Seks i korupcja, czyli kulisy afery podkarpackiej. W sądzie czeka długi akt oskarżenia, a były marszałek - maluje obrazy

fot. TVN24/wPolityce.pl
fot. TVN24/wPolityce.pl

Miał ją dostać od firmy budowlanej, która ubiegała się o dofinansowanie unijne. Za przyspieszenie procedur marszałek dostał za to 30 tys. zł od  jej prezesa.

Według prokuratury marszałek pomógł tej samej spółce jeszcze dwa razy, interweniując m.in. w urzędzie skarbowym, gdy spółka musiała zapłacić 1,7 mln zł podatku.

Miał też obiecywać pomoc „ na górze” podwykonawcy budowy odcinka autostrady A4 Rzeszów. Nic jednak nie załatwił i przestał odbierać telefony.

W tym wątku prokuratura oskarżyła go jedynie o pośredniczenie i próbę wpływania na pozytywną decyzję GDDKiA. Korzyścią były hotelowe posiłki.

Była też sprawa kontroli w firmie oleju rzepakowego, o której Karapyta miał uprzedzić jej prezesa. Najwięcej emocji budzi jednak oskarżenie o gwałt i seks w ramach wdzięczności za pomoc..

Prokuratura postawiła Karapycie zarzut gwałtu na podległej urzędniczce. Miał ją przed laty dwa razy zmuszać do seksu. Raz w hotelu, drugi raz w miejscu pracy. Kobiecie udało się wyrwać, wzywała pomocy. Karapyta miał ją też napastować w pracy. Gdy opowiedziała o tym mężowi, przeniesiono ją na inne stanowisko. Do prokuratury zgłosiła się dopiero po latach.

8cd na następnej stronie*

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.