rękę jest im tworzyć mit „szalonego Macierewicza” i podgrzewać w ten sposób atmosferę.
Tak. Szalonego Macierewicza i innych, którzy wyznają teorie spiskowe. W ten sposób chce się na każdy sposób ośmieszyć działania komisji smoleńskiej dr. Berczyńskiego. Oni wiedzą, że ta komisja powstała na bazie Komisji Badania Wypadków Lotniczych i ma inne obwarowania prawne oraz siłę przebicia od zespołu parlamentarnego, badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej. W takim sensie, że to, co oni powiedzą, będzie śledzone przez międzynarodowy świat ekspertów. Bo jeżeli patrzymy na Komisję Badania Wypadków Lotniczych czy to w Polsce, czy gdzie indziej na świecie, to jest to bardzo hermetyczne środowisko. Oni są ciałem, które kreuje pewne rzeczy i przedstawia je międzynarodowej opinii. Komisja pana dr Berczyńskiego już pięknie wypunktowała zeznania członków komisji Millera, którzy negatywnie odpowiedzieli na wszystkie zadane rzeczowo pytania. Przypomnijmy, że na pytanie czy komisja kontaktowała się z zakładem, który produkował Tupolewa czy go remontował, a także czy dopełniono wszelkiej staranności w wykonaniu pewnych działań, otrzymaliśmy odpowiedzi przeczące.
To już dyskredytowało komisję Millera.
Oczywiście, że tak. To już stawia tę komisję naprawdę w nieciekawym świetle. Co pan Lasek chce odkłamywać? To, że „robili, a nie robili”? Oni skupili się na tym, by zrobić wszystko, aby ludzie wierzyli w raport Millera i uznali go za jedynie prawdziwy dokument. Zwracam kolejny raz uwagę na tę nieszczęsną brzozę. Skoro pan Lasek jako przedstawiciel wspomnianego zespołu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej chce dziś mówić o zafałszowaniach rzeczywistości, to jakim cudem członkowie komisji Millera pomylili się w pomiarze brzozy o prawie 3 metry! No na litość boską, przecież człowiek z podstawówki lepiej by to pomierzył niż fachowiec z tytułem naukowym doktora. Oni chcą takie rzeczy odkłamywać?
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/313402-nasz-wywiad-por-wosztyl-o-smolenskim-zespole-po-to-kpina-lasek-i-komisja-millera-zdyskredytuja-kazdego-kto-podwaza-ich-raport