Apeluję o ujawnienie wszystkich materiałów z podsłuchów! Chcę, byśmy wszyscy uznali, że mamy problem, który musimy rozwiązać. (…) Mamy poważny problem - nie możemy odwlekać w czasie poważnej rozmowy na temat tego, co się stało i co może się stać w najbliższym czasie
— powiedział premier Donald Tusk podczas porannej konferencji prasowej.
Spotkanie z dziennikarzami to efekt wieczornej awantury w siedzibie tygodnika „Wprost”. Przypomnijmy, do redakcji wkroczyli funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, prokuratorzy oraz policjanci. Wszyscy domagali się wydania laptopów i nagrań - chodzi o „dowody przestępstwa” w sprawie afery podsłuchowej.
Premier zapewniał, że działania prokuratury nie są uzgadnianie z władzą wykonawczą.
Wczoraj wieczorem, gdy rozpoczęła się akcja prokuratury i ABW w siedzibie „Wprost”, skontaktowałem się z prokuratorem generalnym i szefem ABW oraz ministrem sprawiedliwości, zadając pytanie, czy działanie wobec redakcji „Wprost” jest koniecznością i kto podejmuje tego typu decyzje, które skazują nas na bardzo poważny konflikt: z jednej strony działaniem na rzecz prawa, a z drugiej wolności słowa. Czy postępowanie musi tak wyglądać i przynosić takie skutki? Ten konflikt ma charakter, jak widzę, dość obiektywny. Z jednej strony prokuratura podejmuje działania (niezależnie od władzy, i to chyba dobrze, zgodzicie się państwo)…
— mówił szef rządu.
Tusk zapewnił, że nie ma sobie nic do zarzucenia.
Działania instytucji państwowych, także prokuratury, nawet jeśli są uzasadnione, powinny brać pod uwagę wolność prasy. Jak widać po wczorajszym wieczorze, ten konflikt nabiera dramatycznego - niektórzy sądzą, że groteskowego - wymiaru i konfliktu. Zwróciłem się do ministra sprawiedliwości, by przygotował ocenę tych zdarzeń
— tłumaczył.
Tusk podkreślił, że za wszelką cenę chce ujawnić nagrania, jak i tych, którzy nagrali polityków.
Chcę podkreślić, że z mojego punktu widzenia chciałbym za wszelką cenę uniknąć takich działań, które godzą w wolność słowa. Po drugie – w interesie polskiego rządu jest jak najszybsze ujawnienie materiałów, jakie są sporządzone. Tego typu materiał może być niebezpieczny – i tak rozumiem stronę tytułową „Zamach stanu” - przede wszystkim wtedy, gdy nie jest ujawniony
— mówił premier.
Zadeklarował, by jak najszybciej ujawnić materiały pochodzące z nielegalnych podsłuchów.
**Apeluję o ujawnienie wszystkich materiałów z podsłuchów! Chcę, byśmy wszyscy uznali, że mamy problem, który musimy rozwiązać. (…) Jeśli będziemy się nawzajem blokować, będziemy mieli poważniejszy problem
— ocenił.
Zapewnił, że prokuratorzy nie chcieli zablokować publikacji.
Nośników może być bez liku. To nie jest problem archaicznych taśm. Ktoś wyłącznie ograniczony umysłowo może sądzić, że akcja prokuratury zablokuje publikację materiałów. Nie ma takiej możliwości ani intencji
— zapewnił Tusk.
Jak mówił premier, chodzi o interes publiczny. Minister Biernacki - według zapewnień Tuska - pracuje nad oceną postępowania prokuratorów, ABW i policji.
Proszę też zrozumieć, że prokuratura musi prowadzić postępowanie w sprawie przestępstwa. Nie może abdykować…
— urwał.
Wydarzenia są dla mnie bardzo przykre i kosztowne
— dodał.
Pytany o odpowiedzialność polityczną premiera i ministrów, Tusk odparł, że to niezależność prokuratorów.
Upewniałem się wczoraj w rozmowie z Prokuratorem Generalnym i szefem ABW. Powiem otwarcie: czy w zakresie kompetencji premiera i jego współpracowników jest wpływ na sposób postępowania służb. Nie ma takiej możliwości. Jestem przekonany, że redakcja i właściciel „Wprost” wykorzystają i jeśli będą potrzebowali wsparcia, dostaną je. (…) Prokuratura ma swoje suwerenne prawo zlecania działań policji i ABW. Niezależnie jakie to złe skutki przynosi także dla mnie, władza wykonawcza nie może w to ingerować. Czy ja się czuję odpowiedzialny? Jako premier czuję się odpowiedzialny za całość spraw w Polsce. Cenę polityczną zapłaci rząd i ja, a nie prokuratura. Nie wykluczam, że tą ceną będzie surowa
— ocenił.
I dodał, że możliwe są wcześniejsze wybory w ciągu „kilku-kilkunastu tygodni: Co musiałoby się stać, aby taki scenariusz był zrealizowany?
Jeśli się okaże, że instytucje życia publicznego, media, prokuratura, rząd, parlament - nie są w stanie ustalić modelu współpracy, który pozwoli ujawnić wszystko, co jest w tej sprawie do ujawnienia, to rozstrzygnięciem będą wcześniejsze wybory
— mówił.
Do końca nie wiemy, jaki jest cel afery z taśmami. Nie chcę, byśmy byli aktorami w czyimś scenariuszu
— podkreślił.
Donald Tusk mówił, że mamy do czynienia z bardzo poważnym kryzysem, także służb specjalnych i kontrwywiadu. Przyznał, że nie wie, jak zareagować.
Co zrobić: czy zdymisjonować z dość oczywistym ryzykiem organizacyjnym, czy egzekwować intensywną pracę, by wyjaśnić okoliczności tych zdarzeń? (…) Na początku przyszłego tygodnia ocenię, czy minister Sienkiewicz będzie zdolny do skutecznego wykorzystywania instrumentów, które są w jego dyspozycji
— tłumaczył.
Nie wykluczył, że szefa MSW czeka dymisja na początku przyszłego tygodnia. Odciął się od działań służb specjalnych.
Po co ten nośnik prokuraturze czy sądowi? Nie wiem. Nie jestem stroną… Kiedy pytacie mnie, jak oceniam działania ABW, to nie czuję się kompetentny. Prokurator zwrócił się zgodnie z przepisami o uzyskanie sprzętu, który jest potrzebny jako dowód przestępstwa. Ja nie powiem państwu, czy intencje i cel prokuratury są zasadne, czy nie. Gdybym zaczął się w to wtrącać, dopiero mielibyście podejrzenia: co Tusk ma do prokuratury
— irytował się premier.
Jeden z dziennikarzy „Wprost” zwracał uwagę na ukaranie winnych napadających na redaktora naczelnego tygodnika oraz funkcjonariuszy destabilizujących pracę redakcji. Tusk reagował:
Tak czy inaczej rozumiem troskę o komfort pracy… Mogę zaapelować i to obniżyłoby poziom konfliktu - im większy jest poziom współpracy, i nie chodzi tutaj o przymuszenie kogokolwiek do ujawniania źródła, ale współpracy na poziomie technicznym, to emocji i strat czasu byłoby mniej. Minimum dobrej woli jest potrzebne z obu stron jest absolutnie niezbędne
— przekonywał.
Dziennikarze pozostawili też w KPRM walizkę, którą funkcjonariusze ABW zostawili w środę w redakcji „Wprost”.
Tusk zapewniał, że działania funkcjonariuszy ABW zostaną przeanalizowane „sekunda po sekundzie”.
Chcę powiedzieć, że niezależnie od praw, jakimi kierują się dziennikarze, muszą szanować prawo. Jesteśmy tutaj wszyscy ofiarami konfliktu różnych interesów. Musimy znaleźć sposób, by bez tego typu zdarzeń jak wczorajsze pogodzić nasze interesy
— tłumaczył premier.
Podkreślił, że nie ma pewności „o co chodzi” tym wszystkim, którzy mając w dyspozycji materiały i taśmy, nie publikują ich.
Chcę, by do państwa dotarło to, że jeśli puszcza się mocny sygnał, że ktoś jest w dyspozycji materiałów, które mogą kompromitować ważnych urzędników, a one nie są ujawniane, to nie muszę tłumaczyć, jakie zagrożenia spadają na państwo polskie. (…) W interesie opinii publicznej i państwa jest jak najszybsze ujawnienie tego materiału
— stwierdził Tusk.
Pouczył przy tym dziennikarzy, że „jako starszy kolega, który pracował w gorszych warunkach” ma dla nich rady „od serca”.
Wczorajsze wydarzenia to chyba nie jest finał, jak pani się domyśla
— rzucił premier.
Podczas konferencji arogancko zareagowała też rzecznik Kidawa-Błońska, która odparła „że to nie jest klub dyskusyjny”, gdy dziennikarze zadawali kolejne pytania.
Tusk był pytany o kwestię dymisji i zatrzymanych przedstawicieli Ruchu Narodowego.
Nie znam sprawy zatrzymanych działaczy Ruchu Narodowego. Była jakaś manifestacja i zostali zatrzymani przez policję…? Mam kilka poważnych spraw na głowie. Jest pan na wiecu politycznym czy konferencji prasowej? Jestem wyjątkowo szczery, że nie słyszałem o zatrzymaniu i zwolnieniu przedstawicieli Ruchu Narodowego…
— mówił.
Zapewnił, że „przyjrzy się tej sprawie” i poprosi o „precyzyjne wyjaśnienie tej sprawy”.
To są przypadki dość charakterystyczne - jeśli ktoś uczestniczy w demonstracji i łamie przepisy, to jest zatrzymywany, a potem zwalniany i sąd ocenia, czy popełnił przestępstwo czy nie. Nie znam okoliczności zatrzymania tych panów
— mówił.
Dymisja? Nie ma mowy.
Nie będę realizował tego scenariusza ludzi, którzy nielegalnie zakładają podsłuchy… Nie podam się do dymisji. Czy widzi pan, jak ważne jest poszanowanie reguł przez poszanowanie wszystkich uczestników życia publicznego? Nie podaję się do dymisji w związku z działaniami, które miały charakter przestępczy i być może intencją nielegalnie nagrywających była destabilizacja i upadek rządu
— podkreślał.
I dodawał:
Jeśli ktokolwiek w Polsce byłby zainteresowany tym, by o trwaniu polskiego rządu decydowali zakładający nielegalne podsłuchy, to ja się na to nie godzę
— mówił, dodając o możliwości wcześniejszych wyborów.
Dziennikarze dopytywali też o proces legislacyjny związany z ustawą o nowelizacji ustawy o NBP i wpływie rozmowy Belka-Sienkiewicz na to, co zostało w niej umieszczone.
To są nieuzasadnione insynuacje. Proszę nachylić się spokojnie i bez emocji nad informacją, jaką przedstawił minister Szczurek. Często jesteśmy ofiarami spiskowego myślenia. (…) Proszę wykorzystywać w tej sprawie ministra finansów
— podkreślił.
Zapewnił też, że będzie robił wszystko, by wyjaśnić działania ministra Sienkiewicza. Dodał, że nie ma problemu, by szef MSW ustąpił - zasugerował, że do dymisji ministra może dojść na początku przyszłego tygodnia.
Dla ministra Sienkiewicza to też sytuacja bardzo niekomfortowa
— dodał.
Pytany o to, czy jest w stanie kontrolować podległe mu służby, ocenił:
To, co jest słabością mojego rządu, ja uważam za zaletę naszego ustroju. Jeśli mówię, że mój wpływ na działania prokuratury jest żaden - to nie dlatego, że to wyraz bezradności, ale dlatego, że uznaliśmy, że z punktu widzenia państwa władza nie powinna mieć możliwości wpływania na śledztwa i postępowanie prokuratury. Sytuacja, w której znaleźliśmy się dziś, potwierdza zasadność takich rozwiązań
— mówił.
Powtarzał tezy o konflikcie interesów między prokuraturą a mediami.
Jest mi przykro, że doszło do takiego przykrego spektaklu. Ale chcę powiedzieć, że zadaniem nas wszystkich jest ułatwiać sobie pracę, a nie utrudniać. Czy na pewno wszyscy stanęliśmy na wysokości zadania wczoraj wieczorem?
— zastanawiał się Tusk.
Na koniec pytała Monika Olejnik o postawę Bartłomieja Sienkiewicza i „mafijny” sposób prowadzenia rozmowy oraz fakt, że szef MSW jest odpowiedzialny za wyjaśnienie sprawy, w której jest sam.
Całe środowisko dziennikarskie jest przeciwko panu!
— krzyczała dziennikarka TVN.
Tak, zauważyłem
— odparł ze zbolałą miną premier.
Tusk mówił tylko, że wszystko wyjaśnia prokuratura, a on sam kończy konferencję. Zadeklarował, że będzie dostępny dla mediów w piątek.
To druga w ostatnich dniach konferencja Donalda Tuska, na której musiał się gęsto tłumaczyć z działań swojego rządu. Jeszcze w poniedziałek przekonywał, że nie ma żadnej afery i jest zadowolony ze swoich - także tych nagranych - podwładnych.
svit
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/201341-duze-nerwy-tuska-po-awanturze-we-wprost-nie-podam-sie-do-dymisji-apeluje-o-ujawnienie-wszystkich-materialow-z-podsluchow-sugeruje-tez-wczesniejsze-wybory