Jacek Cichocki, obecny szef KPRM, będzie nadzorował służby specjalne w Polsce. Premier Ewa Kopacz zmieniła model stosowany przez premiera Tuska i nie zleciła tego zadania, na szczęście, szefowej MSW Teresie Piotrowskiej. Taki krok byłby kompromitacją i mógłby się skończyć bardzo groźne dla Polski.
Nie oznacza to niestety, że można spać spokojnie. Bowiem nie można.
Jacek Cichocki bynajmniej nie gwarantuje rzetelnej pracy ze służbami, nie gwarantuje wprowadzenia sprawnego nadzoru, ani profesjonalnego działania służb. Co więcej, jego dotychczasowy kontakt z tym właśnie obszarem doprowadził do wybuchu wielkiego skandalu i rozkwitu działalności przestępczej pod okiem państwa.
Przypomnijmy, że Jacek Cichocki pełnił już w ostatnich latach funkcję koordynatora służb specjalnych. To właśnie on na mocy rozporządzenia z 24 listopada 2011, jako szef MSW, otrzymał za zadanie nadzorowanie i koordynację pracy służb w Polsce. To również wtedy doszło do rozkwitu działalności spółki Amber Gold, która okazała się być oszukańczym biznesem napędzanym m.in. przez polityków partii rządzącej. Służby specjalne, którymi zajmował się Cichocki, nie zapobiegły przestępczej działalności, nie zablokowały rozwoju procederu. Państwo wręcz zbudowało parasol ochronny nad Marcinem P.
Wyjaśnienia prezentowane przez premiera i szefa MSW ws. afery pokazały, że nadzór nad służbami w 2012 roku poniósł ogromną klęskę. ABW w maju 2012 roku ostrzegała premiera Tuska przed Amber Gold i OLT Express, ale wiadomość ta ponoć nie trafiła do premiera. Ani ABW ani Cichocki nie zadbali o to, choć wiadomo było, że działalność AG naraża na straty Polaków oraz wizerunek władzy w Polsce. Ówczesny szef MSW stwierdził rozbrajająco, że jedynym błędem ABW był fakt, że premier Tusk nie otrzymał ostrzeżeń w sposób wyprzedzający. On jednak, jak sam twierdził, ich w ogóle nie otrzymał! A wina za ten stan rzeczy spada m.in. na Cichockiego. Ówczesny minister w tej sprawie bronił się przed totalną kompromitacją. Jednak trudne to było zadanie.
Cichocki jako szef MSW nie poradził sobie z poważnym wyzwaniem, jakim jest nadzór nad służbami. Trudno się spodziewać, by dobrze robił to, jako szef KPRM. W latach 2011-2013 ewidentnie zawiódł. I trudno spodziewać się, by obecnie było inaczej. Sytuacja jest bardziej niż niepokojąca, ponieważ w najbliższych latach Polskę mogą czekać bardzo poważne egzaminy.
Piotr Skwieciński przekonywał na łamach portalu wPolityce.pl, że Jacek Cichocki służby będzie nadzorował de facto w imieniu Donalda Tuska, będąc gwarantem zachowania przez niego wpływów i wiedzy o tym, co dzieje się w Polsce. To jednak paradoksalnie pozytywny dla Cichockiego i Polski scenariusz. Może być znacznie gorzej…
Może się okazać, że Jacek Cichocki bynajmniej nie jest nominatem Donalda Tuska i to nie jego interesy ma gwarantować.
Jeśliby się okazało, że ślepota polskiego państwa w latach 2009-2012 związana z Amber Gold nie była przypadkiem, co jest więcej niż prawdopodobne, może się okazać, że Cichocki ma znacznie potężniejszych mocodawców. Jeśli jego blamaż ws. AG był celowy (do dziś nie udało się wyjaśnić co i kto krył się za spółką Marcina P.), Cichocki znów może być narzędziem w rękach tych, którzy w Polsce de facto rządzą.
Gdy Jacek Cichocki nadzorował służby, doszło do wielkiego skandalu wokół rządu Tuska. Czym skończy się jego obecna praca ze służbami?
Strach przewidywać…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/215342-gdy-cichocki-ostatnio-nadzorowal-sluzby-doszlo-do-afery-czym-skonczy-sie-teraz