Warto zobaczyć drugą część „Anatomii upadku” z kilku względów. Z filmu Anity Gargas nie wyniosłem tak jednoznacznych wniosków jak Stanisław Żaryn. Co nie zmienia faktu, że druga część „Anatomii upadku” to ważny obraz.
Film Anity Gargas był kręcony jeszcze przed rosyjską agresją na Krym, ale dziś trzeba patrzeć na niego także przez ten pryzmat. Ludzie Putina, dziś porównywanego do Hitlera, z przypominaną przeszłością w KGB, wtedy byli dla rządu Donalda Tuska wiarygodni. I przed katastrofą, gdy knuł intrygę wymierzoną w polskiego prezydenta, i po tragedii, gdy za dobrą monetę przyjmował ciepłe gesty Putina i zapewnienia o rzetelnie prowadzonym śledztwie.
Mówię to otwarcie Rosjanom: chcecie ukryć to, co jest waszym problemem? To nie będzie dobry pomysł modernizacyjny. Wiedzą o tym!
- krzyczał z sejmowej trybuny Donald Tusk.
Dziś już wie, że Putin to człowiek KGB, a otaczają go zdolne do wszystkiego służby specjalne. Że „dobry pomysł modernizacyjny” to żadna marchewka dla brutalnej siły Rosji. Wtedy bez mrugnięcia okiem godził się, by Tomasz Arabski spotykał się tuż przed 10 kwietnia z Igorem Sieczinem, byłym oficerem KGB, osobą odpowiedzialną za sektor służb specjalnych. Szczegóły tych spotkań przypomina Anita Gargas. Ich cel, sporządzone notatki (mimo obietnic) nie zostały ujawnione.
Innym ważnym fragmentem filmu jest rozmowa z anonimowym pracownikiem Ministerstwa Obrony Narodowej, który odsłaniał kulisy działań polskich służb specjalnych.
Dopiero parę dni po katastrofie Nosek wysłał oficerów operacyjnych, których zadaniem było zbieranie informacji. (…) Ale tutaj również zepsuli działania, a on nawiązał współpracę z Rosjanami. Na kanwie tej współpracy nakazał ujawnienie się. Od tego momentu byli permanentnie inwigilowani przez służby. W ich miejscu zamieszczono kamery, a w komputerach założono oprogramowanie szpiegowskie
— przekonywał.
Trampkarze III RP zostali niemiłosiernie mocno ograni przez rosyjską maszynę. Do zera. Tych znaków zapytania jest przecież mnóstwo. O bezradność polskich prokuratorów, którzy nie przeprowadzili sekcji zwłok ofiar (z rozbrajającym pytaniem Andrzeja Seremeta do Janiny Paradowskiej: „Proszę mi powiedzieć, co mieli zrobić?”). O cel przeniesienia statecznika przez ludzi MAK. O pojawiającą się postać Siergieja Antufiewa, który nagle oznajmia, że „wieża” kontroli lotów straciła łączność z pilotami (?!). O nagrania z JAK-a. O niekontrolowany przez polskie służby remont tupolewa w Samarze. O nieobecność Biura Ochrony Rządu w Smoleńsku. O… Wymieniać można bez końca.
Na wszystkie te wątpliwości powinien na bieżąco reagować Maciej Lasek (wraz z zespołem), było, nie było - urzędnik państwowy, opłacany przez KPRM. Zamiast tego mamy precyzyjnie dopasowane wrzutki w stylu zgryźliwych sugestii, że „siadajcie” w stenogramach ma oznaczać presję na pilotów rządowego samolotu. Skoro o zachowaniu Laska mowa, to nie zapomnę też swojej krótkiej z nim rozmowy, gdy prosiłem go o wywiad dla tygodnika lub portalu. Rozmawialiśmy w kuluarach konferencji smoleńskiej zorganizowanej w siedzibie „Gazety Wyborczej” (fragment konferencji jest też w „Anatomii upadku”). Lasek mówił, że musimy jako redakcja „odzyskać jego zaufanie”, a wymianie zdań przysłuchiwała się Agnieszka Kublik, która w końcu nie wytrzymała:
Przecież może Pan spisać tutaj pana Laska, to co mówił na konferencji. Po co Wam wywiad?!
—złościła się dziennikarka „Wyborczej”.
Po takich rozmowach, po takich wrzutkach jak ta z „siadajcie”, po permanentnych odmowach na propozycje wspólnej konferencji z Biniendą, Nowaczykiem i Berczyńskim, nie można mieć złudzeń, że ta ekipa okaże choćby minimum dobrej woli. O dryblingach i zapętlonych do granic możliwości komunikatach prokuratury wojskowej szkoda nawet wspominać. Warto tylko przypomnieć, że dobrych kilkanaście miesięcy temu Seremet, przed kamerami, obiecał rozmowę Anicie Gargas. Do tej pory obietnicy nie zrealizował.
CZYTAJ WIĘCEJ: To niebywałe! Lasek znów atakuje generałów. Sugeruje presję na pilotów TU-154M
Smutną puentą filmu jest nagranie z wizyty Bronisława Komorowskiego (w towarzystwie gen. Jaruzelskiego i gen. Kozieja), który pełniąc obowiązki głowy państwa po zmarłym Lechu Kaczyńskim pojawił się na Dniu Zwycięstwa.
Komorowski w doskonałym nastroju uszczknął trochę chleba, którym przywitano polską delegację i powiedział:
Ziemia smoleńska stała się podwójnie ważna dla Polaków - zarówno ze względu na pamięć o zbrodni katyńskiej, jak i o wielkiej przyjaznej pomocy Rosjan przy okazji, czy z powodu katastrofy z polskim prezydentem. Dziękuję serdecznie
— mówił zadowolony Komorowski.
Druga część „Anatomii upadku” nie szokuje nowymi faktami, nie ujawnia wiedzy, która drastycznie zmieniłaby nastawienie i odbiór tego, co wiemy na temat przyczyn katastrofy, smoleńskiego śledztwa i działań polskich władz. Ale w zamian zbiera i podsumowuje szereg wątpliwości, co wydaje się czymś absolutnie najważniejszym przy okazji czwartej rocznicy tragedii. W natłoku codziennych informacji z kraju i ze świata, dobrze, że ktoś przypomniał wciąż niewyjaśnione i wciąż czekające na odpowiedź pytania o Smoleńsk.
Znaków zapytania w sprawie 10/04 nie unieważni ani pierwsza, ani czwarta, ani żadna kolejna kwietniowa rocznica. Tym bardziej, że z każdym rokiem pytań jest coraz więcej. I niewiele wskazuje na to, że ta tendencja mogłaby ulec zmianie. Wręcz przeciwnie.
Marcin Fijołek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/190061-i-tylko-te-wciaz-powracajace-upiorne-znaki-zapytania-dlaczego-warto-zobaczyc-druga-czesc-anatomii-upadku