Wszyscy cieszymy się z postawy Donalda Tuska w kontekście inwazji Rosji na Ukrainę. Jasne postawienie sprawy bez dzielenia włosa na czworo (co miało miejsce jeszcze podczas początkowych manifestacji na Majdanie), mocne słowa o Władimirze Putinie i jego ekipie, konkretne reakcje i próba zainteresowania sprawą Ukrainy państw Unii Europejskiej i NATO. O efektach tych działań przyjdzie jeszcze czas porozmawiać i pewnie się o nie pokłócić.
Ale pozostaje pytanie o reakcję Moskwy na działania Warszawy. Tylko naiwni mogą sądzić, że rosyjski prezydent machnie ręką na pohukiwania polskiego premiera, na coraz ostrzejsze słowa i robienie antyputinowskiego rabanu na szczeblu międzynarodowym. Putin ma narzędzia dwojakiego kalibru: ten mniejszy może polegać na blokowaniu polskiego mięsa i innej żywności (co już się dzieje) czy próbie gazowego szantażu. Większy kaliber będzie związany ze smoleńskim śledztwem. Zbliża się czwarta rocznica katastrofy smoleńskiej: czy Putina stać na swoisty "prezent" dla polskiej ekipy?
Brak intensywnych działań - a co za tym idzie, brak skuteczności - w relacjach z Rosją związanych ze smoleńskim śledztwem doprowadził do tego, że Władimir Putin trzyma dziś polskiego premiera w szachu. Niemal w każdym momencie z Moskwy może przyjść informacja (prawdziwa lub nie), która wywróci do góry nogami polską scenę polityczną. Czy takim momentem będzie czwarta rocznica smoleńskiej tragedii? A może rosyjska administracja poczeka z tym elementem gry do wyborów parlamentarnych w Polsce?
Z powodu zrozumiałego skupienia uwagi na to, co się dzieje na Ukrainie, mało kto zauważył niewielki komunikat z końca lutego mówiący o ponownie skopiowanych przez polskich biegłych nagraniach z rządowego tupolewa.
CZYTAJ WIĘCEJ: Do Polski wracają biegli, którzy ponownie skopiowali nagrania z kokpitu Tu-154M
Jak informowała w połowie lutego Naczelna Prokuratura Wojskowa, biegli liczą, że przy użyciu nowej metodologii i sprzętu uda się dokonać "skuteczniejszego odsłuchu" zapisu tzw. czarnej skrzynki. Co może zostać odkryte w takim "skuteczniejszym odsłuchu"? W ramach spekulacji nietrudno wyobrazić sobie zapisy, które "nowa metodologia" w końcu odczyta.
A przecież skrzynki to tylko wierzchołek góry lodowej: strona rosyjska ma o wiele więcej instrumentów gry na "smoleńskim" instrumencie. Polska prokuratura wciąż czeka na przekazanie znajdujących się w Rosji szczątków samolotu i pochodzących z niego rejestratorów, w tym tego z zapisem rozmów w kokpicie. W obecnej sytuacji geopolitycznej związanej z inwazją Rosji na Ukrainę ciężko wyobrazić sobie bezproblemowe oddanie Polakom wraku tupolewa, ale przecież - przynajmniej formalnie - rosyjskie śledztwo w tej sprawie trwa w najlepsze. Wzmianki o nowych odkryciach, a przynajmniej dolewanie oliwy do ognia w postaci publikacji kolejnych zdjęć lub innych prowokacji jest jak najbardziej możliwe.
Putin może wreszcie w każdej chwili odsłonić karty związane z organizacją i rozdzieleniem wizyt w kwietniu 2010 roku. Utajnione przez KPRM notatki z rozmów na linii Putin-Tusk nagle mogą pojawić się w mediach, a podane w odpowiednim, prowokacyjnym sosie niedopowiedzeń i sugestii rzucą kolejny cień podejrzeń na polskiego premiera. Tusk grając z Putinem przeciw Lechowi Kaczyńskiemu (z, jak się okazało, tragicznym skutkiem) na własne życzenie wpadł w uścisk rosyjskiego prezydenta. Ten ostatni może zrobić tu niemal wszystko: prawda o przygotowaniach i rozdzieleniu obu wizyt i ukryte dokumenty łatwo postawią dziś tak hardego, antyputinowskiego Tuska do pionu. Upiory z przeszłości wrócą natychmiast - tamtych zależności, niebywałego bratania się z rosyjską administracją i wreszcie zachowania po tragedii nie da i nie będzie dało się przekreślić.
CZYTAJ TAKŻE: Tusk z Putinem w coraz głębszej tajemnicy: utajniono nawet te notatki z ich rozmów, które były już jawne
Co najgorsze, spośród ewentualnych nowych faktów i "faktów" w sprawie 10/04, ciężko będzie rozróżnić prawdziwe informacje od rosyjskich wrzutek sprezentowanych celem wywołania chaosu w Polsce. Paradoksalnie po czterech latach zaufania rosyjskiemu państwu może dojść do sytuacji, gdy to prawicowa opozycja będzie oskarżana o udział w scenariuszu Putina i tańcu pod jego orkiestrę, a Platforma stanie się ugrupowaniem "obnażającym" manipulacje Moskwy.
Do tej przedziwnej, skomplikowanej i trudnej sytuacji nie musiało dojść: jak echo, jak bumerang wracają zaniedbania rządu i wszystkie odcienie posmoleńskiej katastrofy. Wystarczyło, by premier Tusk (a w ślad za nim prokuratorzy wojskowi) postawili kwestię wyjaśnienia przyczyn 10/04 ostrzej, bardziej przejrzyście i bez zbędnych matactw, przeinaczeń i niedopowiedzeń. By zwrócono się o pomoc do Amerykanów i całego NATO. By eksperci Macieja Laska nie odmówili debaty naukowcom ze smoleńskiego zespołu. By prorządowe media nie powtarzały bredni wytworzonych przez komisję MAK. Wszyscy oni dali Putinowi oręż, który dziś, w tak napiętej sytuacji międzynarodowej, może zostać wykorzystany z premedytacją.
Warto mieć to z tyłu głowy, gdy sprawa powróci, bo jednego możemy być pewni: temat katastrofy smoleńskiej, prędzej czy później, pojawi się ze zdwojoną siłą. Być może w najmniej spodziewanym momencie.
----------------------------------------------------------------------------
----------------------------------------------------------------------------
Polecamy wSklepiku.pl książkę: "Putin Człowiek Bez Twarzy"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/187702-czy-wladimir-putin-sprezentuje-donaldowi-tuskowi-niespodzianke-na-czwarta-rocznice-1004-premier-na-wlasne-zyczenie-wpadl-w-zelazny-uscisk-rosjan-i-moze-slono-za-to-zaplacic