Ewa Kopacz wchodzi w buty Bronisława Komorowskiego. Sugestie spisków przy protestach, "zagrożenie wolności" i atak na SKOK-i. Skąd my to znamy?

Ewa Kopacz jeszcze nie wie, jak skończy się kampania w stylu prezydenta Komorowskiego. Fot. wPolityce.pl/tvn24
Ewa Kopacz jeszcze nie wie, jak skończy się kampania w stylu prezydenta Komorowskiego. Fot. wPolityce.pl/tvn24

Ewa Kopacz z dnia na dzień coraz wyraźniej wchodzi w buty Bronisława Komorowskiego. Służą temu działania i kampanijne pomysły sztabowców Platformy Obywatelskiej i samej pani premier, ale i inne względy.

Oto w poniedziałek i wtorek szefowa rządu - podczas objazdowych posiedzeń rządu po Polsce musiała stanąć twarzą w twarz z niezadowolonymi Polakami. Sytuacja jak najbardziej normalna w demokratycznym kraju - niezbyt dobrze oceniana pani premier spotyka zirytowanych obywateli i wyborców.

Więcej:

Widać po oczach, że pani kłamie! Co tam robiłaś w Moskwie, kłamczucho?!” Trudne spotkanie na ustawce Ewy Kopacz… ZOBACZ WIDEO!

Kolejne protesty przy wizycie Kopacz we Wrocławiu. „Waszymi mentorami są Bauman i Jaruzelski! Won stąd!” [WIDEO]

Ostry język użyty przez pikietujących to jedno, ale znamienna była jednak reakcja pani premier. Pytana o całą sprawę na konferencji prasowej, Ewa Kopacz sugerowała jeśli nie spisek, to przynajmniej głęboko zaplanowaną akcję wymierzoną w Platformę i ją samą:

To były wydarzenia wieczorne, mocno zorganizowane i koordynowane… (…) Ci ludzie powinni zrozumieć, że żyją w wolnym kraju, że nie muszą modlić się o wolny kraj. Ja tę wolność przekładam ponad wszystko - jeśli ci ludzie mogą przyjść i nakrzyczeć na premiera, to ja mówię: niech krzyczą. Ale ta wolność jest bezcenna. Boję się tylko jednego - że gdy inni będą przy władzy, to wolność będzie ograniczona

— mówiła zbulwersowana pani premier.

Chciałoby się powiedzieć: skąd my to znamy?

Nie dalej jak przed trzema-czterema miesiącami równie zdziwiony protestującymi na jego wiecach był prezydent Bronisław Komorowski. Reagował niemal identycznie - też mówił o „zagrożonej wolności”, też sugerował spiski (za którymi miało stać PiS pod flagami partii KORWiN), też wymykał się bocznym i tylnym wyjściem (jak pani premier we Wrocławiu).

Ewa Kopacz (jeszcze?) nie krzyczy co prawda na zgromadzonych, nie mówi o tym, że „nie ma zgody na brak zgody”, ale jest na kursie i ścieżce, by trafić w to samo miejsce co pan prezydent. Podróże z przeszkodami - jak zgrabnie ujęła to prorządowa tvn - mogą zaprowadzić szefową Platformy tam, gdzie trafił Bronisław Komorowski. Na margines.

Zakłócane wiece i wizyty to bowiem tylko jeden z elementów, które niemal kropka w kropkę powtarzane są w parlamentarnej kampanii Platformy.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.