Marek A. Cichocki: Prezydentura Andrzeja Dudy to zmiana pokoleniowa. I szansa na odkurzenie polityki zagranicznej. NASZ WYWIAD

teologiapolityczna.pl/fot. profil Andrzeja Dudy na FB
teologiapolityczna.pl/fot. profil Andrzeja Dudy na FB

Wyczuwam w tym, co pan mówi tęsknotę za tym, co starał się robić prezydent Lech Kaczyński. Krytycy tej myśli mówią jednak, że państwa, z którymi chcemy budować ten sojusz to dziś zupełnie inne kraje, z innymi rządzącymi. Że pogodzić dziś interesy państw nadbałtyckich jest niezwykle trudno, a projekt będzie pisany palcem po piasku.

Sytuacja w regionie jest dzisiaj z polskiej perspektywy bardzo trudna, bo region Europy Środkowo-Wschodniej pod względem polityki bezpieczeństwa rozpadł się, nie istnieje. Ale istnieje zbieżność interesów państw Europy Środkowej, jeśli chodzi o na przykład politykę rozwojową w UE. Jesteśmy na tym samym poziomie, mamy te same strukturalne problemy i jest pole do tego, by działać na rzecz korzystnych rozwiązań w tej sprawie.

Myślę, że bardzo ważne jest, by prezydent Andrzej Duda podjął takie wyzwanie, jakim jest budowa powiązań i kontaktów z przywódcami innych państw, które dla Polski są ważne. Dokładnie to robił Lech Kaczyński, który taką sieć kontaktów i personalnych związków posiadał. Miał bardzo dobre relacje i z Ilvesem, i z Adamkusem, i z Saakaszwilim, i z Klausem i z wieloma innymi politykami. Byli oni różni na przykład wobec stosunku do Rosji, mieli inne poglądy na politykę wschodnią UE, ale nawet jeśli mamy do czynienia z takimi różnicami, to przywództwo polityczne w regionie przejawia się w tym, by takie różnice niwelować i łączyć. Lechowi Kaczyńskiemu się to udawało – myślę, że to strategia, która niezależnie od trudności sytuacji w regionie jest czymś, co głowa państwa powinna podjąć.

Jakie realne korzyści z takiego sojuszu mogłaby otrzymać Polska? Bycie młodszym bratem Niemiec pozwala nam płynąć w głównym nurcie, co z lubością podkreślają politycy Platformy. Co da nam próba budowy swojego nurtu? Czy nie jest to tylko próba pocieszenia się, że mamy na coś wpływ, który jednak jest mało znaczący?

Zdecydowanie nie. Taki sojusz da nam polityczne wzmocnienie – nie można bowiem być zależnym tylko od jednego partnera, czyli w tym przypadku od Niemiec. Życzę, by Polska miała jak najlepsze stosunki z Niemcami, ale też z całą pewnością nasze relacje na Zachodzie będą łatwiejsze i lepsze, jeśli Polska będzie wzmocniona sojuszem regionalnych interesów. Odpowiadając na to pytanie: dzięki temu sojuszowi Polska będzie po prostu mocniejsza.

Jest jedna bardzo ważna rzecz, której trochę w polskiej polityce brakuje i to było widać w relacjach z Ukrainą, szczególnie po Euromajdanie, a która pokazuje słabość Polski. Tą słabością są aktywa – żeby być liderem nie wystarczy wyłącznie zdefiniować się w taki sposób wobec innych. Nie wystarczy również zbudować sieci politycznych związków i kontaktów. Konieczne jest to, by Polska była zdolna zaproponować swoim regionalnym partnerom bardzo konkretne korzyści i namacalne wsparcie w istotnych sprawach.

Jakie to kwestie?

To mogą być sprawy związane z energetyką, polityką rozwoju. Polska jest silnym krajem w UE i jeżeli chciałaby prowadzić bardziej zdecydowaną politykę w danych sprawach: na przykład w kwestii emisyjnej gazów, to musiałaby być słuchana w przeciwieństwie do innych, mniejszych państw naszego regionu, którzy zawsze mają gorszą od Polski pozycję wyjściową. Polska może w UE wykorzystywać swoją polityczną wagę i to mogą być bardzo istotne aktywa w relacjach z innymi państwami w Europie Środkowej.

Jeśli chodzi zaś o kraje bałtyckie, najważniejsza jest polityka bezpieczeństwa i w tym zakresie Polska może zaoferować im naprawdę sporo.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.