Marek A. Cichocki: Prezydentura Andrzeja Dudy to zmiana pokoleniowa. I szansa na odkurzenie polityki zagranicznej. NASZ WYWIAD

teologiapolityczna.pl/fot. profil Andrzeja Dudy na FB
teologiapolityczna.pl/fot. profil Andrzeja Dudy na FB

Byłoby bardzo dobrze, gdyby prezydent Duda i jego otoczenie zdefiniowali sobie jeden albo dwa istotne cele na nadchodzące lata i zastanowili się nad tym, jaki podstawowy przekaz chcieliby zaznaczyć w polityce zagranicznej. Wydaje mi się, że jest bardzo ważne, by była ona o wiele bardziej klarowna w zakresie celów, jakie chce się osiągnąć i zrozumienia tego, po co te cele są nam potrzebne

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Marek A. Cichocki.

wPolityce.pl: Mówiąc o polityce zagranicznej prezydenta Andrzeja Dudy dominują dwa sposoby myślenia: pierwszy zakłada, że i tak nic się nie zmieni, bo priorytety naszej dyplomacji wydają się być na tyle trwałe, że nie da się ich naruszyć. Z drugiej zaś strony pojawiają się nadzieje bądź obawy (w zależności od sympatii), że polityka zagraniczna zostanie wywrócona do góry nogami. Jakie widzi pan pole do działania nowej głowy państwa?

dr hab. Marek A. Cichocki, doradca ds. zagranicznych w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Uniwersytet Warszawski: Wydaje mi się, że pole do działania dla nowego prezydenta będzie bardzo duże, bo dzieją się dziś przynajmniej dwie bardzo istotne zmiany: jedna w Unii Europejskiej, a druga na wschodzie Europy. Mam wrażenie, że poprzedni prezydent niemrawo podchodził do tych dwóch zmian, czyli tego, jakie miejsce w UE powinna zająć Polska, nie będąc w strefie euro i jaką politykę powinna prowadzić wobec Europy Wschodniej, gdzie ukonstytuował się ukraiński podmiot polityczny – na dobre i na złe – niezależnie od tego, co będzie robił Putin (a robił będzie na pewno).

Myślę, że te dwie zmiany będą definiować to pole działania, które jest bardzo duże – możliwości wyborów jest wiele. Jest jeszcze trzecia rzecz, czyli zmiana w Stanach Zjednoczonych, która zajdzie z końcem przyszłego roku, a która zmieni amerykańską politykę zagraniczną i nada jej nową dynamikę. Prezydent Duda będzie się musiał odnieść i do tego faktu i spróbować wykorzystać zmiany w polityce Waszyngtonu.

Zanim o każdej z tych trzech kwestii, to chwilę o prerogatywach prezydenta. Czy Andrzej Duda będzie mógł dokonać korekty kierunku polityki zagranicznej? Nawet sporu o krzesło nie będzie, bo mamy jedno miejsce przy stole w Brukseli, gdzie będzie jeździć premier, niezależnie od rządu, z którego będzie pochodzić.

To będzie w dużym stopniu zależało od tego, jakie ambicje w zakresie polityki zagranicznej będzie miał nowy prezydent. To właśnie ambicje i cele, które będzie sobie wyznaczał, zadecydują o tym, jak daleko w polityce zagranicznej będzie obecny. Jest jeszcze jedna bardzo istotna rzecz, na którą rzadko zwraca się uwagę – prezydent Duda jest młodym człowiekiem i otacza się młodymi ludźmi. Administracja Andrzeja Dudy będzie zmianą pokoleniową w polskiej polityce. I bardzo dobrze - dlatego, że takiej zmiany polska polityka bardzo potrzebuje.

Dzięki temu powstaje przestrzeń do nowego spojrzenia na stare rzeczy, bardziej alternatywnego i elastycznego myślenia, większej otwartości w projektowaniu polityki. Mam tutaj na myśli nie tylko politykę wewnętrzną, ale właśnie zagraniczną. Myślę, że polska polityka zagraniczna po 25 latach bardzo potrzebuje nowego impulsu i oderwania od schematów, w których cały czas żyjemy.

Na czym polegają te schematy?

Na przykład na tym, że gdy patrzymy na Unię Europejską, to widzimy tylko Niemcy i strefę euro. A gdy zerkamy na wschód, to widzimy wyłącznie Ukrainę i Rosję. Jesteśmy trochę zamknięci w schematach, które, mam nadzieję, ta zmiana pokoleniowa jest w stanie otworzyć.

Czy otwarcie tych schematów ma oznaczać kwestionowanie dotychczasowych priorytetów, które zostały utrwalone w ostatnich latach?

Nie trzeba od razu zaczynać od kwestionowania priorytetów – wydaje mi się, że mielibyśmy do czynienia z wielkim pożytkiem dla polskiej polityki, gdyby prezydentowi Dudzie udało się stworzyć miejsce, które pozwoli zastanowić się jeszcze raz nad starymi dylematami polityki zagranicznej Polski. Należałoby otrzepać tę politykę z kurzu i poszukać nowych odpowiedzi na stare pytania.

Na przykład jakich?

Konkretnym zagadnieniem jest to, w jaki sposób Polska powinna zarządzać swoim rozwojem w Unii Europejskiej, nie będąc w strefie euro. Widzę tu kilka możliwych scenariuszy, które warto byłoby rozważyć. Idźmy dalej - w jaki sposób Polska powinna kształtować swoją politykę wschodnią, biorąc pod uwagę, że Ukraina – jako byt polityczny – będzie istnieć za polską granicą na dobre i na złe. Podkreślam – na dobre i na złe, bo cała sytuacja może przynieść Polsce dobre konsekwencje, jak i postawić nas przed trudnymi wyzwaniami. Z całą pewnością nie wystarczy już polityka patronacka wobec Ukrainy; oparta na przekonaniu, że będziemy im pomagać, ale zawsze z perspektywy wyższości i kogoś, kto jest już w UE i NATO.

Bardzo dużo świeżego spojrzenia potrzebujemy również w naszej polityce regionalnej, zwłaszcza jeśli chodzi o Europę Środkową, która się nam kompletnie rozpadła. Nowej dynamiki potrzeba również w polityce wobec krajów z Północy i nadbałtyckich.

Nawiązując do tych sojuszów - przywiązuje Pan wagę do tego, którą ze stolic prezydent Duda wybierze jako cel pierwszej wizyty? Przemysław Żurawski vel Grajewski sugeruje, że mógłby to być Talinn lub Bukareszt. Wybór nieoczywisty, ale sugerujący nowy kierunek polskiej polityki zagranicznej.

Pierwsza wizyta może mieć znaczenie, jeśli wynika z jakiejś koncepcji – pomysł z wizytą w Talinnie wydaje się bardzo ciekawy właśnie ze względu na konieczność zaznaczenia nowego kursu politycznego na przykład w stosunku do krajów bałtyckich. Państwa te potrzebują zakotwiczenia w strukturach Zachodu, głównego sprzymierzeńca swoich interesów odnajdywały dotychczas bardziej w Niemczech niż w Polsce. Mamy naprawdę wiele do odbudowania.

Jeśli nie Talinn, to może Ryga, która jest drugim po Sztokholmie najważniejszym miastem regionu bałtyckiego, więc taka wizyta miałaby naprawdę duże znaczenie. Ale pod jednym warunkiem: musi iść za nią realna koncepcja polskiej obecności w tym regionie. Musimy mieć pomysł na to, w jaki sposób Polska mogłaby odzyskać pozycję realnego politycznego lidera, której dziś nie ma.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

1234
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.