Seks i korupcja, czyli kulisy afery podkarpackiej. W sądzie czeka długi akt oskarżenia, a były marszałek - maluje obrazy

fot. TVN24/wPolityce.pl
fot. TVN24/wPolityce.pl

Innej kobiecie, w zamian za seks marszałek miał pomóc odzyskać prawo jazdy. Z kolei z podległą mu urzędniczką uprawiał seks w pracy. Tak według prokuratury odwdzięczała się za zatrudnianie w urzędzie marszałkowskim wskazanych przez nią osób.

Marszałek się nie przyznaje.

Te zarzuty mają zniszczyć moją rodzinę. Komuś zależy, by zniszczyć mnie psychicznie - twierdzi.

Mimo twardych dowodów w postaci podsłuchów, dowodzi, że był tylko pośrednikiem - rozjemcą. Potwierdza swój udział w opisywanych sprawach ale przekonuje, że interweniował traktując swoje działania jako pomoc dla przedsiębiorców. -

Kategorycznie zaprzecza gwałtowi. Nie wypiera się natomiast seksu z pozostałymi kobietami. Nie uważa jednak, że to nie była korzyść za usługi.

Były marszałek nie jest już członkiem PSL. Czekając na proces - umila sobie czas malowaniem obrazów.

ansa/ gazeta.pl

CZYTAJ TEŻ: „Zdaniem prokuratury, zdarzało się, że marszałek łapówkę wziął, a sprawy nie załatwił”. W tygodniku „Sieci”: marszałek Karapyta - studium przypadku

« poprzednia strona
1234

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.