Wąsik: W służbach nie było przyzwolenia, by drążyć sprawy dotyczące Warszawy. Ludziom mówiono, że to „wielka polityka”. NASZ WYWIAD

fot. Fratria
fot. Fratria

Wiele dowodów znajduje się w dokumentach, w ratuszu są pełne teczki. Jest choćby korespondencja z Ministerstwem Finansów, która mówi o spłacaniu zobowiązań reprywatyzacyjnych, a której miasto stołeczne Warszawa w ogóle nie uwzględniało. CBA wskaże winnych, a prokuratura postawi zarzuty.

— mówi o „stołecznym układzie” reprywatyzacyjnym w rozmowie z portalem wPolityce.pl Maciej Wąsik, sekretarz stanu w KPRM, zastępca koordynatora służb specjalnych.

wPolityce.pl: Jakie działania prowadzą obecnie służby w związku z reprywatyzacją warszawską?

Maciej Wąsik:W związku z nieprawidłowościami przy reprywatyzacji w Warszawie toczy się już kilkanaście śledztw. Centralne Biuro Antykorupcyjne prowadzi również kontrole kolejnych procedur reprywatyzacyjnych. W sumie mamy do czynienia ze śledztwami i kontrolami, dotyczącymi wielu nieruchomości. Działania w sprawie reprywatyzacji prowadzi CBA pod nadzorem prokuratury. Na razie są to działania „w sprawie”, bez stawiania zarzutów, ale zapewne śledztwa będą się rozwijać. W Warszawie widać poważny problem.

CZYTAJ TAKŻECzy ukradziona kamienica paraliżuje działania HGW ws. reprywatyzacji? Przypominamy ustalenia „wSieci”!

CBA wnioskowało już do prokuratury w kilku sprawach związanych z warszawską reprywatyzacją na przełomie maja i czerwca.

Prokuratura podjęła te śledztwa, przenosząc je do Wrocławia, tak by nie były prowadzone w Warszawie. Prokuratura i CBA traktują te sprawy bardzo poważnie. Mowa o ogromnych pieniądzach i krzywdzie wielu ludzi.

Czy warszawski ratusz współpracuje ze służbami w celu wyjaśnienia wszystkich wątpliwości?

Ratusz wykonywał wszystkie polecenia w zakresie wydania dokumentów i informacji.

Czy analizując śledztwa i kontrole, możemy mówić o istnieniu swoistego „układu stołecznego”?

Nie ma co do tego wątpliwości, że tych działań nie podejmowała jedna osoba samodzielnie. Były to grupy ludzi, które były ze sobą powiązane. Mamy do czynienia z działaniami w stylu mafijnym. Te osoby musiały mieć bardzo dobre informacje z samego ratusza. Działania były wręcz bezwzględne. Według mnie grupy te działały jako zorganizowane grupy przestępcze. Jedną ze stosowanych przez nie metod było zastraszanie zwykłych ludzi. W budynkach, z których chciano eksmitować lokatorów, „nagle” wybuchały pożary lub pojawiali się tzw. „czyściciele kamienic”, którzy zastraszali mieszkańców. Doszło też do tragedii. W 2011 roku ostatnia lokatorka jednego z budynków została zamordowana, a jej częściowo spalone ciało odnaleziono w Lesie Kabackim. Nie sposób wykluczyć związków tej zbrodni z procederem „czyszczenia kamienic” z mieszkańców. Na szczęście w tej sprawie rozpoczęło się ponowne śledztwo prokuratury.

CZYTAJWNIEŻ:Jan Śpiewak odpowiada na oskarżenia HGW. „Ona jest kotwicą u szyi Platformy. Ma teraz krótki czas, zanim prokuratura i CBA postawią zarzuty”

Czy istniał polityczny i urzędniczy parasol ochronny nad mafijnymi działaniami w Warszawie?

Można tak stwierdzić. Odpowiedzialność za ten stan rzeczy spoczywa na samej Hannie Gronkiewicz-Waltz, która osobiście nadzorowała Biuro Gospodarki Nieruchomościami, gdy proces reprywatyzacyjny był niezwykle dynamiczny. Co jeszcze bardziej zaskakujące, jej podpisów i dyrektora Biura nie ma na dokumentach. Są za to podpisy urzędników jej podległych. Ważni urzędnicy bali się składać podpisy na dokumentach reprywatyzacyjnych? Mimo prób obarczenia sprawami reprywatyzacyjnymi innych, odpowiedzialność najważniejszych stołecznych urzędników łatwo wykazać. Także tych, którzy mieli obowiązek sprawować nadzór.

Czytaj na następnej stronie:

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.