Róża Maria Gräfin von Thun und Hohenstein, czyli kariera z Sorosem w tle... "Zachowuje się, jakby wykonywała czyjeś zlecenie…"

Fot.rozathun.pl/wikipedia
Fot.rozathun.pl/wikipedia

Informacja o pojawieniu się nazwiska Róży Marii Graefin von Thun und Hohenstein na tzw. liście Sorosa nie była dla nikogo zaskoczeniem. Europosłanka Platformy Obywatelskiej niemal od początku swojej politycznej kariery, z zapałem i zaangażowaniem, służyła interesom europejskiej biurokracji, która od wielu lat zapatrzona jest w działalność bankowego magnata Georga Sorosa. Odkąd w Polsce rządzi jednak Prawo i Sprawiedliwość, Róży Maria Graefin von Thun und Hohenstein wyraźnie się ożywiła i zradykalizowała.

CZYTAJWNIEŻ:Ludzie Sorosa w Parlamencie Europejskim? Na liście „sojuszników” sześcioro polityków z Polski… Sprawdź listę!

O kontrowersyjnej Róży Marii Graefin von Thun und Hohenstein polscy wyborcy dowiedzieli się wiosną 2009 roku. Znana wcześniej jedynie wąskiemu kręgowi euroentuzjastów (od 1992 do 2005 pełniła funkcję dyrektora generalnego, a następnie prezesa zarządu Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana), stanęła wtedy na czele listy PO w wyborach do europarlamentu. Wsławiła się pismem do Państwowej Komisji Wyborczej, w którym apelowała o zmianę decyzji w sprawie umieszczenia na karcie wyborczej jej nazwiska w pełnym brzemieniu. Uznała, że długie i z niemiecka brzmiące nazwisko może „wprowadzić wyborców w błąd”. W piśmie tłumaczyła, ze nazwisko jest tak trudne i długie, że umieszczenie go na listach wyborczych sprawi kłopot głosującym. W Krakowie (startowała z okręgu świętokrzysko-małopolskiego”, jej polityczni znajomi zanosili się ze śmiechu.

Róża bała się, że niemieckie nazwisko odstraszy wyborców, ma z tym kłopot i rodzaj kompleksu.

– mówi jeden z jej znajomych i współpracownik z tego okresu.

To wielka pani z wielkiego świata, przewrażliwiona, ze „plebs” będzie podchodził do jej nazwiska nieufnie.

– dodaje.

Róża Maria Graefin von Thun und Hohenstein dostała się jednak do europarlamentu i to dwukrotnie, ale dopiero w lipcu 2009 roku wstąpiła do PO, stając się szarą eminencją tej partii nie tylko w Małopolsce, ale także w ścisłym kierownictwie tej partii. Donald Tusk ufał jej i często się jej radził. Złośliwi twierdzą, że prostemu chłopakowi z Kaszub imponowały rozległe zagraniczne kontakty europarlamentarzystki oraz jej talent do języków obcych. Te kontakty, tak z wielkim biznesem, jak i elitą intelektualną brukselskiej biurokracji bardzo przydały się Tuskowi w latach późniejszych.

W Parlamencie Europejskim nie wykazywała się jednak jakimiś szczególnymi osiągnięciami, mimo, że w swoich materiałach wyborczych i na filmikach, tworzonych na potrzeby kampanii, podpinała się pod wiele „sukcesów”. Na jednym z nich popisywała się znajomością kilku języków i wytykała opozycji brak koncepcji i wiedzy:

Czytaj na kolejnej stronie…

123
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.