Pan Kamil Zaradkiewicz od 15 lat jest merytorycznym pracownikiem Biura Orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, będąc jednocześnie pracownikiem naukowym na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Od kilku dni jest bohaterem prawicowych środowisk, bo niespodziewanie poszedł do mediów, i w czasie politycznego sporu o Trybunał Konstytucyjny wygłosił oczywisty zresztą pogląd, iż sędziowie TK muszą stosować się do ustaw, a ich wyroki w niektórych sytuacjach mogą nie być ostateczne. Czyli powiedział nieśmiało coś innego, niż w swoich ostatnich wypowiedziach uporczywie mówią na użytek polskiej opozycji i zagranicy sędziowie TK, a przede wszystkim prezes A. Rzepliński.
Taka wypowiedź od przeciwnika z drugiej strony barykady wywołała u nas bezmyślną i szkodliwą euforię. A gdy 10 sędziów TK w takiej oczywistej sytuacji zaproponowało pracownikowi ustąpienie z funkcji dyrektora biura (ale nie z pracy), ten „godnie” odmówił i udał się zbolały na lekarskie zwolnienie. Dziwnie oślepiona zaś tym bohaterstwem prawica ogłosiła K. Zaradkiewicza „męczennikiem” walki o TK.
Pan Zaradkiewicz nazywany teraz „jednym z najwybitniejszych polskich specjalistów prawa” stanie się za chwilę prawie gotowym już kandydatem PiS na stanowisko sędziego TK, a póki co może na przyszłego szefa Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego przy ministrze Z. Ziobro.
W tej sytuacji muszę głośno przedstawić kilka otrzeźwiających moich kolegów pytań i przypomnieć pewne fakty:
Pan K. Zaradkiewicz zatrudniony został i ze swymi poglądami dobrze się odnajdywał przez 15 lat w biurach TK jako ulubieniec kolejnych prezesów i sędziów: M. Safjana, A. Rzeplińskiego, M. Zubika czy M. Wyrzykowskiego. Ten ostatni na łamach „Gazety Wyborczej” zachwalał pana Zaradkiewicza i profesora W. Sadurskiego jeszcze niedawno, we wrześniu 2015 roku, jako „najlepszych” kandydatów na sędziów Trybunału, gdy PO, sprzecznie z Konstytucją, obsadzała 5 miejsc sędziowskich swoimi najbardziej pewnymi kandydatami na podstawie uchwalonej przez siebie w czerwcu ustawy o TK.
K. Zaradkiewicz znany wśród prawników ze swych sympatii dla środowisk homoseksualnych na jednej z konferencji naukowych na Wydziale Prawa UW dowodził, iż art. 18 Konstytucji nie stoi na przeszkodzie uznaniu związków jednopłciowych za „małżeństwo”. Powtarzał znane w tym zakresie poglądy prof. M. Wyrzykowskiego. Lobby homoseksualistów byłyby uradowane mając w TK „swojego” człowieka.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pan Kamil Zaradkiewicz od 15 lat jest merytorycznym pracownikiem Biura Orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, będąc jednocześnie pracownikiem naukowym na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Od kilku dni jest bohaterem prawicowych środowisk, bo niespodziewanie poszedł do mediów, i w czasie politycznego sporu o Trybunał Konstytucyjny wygłosił oczywisty zresztą pogląd, iż sędziowie TK muszą stosować się do ustaw, a ich wyroki w niektórych sytuacjach mogą nie być ostateczne. Czyli powiedział nieśmiało coś innego, niż w swoich ostatnich wypowiedziach uporczywie mówią na użytek polskiej opozycji i zagranicy sędziowie TK, a przede wszystkim prezes A. Rzepliński.
Taka wypowiedź od przeciwnika z drugiej strony barykady wywołała u nas bezmyślną i szkodliwą euforię. A gdy 10 sędziów TK w takiej oczywistej sytuacji zaproponowało pracownikowi ustąpienie z funkcji dyrektora biura (ale nie z pracy), ten „godnie” odmówił i udał się zbolały na lekarskie zwolnienie. Dziwnie oślepiona zaś tym bohaterstwem prawica ogłosiła K. Zaradkiewicza „męczennikiem” walki o TK.
Pan Zaradkiewicz nazywany teraz „jednym z najwybitniejszych polskich specjalistów prawa” stanie się za chwilę prawie gotowym już kandydatem PiS na stanowisko sędziego TK, a póki co może na przyszłego szefa Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego przy ministrze Z. Ziobro.
W tej sytuacji muszę głośno przedstawić kilka otrzeźwiających moich kolegów pytań i przypomnieć pewne fakty:
Pan K. Zaradkiewicz zatrudniony został i ze swymi poglądami dobrze się odnajdywał przez 15 lat w biurach TK jako ulubieniec kolejnych prezesów i sędziów: M. Safjana, A. Rzeplińskiego, M. Zubika czy M. Wyrzykowskiego. Ten ostatni na łamach „Gazety Wyborczej” zachwalał pana Zaradkiewicza i profesora W. Sadurskiego jeszcze niedawno, we wrześniu 2015 roku, jako „najlepszych” kandydatów na sędziów Trybunału, gdy PO, sprzecznie z Konstytucją, obsadzała 5 miejsc sędziowskich swoimi najbardziej pewnymi kandydatami na podstawie uchwalonej przez siebie w czerwcu ustawy o TK.
K. Zaradkiewicz znany wśród prawników ze swych sympatii dla środowisk homoseksualnych na jednej z konferencji naukowych na Wydziale Prawa UW dowodził, iż art. 18 Konstytucji nie stoi na przeszkodzie uznaniu związków jednopłciowych za „małżeństwo”. Powtarzał znane w tym zakresie poglądy prof. M. Wyrzykowskiego. Lobby homoseksualistów byłyby uradowane mając w TK „swojego” człowieka.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/291338-zaradkiewicz-nie-jest-bohaterem-powiedzial-niesmialo-cos-innego-niz-mowi-rzeplinski