Ewa Kopacz wchodzi w buty Bronisława Komorowskiego. Sugestie spisków przy protestach, "zagrożenie wolności" i atak na SKOK-i. Skąd my to znamy?

Ewa Kopacz jeszcze nie wie, jak skończy się kampania w stylu prezydenta Komorowskiego. Fot. wPolityce.pl/tvn24
Ewa Kopacz jeszcze nie wie, jak skończy się kampania w stylu prezydenta Komorowskiego. Fot. wPolityce.pl/tvn24

Niemal identycznie wygląda też akcja Platformy wymierzona w SKOK-i. W kampanii prezydenckiej w rzekomą aferę wokół Kas próbowano wciągnąć Andrzeja Dudę. Niezmordowany Marcin Święcicki wzywał kandydata PiS na posiedzenia komisji finansów, politycy PO apelowali o komisję śledczą, a prezydent grał tematem zarówno na konferencjach, jak i debatach. O efektach tej gry nie muszę państwu przypominać. Dziś temat wraca - jak bumerang, w takiej samej formie.

Oczywiście nie znaczy to, że historia powtórzy się w ten sam sposób - kampania parlamentarna rządzi się jednak innymi prawami. Ewa Kopacz choć zaczyna zbierać podobną do Komorowskiego reakcję internautów, to przecież za całość działań będą odpowiadać też inni kandydaci na posłów i senatorów. Jesienny pojedynek nie będzie bowiem wyłącznie starciem 1 na 1, jak w przypadku majowych wyborów. A nawet jeśli w dużej mierze tak się stanie (wszak uwaga opinii publicznej skupi się na obu liderkach), to otwartym pozostaje pytanie, czy Beata Szydło będzie umiała wykorzystać falę społecznych emocji równie dobrze co Andrzej Duda.

Niewiadomych jest zresztą więcej (jak choćby powiększający się znak zapytania przy Pawle Kukizie, wrześniowe referendum, skład list wyborczych PO i zmiana sytuacji politycznej po zaprzysiężeniu prezydenta Andrzeja Dudy), ale pewne mechanizmy i instynktowne reakcje pozostają jeśli nie takie same, to niezwykle podobne. Ewa Kopacz wytargała Platformę znad pomajowej przepaści - ale wejście w buty i retorykę Bronisława Komorowskiego na pewno nie wróży jej dobrze. Problem w tym, że możliwych ruchów ma coraz mniej.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.